piątek, 22 lutego 2013

Rozdział XIV

W szpitalu spędziłam cały tydzień. Na szczęście dziecku nic się nie stało. Lekarz jednak zalecił mi odpoczynek. Miałam dbać o siebie , i Maleństwo, oraz ograniczać wszelkie ruchy. Ciężko było mi nic nie robić, jednak zdrowie Brzdąca, który rozwijał się pod moim sercem było najważniejsze. Ostatnia sytuacja była tylko i wyłącznie moją winą. Za dużo się stresowałam, zdecydowanie powinnam bardziej na siebie uważać. Widziałam też w tęczówkach Michała, że ma do mnie żal o tą sytuację. Unikał mnie. Wracał późno, kiedy to zazwyczaj już spałam, a rano kiedy tylko się budziłam jego już nie było. Tak było i dzisiaj, kiedy to miał wolne. Zdziwiłam się bardzo, gdy zobaczyłam miejsce obok siebie puste. Miałam ochotę się rozpłakać, ale wiedziałam, że w niczym mi to nie pomoże. Zadzwoniłam do Dagmary, czy przypadkiem nie ma go u nich,a kiedy dowiedziałam się, że Michał pojechał do Piotrkowa, zdenerwowałam się. Ze mną nie rozmawiał od kilku dni, jednak do swojej matki poleciał od razu! Postanowiłam dać mu nauczkę. Doskonale wiedziałam, że mimo złości na mnie, będzie się martwił. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, po czym pojechałam do Winiarskich.
-Wiem, macie swoje plany,ale potrzebuję tylko pobyć tutaj do wieczora. - powiedziałam,nim Michał zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Właściwie to postanowiliśmy zostać dziś w domu. - przyznał.
Poczułam się głupio. Miał swoją rodzinę,a ja ciągle szukałam u nich schronienia.
-Przepraszam, już sobie idę. - miałam zamiar wyjść, na co Winiar przyciągnął mnie do siebie, i mocno przytulił. Objęłam go ramionami w pasie, kładąc głowę na klatce piersiowej.
-Sara,co się dzieje,co? - uniósł mój podbródek do góry,zmuszając mnie tym samym, bym spojrzała w jego oczy.
-Michał ma rację. On uważa, że to wszystko moja wina. Gdybym bardziej na siebie uważała, nie naraziłabym naszego Maleństwa na niebezpieczeństwo. Mogłam je stracić. - zaczęłam szlochać w jego koszulkę, co zupełnie mu nie przeszkadzało.
-No, już, uspokój się. - wytarł moje policzki, uśmiechając się lekko. - Myślę, że Bąku zarzuca sobie, że jest złym mężem. Od kilku dni na treningach nic mu nie wychodzi, nie chce z nami rozmawiać. Oboje siebie obwiniacie za tą sytuację,a przecież wszystko jest w porządku z dzieckiem, prawda? - skinęłam głową na potwierdzenie.
-Nie płacz już. - poprosił mnie.
Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym zajęłam miejsce na kanapie. W tym samym czasie do mieszkania wbiegł Oliwier, a za nim zmęczona Daga, trzymając w dłoniach siatki z zakupami.
-Następnym razem, idziesz z nami! - powiedziała do Winiara, na co się zaczął śmiać.
-Kochanie, mówiłem ci wiele razy, żebyś nie zabierała Małego na zakupy. Doskonale wiesz, że tego nie znosi. - stwierdził, zabierając od niej torby.
-Wszystko w porządku ? - zapytałam.
-Od kilku dni nie czuję się najlepiej. - przyznała. - Ciągłe zawroty głowy, do tego wymioty. Sądzę, że jestem w ciąży.
-Och, to wspaniale! - przytuliłam ją mocno do siebie.
-Kupiłam dziś test ciążowy. Nie mówiłam jeszcze nic Michałowi, boję się jak zareaguje.
-Jestem przekonana, że będzie szczęśliwy. Marzy o córeczce, chociaż pewnie jak będzie chłopiec, ucieszy się równie mocno. - zapewniłam ją.
-Dobra, przypilnuj, żeby żaden z nich nie wszedł do łazienki.- wstałam ze swojego miejsca, po czym udałam się do kuchni. Mój brat przygotowywał właśnie z Oliwierem kanapki. Dosiadłam się do mojego bratanka, wypytując o jego ulubione bajki, zabawki, i prezenty jakie chciałby dostać. Widziałam zdezorientowanie na twarzy Michała, jednak nie mogłam pozwolić, by któryś z nich wszedł teraz do łazienki. Po kilku minutach w drzwiach pojawiła się Daga, a ja spojrzałam na nią z wyczekiwaniem. Po chwili przeniosła swój wzrok na Winiarskiego, który już zupełnie nie wiedział o co chodzi.
-Skarbie,co się dzieje? Coś się stało? - podszedł do niej, wyraźnie zmartwiony.
-Od kilku dni nie czuję się najlepiej. - zaczęła. - Zrobiłam dziś test ciążowy. Wychodzi na to, że ponownie zostaniemy rodzicami. - patrzyła ze strachem na mojego brata,jednak ten zareagował zupełnie inaczej,niż się obawiała. Chwycił ją w swoje ramiona, okręcając się dookoła.
-Będę miał siostrzyczkę, albo braciszka! Super! - zawołał Oli, wtulając się w swoich rodziców. Patrzałam na ich szczęście, i byłam pewna, że nikt im tego nie odbierze. Zawsze będą mogli na siebie liczyć. Jednak najważniejsze było to, że kochali się bezgranicznie.

