Rozdział XV
Kolejnego
ranka, gdy tylko odprowadziłam Oliwiera do przedszkola, wróciłam
do swojego mieszkania. Natychmiast spotkałam się z bezradnym
spojrzeniem swojego męża, który tulił do swojej klatki piersiowej
naszego synka.
-Daj, nakarmię go. - usiadłam w fotelu, odsuwając miseczkę od
stanika, by Maleństwo mogło przyssać się do mojej piersi.
-Jest źle, Michał. - stwierdziłam, wpatrując się w Szymka.
Opowiedziałam mu wszystko,co wydarzyło się wczorajszego wieczoru,
co też zmartwiło Bąkiewicza.
-Zadzwonię do twojego brata, musi przecież coś wiedzieć. -
sięgnął po telefon, po chwili rozmawiając już z Winiarem. Gdy
wrócił po kilku minutach, nie miał za wesołej miny.
-Pokłóciliśmy się. Michał kazał nam się nie wtrącać do ich
życia, i natychmiast się rozłączył.
-Jeżeli myśli, że go posłucham, to grubo się myli. -
powiedziałam.
… Po południu wspólnie wybraliśmy się po Oliwiera do szkoły,a
później zabraliśmy go do siebie. Nakarmiłam Szymona, w tym samym
czasie Michał z Olim wzięli się za przygotowanie obiadu. Gdy tylko
zjedliśmy, posprzątałam wszystko,a potem zostawiłam chłopaków,
wybierając się do Dagmary. Niezależnie od tego,czy będzie chciała
mnie widzieć,czy też nie, zmuszę ją,by powiedziała mi ,co
takiego się stało.
Droga do mieszkania Winiarskich zajęła mi kilka minut. Skorzystałam
ze swojego kompletu kluczy, otwierając sobie drzwi. Znów było
tutaj cicho, zupełnie, jakby nikogo nie było w środku. Jednak
wiedziałam, że Daga pewnie znów wypłakuje się w poduszkę.
Odwiesiłam na wieszak swoją bluzę, po czym zerknęłam do sypialni
Winiarskich. Nie pomyliłam się, brunetka leżała zwinięta w
kłębek, co chwila pociągając nosem. Westchnęłam głośno,
wchodząc w głąb pokoju. Gdy tylko na nią spojrzałam, wcisnęła
twarz w poduszkę. Podeszłam do okna, odsłaniając rolety. Światło
wpadające do środka nie poprawiło samopoczucia mojej bratowej,
która zasłoniła oczy dłonią.
-Nie chcesz mi powiedzieć,co się stało, w porządku. - zaczęłam,
siadając w fotelu. - Jednak nie pozwolę,byś się zamknęła tutaj
i nie wychodziła przez następne kilka dni. Oliwiera zostawiłaś
samego sobie, przecież gdybym tutaj nie przyszła, nadal, by siedział
głodny!- uniosłam głos, chcąc wymusić u niej wyrzuty sumienia.
-Wyjdź stąd. - syknęła, odwracając się do mnie plecami.
-Jeżeli myślisz, że tak
szybko się mnie pozbędziesz to grubo się mylisz! - ściągnęłam
z niej kołdrę, co sprawiło, że wpadła w szał. Wstała z łóżka,
dosłownie rzucając się na mnie.
-Uspokój się! -
krzyknęłam, chwytając ją za nadgarstki. Próbowała je wyrwać z
mojego uścisku, lecz była za bardzo wycieńczona. Wtuliła się we
mnie, głośno szlochając. Objęłam ją mocno ramionami, głaszcząc
po głowie. Miałam wielką ochotę płakać z nią, jednak nie
mogłam jej teraz ulec. Przede wszystkim, nie mogłam jej tak
zostawić.
-Skarbie, przecież ty
jesteś w ciąży. - szepnęłam.
-Przepraszam. - mówiła co
chwilę, powoli się uspokajając. Kiedy kilka minut później
usnęła, przykryłam ją kocem, a sama zabrałam się za sprzątanie.
Zrobiłam pranie, zakupy, a kiedy już kończyłam w drzwiach kuchni
pojawiła się Winiarska. Nadal była przybita,jednak w końcu wyszła
ze swojej sypialni.
-Usiądź, zrobię ci coś
do jedzenia.- bez słowa zajęła miejsce przy stole, a ja
przygotowałam jej kilka kanapek.
-Nie jestem głodna. -
oznajmiła, kiedy tylko podsunęłam jej talerz pod nos.
-Daga, nie zaczynaj znowu.
Musisz coś zjeść. Nie jesteś sama, nosisz pod sercem dziecko. -
skrzywiła się, jednak zabrała się za jedzenie. Gdy tylko
skończyła, wstawiłam talerz do zmywarki, i zrobiłam dwa kubki
gorącej czekolady.