&

Wieczorem, gdy zjedliśmy kolację, postanowiłam wrócić do siebie. Było już późno, a Michał na pewno wrócił już z Piotrkowa. Myślałam, że będzie się o mnie martwić, jak widać było inaczej.
-Ciocia, poczytasz mi bajkę? - nie mogłam odmówić Oliwierowi, więc odłożyłam swoje rzeczy, a następnie udałam się do jego pokoiku. Przykryłam go szczelnie kołdrą, przygaszając delikatnie światło. Gdy kończyłam już czytać książkę, Mały spał smacznie, lekko pochrapując. Ucałowałam jego czółko, po czym wyszłam z jego pokoju. Byłam tak zaczytana, że nawet nie usłyszałam, gdy ktoś przyszedł do Winiarskich.
-Na pewno,nic im nie jest? - rozpoznałam od razu głos Bąkiewicza.
-Michał, uspokój się. Sara i wasze dziecko mają się dobrze. - uspokoił go mój brat. - Poza tym, chyba powinniście porozmawiać.
-Schrzaniłem wszystko. - zaczął mój mąż. - Potrzebowała mnie,a ja zachowałem się jak tchórz. To wszystko moja wina, gdybym bardziej o nich dbał. - głos wyraźnie mu się łamał. A więc martwił się o nas?
Postanowiłam ujawnić swoją obecność. Weszłam do salonu,a wszyscy jak na zawołanie spojrzeli w moim kierunku.
-Powinniśmy chyba wracać do siebie. - odezwałam się, spoglądając na Michasia. - Dziękuję. - zwróciłam się do Dagi i Michała.
-Daj spokój Sara, wiesz, że zawsze możesz do nas przyjść, kiedy tylko zechcesz. - ucałowałam moją bratową w policzek, uśmiechając się delikatnie.
-Uważaj na siebie. - dodałam.
Chwyciłam swoją torbę w rękę, jednak od razu przejął ją Bąkiewicz. Pożegnaliśmy się z Winiarskimi, po czym pojechaliśmy do naszego mieszkania.
-Przepraszam cię, Sara. - nie zdążyłam odwiesić swojego płaszcza na wieszak, a już poczułam ręce bruneta na swoim brzuchu,a jego wargi na moim karku. Przymknęłam powieki, kładąc swoje dłonie na jego.
-Bardzo cię kocham. - wyszeptałam, odwracając się w jego stronę.
-Ja was też, i obiecuję, że nie pozwolę was skrzywdzić. - przycisnął swoje usta do moich, całując bardzo namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek, zarzucając mu dłonie na kark. Uniósł mnie do góry, sadzając na komodzie. Zjechał ustami na moją szyję, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Nie wygodnie mi. - mruknęłam, na co się zaśmiał.
Wziął mnie na ręce, niosąc w kierunku sypialni. Przez całą drogę ani na moment nie przestawał mnie całować, ja natomiast próbowałam pozbyć się jego koszulki.
-Michał...- chciałam coś powiedzieć,ale skutecznie mi to uniemożliwił, całując mnie zachłannie. Po chwili leżałam pod nim, zupełnie naga. Drgnęłam, czując jego dłonie po wewnętrznej stronie moich ud.
-Lubię, kiedy się rumienisz. - mruknął, wpatrując się w moje oczy. Schowałam swoją twarz w jego tors na co się zaśmiał.
-Przestań, bo zaraz nici z seksu. - zagroziłam.
Chwilę później leżałam z głową na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w bicie jego serca.
-Jak za każdym razem mamy się godzić w ten sposób, to możemy się częściej kłócić. - stwierdziłam.

&
Kilka miesięcy później...
-Daga, powiedz, że wszystko będzie okej! - krzyczałam, trzymając ją mocno za rękę. Leżałam na porodówce już od kilku minut, a Michała nadal nie było. Brał udział w jakimś studiu Polsatu Sport. Kiedy dzwoniłam do niego w drodze do szpitala obiecał, że zdąży.
-Sara, spokojnie. Bąkiewicz zaraz się pojawi, i zobaczysz, urodzisz wspaniałe dziecko. - mówiła spokojnie, jednak na nic się to zdawało.
-Aaaa! - wydarłam się, mocniej ściskając jej dłoń. - Nie mówiłaś mi, że to tak boli! - spojrzałam w jej stronę groźnie, jednak nic sobie z tego nie robiła.
-Oddychaj. - powtarzała mi nieustannie, jakbym o tym zapomniała.
Chwilę później lekarz kazał mi przeć. Ból, zmęczenie, zdenerwowanie, wszystko to minęło, gdy tylko usłyszałam płacz naszego dziecka. Gdy pielęgniarka ułożyła nasze Maleństwo na mojej piersi, popłakałam się ze szczęścia.
-Jaki on śliczny. - szepnęłam.
-Sara, to chłopiec. - zaśmiała się Dagmara, dotykając jego rączki.
… Gdy tylko przewieziono nas do innej sali, gdzie w spokoju mogłam przyglądać się Brzdącowi,drzwi otworzyły się z hukiem,a do środka wleciał Bąkiewicz.
-Przepraszam cię kochanie, wiem, zawiodłem, ale... - zamarł, spoglądając na dziecko, które spało spokojnie w łóżeczku. Podszedł niepewnie do nas, trzymając w dłoni ogromnego misia.
-Skarbie, mamy synka. - zaśmiał się przez łzy, po czym mocno ścisnął moją dłoń.
-Miałeś zdążyć. - mruknęłam, bawiąc się jego palcami.
-Obiecuję, że następnym razem …
-O nie! Zapomnij, że drugi raz pozwolę ci się zapłodnić! - powiedziałam stanowczo. Mój mąż jednak nic sobie z tego nie zrobił. Uśmiechnął się radośnie, po czym ucałował moje czoło.
-Dziękuję. - szepnął, wpatrując się w naszego synka.
-Michał? - zaczęłam niepewnie. - Zapomnieliśmy o imieniu. - stwierdziłam zawstydzona.
-Nie zupełnie. - mruknął. - Co myślisz o Szymonie? Wiem, że mieliśmy podjąć tą decyzję wspólnie,ale...
-Pasuje mu. - przerwałam , uśmiechając się. Jakby na potwierdzenie moich słów, Szymuś zaczął płakać, domagając się jedzenia.
-Ma twoje oczy, i nosek. - stwierdził Michaś, gdy tylko przystawiłam Maleństwo do swojej piersi.
-Za to apetyt ma na pewno po tobie. - powiedziałam, wpatrując się w naszego synka, który łapczywie ssał mleko.
-Wie,co dobre. - skwitował Bąkiewicz , zanosząc się śmiechem. Spojrzałam na niego groźnie, jednak po chwili sama zaczęłam się śmiać. W tamtym momencie byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Miałam przy sobie dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu...