-Dobra, teraz mów, co się
stało, że doprowadziłaś się do takiego stanu. - upiłam łyk
ciepłego napoju, wpatrując się w brunetkę. Westchnęła głośno,
po czym zaczęła mówić.
-Twój brat to idiota. -
prychnęła,a w jej oczach znów zebrały się łzy. - Kilka dni
temu, zanim wyjechał na zgrupowanie wspólnie podjęliśmy decyzję,
że nie wrócę do pracy tylko przejdę na urlop macierzyński. Szef
się zgodził, jednak wpadł pewnego dnia po południu po
zaświadczenie lekarskie, że jestem w ciąży. Dałam mu je, a kiedy
już wychodził przytulił mnie i życzył dużo zdrowia. Oczywiście
w tym samym momencie musiał akurat wejść Michał, który wpadł
dosłownie w szał. - muszę przyznać,że zupełnie nie rozumiałam
nic z tego,co mówi do mnie Dagmara.
-Czy dlatego jesteś w
takim,a nie innym stanie? - wtrąciłam.
-Sara, ty nic nie rozumiesz.
- zaczęła płakać, chowając twarz w dłoniach.
-Masz rację, dlatego
czekam, aż mi to wszystko wyjaśnisz. - podałam jej chusteczki,
czekając z niecierpliwością na dalszą opowieść.
-Krzysiek, to znaczy mój
szef podrywał mnie kiedyś. Mówiłam o tym Michałowi, jak widać
niepotrzebnie. Gdy przyszedł wtedy, twój brat myślał, że znów
to robi. Rzucił się na niego z pięściami, ledwo zdołałam go od
niego odciągnąć. Jestem pewna, że wyrzuci mnie z pracy,jak tylko
wrócę po urodzeniu dziecka. - Daga kolejny raz zaczęła płakać,a
ja w dalszym ciągu nie widziałam w tym powodu, żeby się nad sobą
użalać.
-Jesteś w ciąży, i tylko
dlatego zamknęłaś się w sypialni płacząc w poduszkę?
-Gdy tylko Krzysztof opuścił
nasze mieszkanie, Michał nie chciał mnie wysłuchać, zaczął
wygadywać głupoty. Pojechał szybciej do Spały, bo ubzdurał
sobie, że przyprawiam mu rogi. Jednak nie to jest najgorsze. -
westchnęłam głośno, uważnie się jej przyglądając.
Przeczuwałam,co takiego mógł powiedzieć jej mój brat.
-On uważa, że to nie jego
dziecko. - powiedziała szybko,a potem głośno płacząc zamknęła
się w łazience.
Ukryłam twarz w dłoniach,
nie bardzo wiedząc jak im pomóc. Niech tylko dorwę Winiarskiego,
przecież to niedorzeczne, by Dagmara go zdradzała! Sięgnęłam po
swój telefon wybierając numer przyjmującego,ale nie raczył
oczywiście odebrać. Musiałam to rozegrać w inny sposób...
&
Kilka dni później –
początek czerwca
Dzięki znajomościom Bąkiewicza, zdobyliśmy bilety na mecz Ligi
Światowej w Łodzi. Brunet chodził podekscytowany, twierdząc, że
musi od najmłodszych lat pokazać Szymkowi, jaka to wspaniała
dyscyplina, tym bardziej, że to mecz z Brazylią. Natomiast ja
niemal siłą wyciągnęłam z mieszkania Dagmarę, która wreszcie
przestała płakać. Każdą wolną chwilę spędza z Oliwierem,
który nie może doczekać się spotkania z tatusiem. Ta, i ja nie
mogę się tego doczekać.
Gdy tylko zaparkowaliśmy samochód pod halą, biorę na ręce
swojego synka. Po chwili jednak oddaję go swojemu mężowi,
przewieszając sobie przez ramię torbę. Puszczam mu oczko,a on
kręci głową. Doskonale wie,co chcę zrobić. Od kilku dni
obmyślałam plan, jak pogodzić ze sobą Winiarskich,a gdy nic nie
przychodziło mi do głowy postanowiłam iść na 'spontan'.
-Sara, tutaj są nasze miejsca. - Daga ciągnie mnie za rękę w
stronę naszego sektora, który znajduje się niedaleko boiska.
Zerkam kątem oka w stronę naszych zawodników, którzy już się
rozgrzewają.
-Mamo,mogę iść do taty? - pyta Oli, podskakując w miejscu.
-Synku, po meczu, teraz tatuś musi się skupić na grze.- mówi
zdawkowo, siadając na miejsce.