… Następnego dnia wieczorem byliśmy już w domu. We trójkę. Oboje uczyliśmy się jak przewijać i karmić Maleństwo. Gdy tylko Mały zasnął, mogliśmy odpocząć. Wtuliłam się w Michasia, przymykając oczy.
-Jak myślisz, kim będzie nasz synek za kilka lat?- zapytałam, splatając nasze dłonie.
-Nie wiem, Sara. Na pewno nie będziemy na to naciskać, sam wybierze,co będzie dla niego lepsze.- odparł Michał, całując mnie w czoło.
-Masz rację. - szepnęłam. - A jak odziedziczy po mnie zamiłowanie do sportu?
-Tego się właśnie obawiam. - oboje się zaśmialiśmy.
-Rozmawiałeś ostatnio może z Winiarem? - zapytałam.
-Grają mecze w Lidze Światowej. Oprócz kilku SMS-ów z gratulacjami,nie miałem okazji z nim rozmawiać. - odparł. - Coś się stało?
-Mam wrażenie, że coś się dzieję, a Daga nie chce mi nic powiedzieć. Całą swoją uwagę skoncentrowałam na Szymku, zapominając, że Winiarscy spodziewają się kolejnego dziecka. - miałam sobie za złe, że ostatnimi czasy, zaniedbywałam moją przyjaciółkę. Miałam dziwne wrażenie, że stało się coś złego,jednak wciąż nie znajdowałam czasu,by porozmawiać z Winiarską.
-Zadzwonię do Michała, i z nim porozmawiam, co? - zaproponował mój mąż.
-Nie Misiek. Zostaniesz chwilę sam z Szymonem,a ja pójdę do Dagmary,okej? - podniosłam się z sofy, narzucając na ramiona sweterek.
-Jesteś pewna, że to najlepsza pora? - wskazał na zegar, który pokazywał godzinę dwudziestą.
-Postaram się wrócić jak najszybciej. - cmoknęłam go w usta, wciągając baleriny.
Kilka minut później stałam pod drzwiami Winiarskich, naciskając raz po raz dzwonek. Po chwili na progu mieszkania ujrzałam Oliwiera, który nie wyglądał najlepiej.
-Oli, co się stało? - przykucnęłam przed nim, na co mocno się we mnie wtulił.
-Mamusia nie wychodzi od kilku dni z sypialni, a ja jestem głodny. - zaczął płakać. Wzięłam go na ręce, udając się w kierunku kuchni. Widząc jednak brak jedzenia w lodówce, wyciągnęłam z kieszeni telefon, zamawiając dużą pizzę.
-Skarbie, ty pójdziesz do łazienki się umyć, a ja w tym czasie porozmawiam z twoją mamą,dobrze?- chłopiec posłusznie pokiwał głową, biegnąc w kierunku łazienki. Westchnęłam głośno,przystając przed drzwiami sypialni Dagi. Nacisnęłam na klamkę,a widok jaki zastałam mnie przeraził.
-O Boże. - szepnęłam, wchodząc do środka. Brunetka leżała zwinięta w kłębek na środku łóżka,a obok znajdowało się mnóstwo zużytych chusteczek. Usiadłam obok mojej bratowej, delikatnie dotykając jej ramienia.
-Dagmara...- zaczęłam, na co się wzdrygnęła.
-Wyjdź stąd. - powiedziała szorstko.
-Co się stało? - zapytałam, jednak odpowiedziała mi tylko cisza.
Chciałam zadać jej kolejne pytanie,ale w tym samym czasie Oliwier wyskoczył z łazienki, oznajmiając, że jest już czysty. Chwyciłam go za rączkę, po czym udaliśmy się do salonu, gdzie porozrzucane były wszystkie zabawki chłopca. Wspólnie doprowadziliśmy do porządku stół, gdzie po chwili leżała już pachnąca pizza. Patrzałam na mojego chrześniaka, który wcinał kawałek za kawałkiem. Nie wiedziałam,co takiego się wydarzyło,ale wiedziałam, że cokolwiek się stało, nie mogłam zostawić teraz Dagmary samej. Wystukałam wiadomość do mojego męża, że zostanę na noc w mieszkaniu Winiarskich, zapewniając, że wrócę z samego rana. Gdy tylko Oliwier umył zęby, przeczytałam mu bajkę, a Mały zasnął wtulony w mój brzuch. Pogładziłam go po włosach, przykrywając kołderką po samą szyję...

&&

Za dwa tygodnie zapraszam na ostatni już rozdział tej historii...

Korzystając jeszcze z okazji, chcę zaprosić Was na opowiadanie Tea, które właśnie zostało zakończone( wiem, pewnie wszyscy je znają... ) -http://twelve-tears.blogspot.com. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem coś zrobiło na mnie takie wrażenie...