Po chwili wstajemy wszyscy,by odśpiewać hymn,a następnie przez
ponad dwie godziny oglądamy bardzo zawzięty mecz. Po jakże
emocjonującym time-breaku wygrywa Polska,a trybuny wpadają w dziką
radość. Uśmiecham się spoglądając na swojego męża, który
trzymając w swoich ramionach Szymona, wesoło się śmieje.
Przytulam się do jego boku, składając całusa na czole naszego
synka.
-Tato! - krzyczy Oliwier, machając w stronę mojego brata. Ten drugi
z kolei albo go nie słyszy,albo postanowił nas totalnie olać.
-Winiarski, do cholery! - wydzieram się, a wszyscy jak na zawołanie
spoglądają w naszą stronę.
-Masz ten swój 'spontan'. - śmieje się Bąkiewicz, na co uderzam
go w ramię.
Spoglądam na Dagmarę, jednak ta wcale nie zamierza zejść do
swojego męża. Chwytam rączkę swojego bratanka, po czym
przepychamy się przez tłum fanów,aż w końcu znajdujemy się przy
moim braciszku.
-Tęskniłem! - Oli niemal natychmiast rzuca mu się na szyję.
-Ja też, synku. - mówi mój brat, mocno go do siebie tuląc.
Po chwili chłopiec biega po boisku kopiąc w piłkę z innymi
dziećmi,a ja chwytam swojego brata za dłoń.
-Co ty wyprawiasz, Michał? - patrzę na niego surowym wzrokiem,
jednak wcale to na niego nie działa.
-Sara,nie wtrącaj się w moje życie. - chce odejść, jednak
ponownie chwytam go za rękę, przyciągając go bliżej siebie.
-Nigdzie stąd nie wyjdziesz, zanim nie porozmawiasz z Dagmarą. -
przewraca oczami, a ja zastanawiam się jak sprawić, by zechciał
się z nią zobaczyć. - Nie czuje się najlepiej, wczoraj wylądowała
w szpitalu. - trochę naciągnęłam prawdę,ale poskutkowało to
tym, że zaczął się rozglądać po trybunach,a ja wskazałam mu
palcem miejsce, gdzie siedziała jego żona. Chwilę później
przeskoczył przez barierki, i klęczał przed Dagą, a ona zaczęła
łkać w jego koszulkę. Uśmiechnęłam się szeroko, patrząc na
swojego męża. Pokręcił głową, podchodząc do mnie.
-Nawet nie chcę wiedzieć,co mu powiedziałaś. - zaczął się
śmiać.
-Oj, najważniejsze, że poskutkowało. - cmoknęłam go w policzek,
uśmiechając się do Szymka, który schował twarz w szyję Michała.
&
Po tamtym wydarzeniu w Łodzi, wszystko zaczęło się układać tak
jak powinno. Wspólnie z Michałem spędzaliśmy wspólnie każdą
wolną chwilę, a najwięcej radości z tego miał nasz synek, który
z każdym dniem rósł jak na drożdżach. Nasz lekarz po każdej
wizycie w przychodni jest zadowolony, więc nie mamy o co się bać.
Najważniejsze, że zaczęliśmy funkcjonować jak prawdziwa rodzina,
a każdy kolejny dzień utwierdzał mnie w przekonaniu, że dobrze
zrobiłam wracając do Polski. Kilka dni temu zdecydowałam się na
rozmowę przez Skype z Morrisą i Jakiem, którzy wydawali się być
bardzo szczęśliwi. Nie umknął mojej uwadze nawet pierścionek,
który to moja dawna przyjaciółka starała się za wszelką cenę
ukryć przed kamerą. Po prostu, przed miłością nie można
uciec...
-Sara,pośpiesz się, jeżeli mamy zdążyć na tą kolację. -
dopiero głos Bąkiewicza przywrócił mnie do normalności.
Uśmiechnęłam się do niego ciepło, wciągając na nogi trampki.
Umówiliśmy się dziś z Winiarskimi na uroczystą kolację z okazji
zdobycia przez mojego brata złota podczas Ligi Światowej.
-Weź wózek, ja wezmę Szymka. - podniosłam Małego z łóżeczka,
na co się lekko skrzywił. Był strasznym śpiochem, co chyba
odziedziczył po mnie.
Po chwili spacerowaliśmy już ulicami Bełchatowa. Pomimo okresu
wakacyjnego, panowała tutaj cisza. Coś, co lubiłam najbardziej.
-Nie odpływaj. - przeniosłam swój wzrok na swojego męża,
wtulając mocniej w jego tors.
-Myślę nad tym, jakie mam szczęście,wiesz? - zapytałam,
poprawiając przy okazji naszemu synkowi bucika.
-Wiesz, że pomyślałem o tym samym? - oboje zaśmialiśmy się
głośno, budząc tym samym Szymona.