 Mam nadzieję, że ostatni mecz pomiędzy Skrą ,a Resovią odbędzie się w Rzeszowie...
Do usłyszenia,
pyska. 

13 komentarzy:

  1. Dobrze,że dziecko urodziło się całe i zdrowe :D.Daga powinna się wziąć w garść,ma syna o którego powinna dbać,a nie leżeć na łóżku i płakać.Mam nadzieję,że Sara ją z tego wyciągnie..Jak Winiarski wróci z Ligi Światowej powinien porozmawiać z żoną. :).

    _________________

    Ja też bym chciała piąty mecz obejrzeć w Rzeszowie,a nawet trzymam kciuki za Bełchatów :). Czyli jeszcze tylko jeden odcinek ?. Szkoda,bo bardzo mnie wciągnęło to opowiadanie :)

    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały Szymuś urodził się zdrowy, co mnie bardzo cieszy. Mam nadzieje, że teraz już nic nie zakłóci szczęścia Michała i Sary ;)
    Zastanawia mnie co dzieje się z Dagmarą. Przecież od tak nie zaniedbałaby dziecka i domu. Mam nadzieje, że w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie jak u Bąkiewiczów wszystko się wyjaśniło to u Winiarskich coś się stało, a już myślałam ze bedzie dobrze u wszystkich, mam nadzieję że Winiar niczego podejrzanego nie odstawił, choć po tym jak wygląda Daga tego się spodziewam, Szymek :))), ciesze się że u nich to nieporozumienie kiedy Sara wylądowała na pogotowiu szybko zostało zażegnane. Ja nie chcę końca :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mały Szymuś na pewno musi być uroczy. W końcu jak ma się takie geny - Winiarskich i Bąkiewiczów razem to to Maleństwo musi być cudowne. Cieszę się, że Sara z Michałem wreszcie doszli do porozumienia i oboje są pewni o swoich uczuciach. Martwi mnie natomiast to co stało się u Winiarskich. Przecież Dagmara i Michał byli idealni pod każdym względem, tym bardziej, że spodziewają się drugiego dziecka. Mam nadzieję, że Sara pomoże bratowej, a Michał porozmawia ze szwagrem i wszystko będzie dobrze. Zasługują na to.


    Dziękuję kochana za wszystkie słowa :*

    OdpowiedzUsuń
  5. I znów nie wiem co napisać...Wspaniałe. Jak dobrze, że z małym wszystko w porządku. Oby tylko u Winiarskich nie wydarzyło się nic bardzo złego. Wielka szkoda, że zbliża się to do końca, bo na prawdę świetne opowiadanie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział! Coś ewidentnie jest nie tak w małżeństwie Winiarskich:/ z niecierpliwością czekam na rozwikłanie zagadki...
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś się stanie..... Zapraszam na www.my-sweety-world-and-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Co stało się Dagmarze?? Mam nadzieję, że to nic z dzieckiem!! Troszkę dziwna ta jej depresja!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję,że Sarze przejdzie ;D
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No cóż.. nie da się ukryć, że końcówka tego rozdziału napawa mnie strachem. Jestem kompletnie zaskoczona stanem Dagmary, tym bardziej, że ona i Winiarski byli przykładem idealnego małżeństwa. Jestem ciekawa, co doprowadziło Winiarską do takiego stanu, że nawet Oliwier był głodny...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu ja zawsze zapomnę skomentować? No nic. Jak to epilog? Tak szybko? Pokochałam Twojego Bąka, Sarę, Winiarów, ciężko się będzie rozstać. Oby Dadze nic nie było.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety sielanka nie może trwać wiecznie. Oby jednak w tym przypadku się to nie sprawdziło. Czekam na następny ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://szczesliwyset.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Epilog? Szkoda.Sara i Michał dogadali się. Ale teraz u Winiarskich coś się stało. Tylko pytanie co? Skąd ta nagła zmiana nastroju u Dagmary? Co się takiego stało? Mam nadzieję, że nam to wyjaśnisz.
    A ja już się nie mogę doczekać, kiedy poznamy małego Szymka :)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog to całkowita fikcja! Żadna z zaistniałych sytuacji nigdy nie miała miejsca! Zbieżność osób,miejsc lub wydarzeń jest całkowicie przypadkowa!