-Ktoś tu jest chyba zazdrosny. - stwierdziłam, biorąc go na ręce.
Gdy tylko wtulił się w moją szyję, przestał płakać. Głaskałam
go po główce, aż po chwili znów zmorzył go sen.
-Kocham Was Sara... - spojrzałam Michałowi w oczy, i zrozumiałam,
że moje całe szczęście jest właśnie przy brunecie, i naszym
synku.
-My Ciebie też, Tatuśku. - zdążyłam odpowiedzieć,nim wpił się
zachłannie w moje usta, przysłaniając mi sobą cały świat...
&&
SKRA BEŁCHATÓW! <3
Walka była do samego końca, i tak na prawdę jedna,dwie piłki mogły sprawić, że wynik tego ćwierćfinału byłby całkiem inny, nie mniej jednak, gratuluję drużynie z Rzeszowa, choć nigdy nie lubiłam Resovii i życzę im obronienia tytułu.
Jedyny plus tej rywalizacji jest taki, że 17 marca zobaczę Skrę na żywo w Ergo Arenie : )))
To ostatni odcinek, powinien pojawić się jeszcze Epilog,a z racji tego, że nie napisałam go jeszcze, nie mogę Wam obiecać, że pojawi się za dwa tygodnie. Na pewno powstanie, tyle mogę powiedzieć w tym temacie. W moim życiu prywatnym bardzo wiele się zmieniło,mogę nawet stwierdzić, że wywróciło się do góry nogami. Postaram się jednak doprowadzić to opowiadanie do końca, tak jak obiecałam pod prologiem.
Ps. Pozdrawiam serdecznie Panne A :)
Do usłyszenia,
pyska.
Świetne to opowiadanie ;D.
OdpowiedzUsuńChyba nawet wiem co się stało w Twoim życiu prywatnym ;D. I gratuluję ;)
Oj Winiarski, Winiarski. Myślałam, ze on ma więcej oleju w głowie. Jak on mógł w ogóle pomyśleć, że Daga go zdradza? Na całe szczęście Sara zdołała ich pogodzić. I mam nadzieje, że już nic nie zakłóci szczęścia Winiarskich, ani Bąkiewiczów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Co Winiar by zrobił bez siostrzyczki ;D Nie wiem skąd mu taki głupi pomysł wpadł do głowy. Mam tylko nadzieję, że teraz już wszystko będzie się dobrze układało :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Winiar to idiota jedne, jak on mógł nawet tak pomyśleć, zazdrośnik. całe szczęście ze Sara była na miejscu i swoim sposobami spowodowała że ten przestał myśleć o swojej wybujałej wyobraźni a zaczął myśleć o żonie i swoich dzieciak tak jak na męża przystało. Widzę za to ze u Bąkiewiczów wszystko gra w najlepsze i dobrze zasłużyli sobie
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo dziękuje za pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńOj Winiar zachował się jak idiota, ale cieszę się, że wszystko zmierza ku dobremu. Dobrze, że ma Sarę, która pozwoliła mu wiele rzezy zrozumieć.
I jak bardzo się ciesze, że u Sari i Bąka panuje takie szczęście, że już nic się u nich nie zepsuje, że wraz z małym Szymkiem będą sobie żyli długo i szczęśliwie :)
Brawo Sara! Gdyby nie jej determinacja Winiarski nadal żyłby w tym chorym przeświadczeniu, ze jego żona go zdradza, a jak widać to są czyste głupoty. "Terapia szokowa" jak widać zadziałała i Winiarski przeprosił Dagmarę za swoje szczeniackie zachowanie. A u Bąkiewiczów jak widać sielanka, ale taka sielanka, że aż miło się czyta. Kochana dłuższą wypowiedź zostawię sobie pod epilogiem. Pozdrawiam kochana i dziękuję za wspaniałą historię :*
OdpowiedzUsuńSara to jednak ma siłę przebicia. A ja się ogromnie ciesze, że oni są razem szczęśliwi, i mam nadzieję, że epilog to podkreśli :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ta historia zakończyła się happy endem, na który tak naprawdę wszyscy czekaliśmy. Wszyscy są szczęśliwi, a o to przecież chodziło od samego początku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To teraz czekam na równie szczęśliwy koniec :D
OdpowiedzUsuńWidać, że wszyscy szczęśliwi. Mam nadzieję, że uczyli się na błędach i więcej ich nie powtórzą!
OdpowiedzUsuńJeju!!! Świetny!!!
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO SIEBIE ;>
http://4volleyball44.blogspot.com/
Pozdrawiam ;3
JESTEŚ GENIALNA :) zapraszam na kolejny rozdział dosyć poplątanej historii Michała i Beaty
OdpowiedzUsuńwww.my-sweety-world-and-me.blogspot.com