Rozdział XIV
W
szpitalu spędziłam cały tydzień. Na szczęście dziecku nic się
nie stało. Lekarz jednak zalecił mi odpoczynek. Miałam dbać o
siebie , i Maleństwo, oraz ograniczać wszelkie ruchy. Ciężko było
mi nic nie robić, jednak zdrowie Brzdąca, który rozwijał się pod
moim sercem było najważniejsze. Ostatnia sytuacja była tylko i
wyłącznie moją winą. Za dużo się stresowałam, zdecydowanie
powinnam bardziej na siebie uważać. Widziałam też w tęczówkach
Michała, że ma do mnie żal o tą sytuację. Unikał mnie. Wracał
późno, kiedy to zazwyczaj już spałam, a rano kiedy tylko się
budziłam jego już nie było. Tak było i dzisiaj, kiedy to miał
wolne. Zdziwiłam się bardzo, gdy zobaczyłam miejsce obok siebie
puste. Miałam ochotę się rozpłakać, ale wiedziałam, że w
niczym mi to nie pomoże. Zadzwoniłam do Dagmary, czy przypadkiem
nie ma go u nich,a kiedy dowiedziałam się, że Michał pojechał do
Piotrkowa, zdenerwowałam się. Ze mną nie rozmawiał od kilku dni,
jednak do swojej matki poleciał od razu! Postanowiłam dać mu
nauczkę. Doskonale wiedziałam, że mimo złości na mnie, będzie
się martwił. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, po czym
pojechałam do Winiarskich.
-Wiem,
macie swoje plany,ale potrzebuję tylko pobyć tutaj do wieczora. -
powiedziałam,nim Michał zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Właściwie
to postanowiliśmy zostać dziś w domu. - przyznał.
Poczułam
się głupio. Miał swoją rodzinę,a ja ciągle szukałam u nich
schronienia.
-Przepraszam,
już sobie idę. - miałam zamiar wyjść, na co Winiar przyciągnął
mnie do siebie, i mocno przytulił. Objęłam go ramionami w pasie,
kładąc głowę na klatce piersiowej.
-Sara,co
się dzieje,co? - uniósł mój podbródek do góry,zmuszając mnie
tym samym, bym spojrzała w jego oczy.
-Michał
ma rację. On uważa, że to wszystko moja wina. Gdybym bardziej na
siebie uważała, nie naraziłabym naszego Maleństwa na
niebezpieczeństwo. Mogłam je stracić. - zaczęłam szlochać w
jego koszulkę, co zupełnie mu nie przeszkadzało.
-No,
już, uspokój się. - wytarł moje policzki, uśmiechając się
lekko. - Myślę, że Bąku zarzuca sobie, że jest złym mężem. Od
kilku dni na treningach nic mu nie wychodzi, nie chce z nami
rozmawiać. Oboje siebie obwiniacie za tą sytuację,a przecież
wszystko jest w porządku z dzieckiem, prawda? - skinęłam głową
na potwierdzenie.
-Nie
płacz już. - poprosił mnie.
Uśmiechnęłam
się delikatnie, po czym zajęłam miejsce na kanapie. W tym samym
czasie do mieszkania wbiegł Oliwier, a za nim zmęczona Daga,
trzymając w dłoniach siatki z zakupami.
-Następnym
razem, idziesz z nami! - powiedziała do Winiara, na co się zaczął
śmiać.
-Kochanie,
mówiłem ci wiele razy, żebyś nie zabierała Małego na zakupy.
Doskonale wiesz, że tego nie znosi. - stwierdził, zabierając od
niej torby.
-Wszystko
w porządku ? - zapytałam.
-Od
kilku dni nie czuję się najlepiej. - przyznała. - Ciągłe zawroty
głowy, do tego wymioty. Sądzę, że jestem w ciąży.
-Och,
to wspaniale! - przytuliłam ją mocno do siebie.
-Kupiłam
dziś test ciążowy. Nie mówiłam jeszcze nic Michałowi, boję się
jak zareaguje.
-Jestem
przekonana, że będzie szczęśliwy. Marzy o córeczce, chociaż
pewnie jak będzie chłopiec, ucieszy się równie mocno. -
zapewniłam ją.
-Dobra,
przypilnuj, żeby żaden z nich nie wszedł do łazienki.- wstałam
ze swojego miejsca, po czym udałam się do kuchni. Mój brat
przygotowywał właśnie z Oliwierem kanapki. Dosiadłam się do
mojego bratanka, wypytując o jego ulubione bajki, zabawki, i
prezenty jakie chciałby dostać. Widziałam zdezorientowanie na
twarzy Michała, jednak nie mogłam pozwolić, by któryś z nich
wszedł teraz do łazienki. Po kilku minutach w drzwiach pojawiła
się Daga, a ja spojrzałam na nią z wyczekiwaniem. Po chwili
przeniosła swój wzrok na Winiarskiego, który już zupełnie nie
wiedział o co chodzi.
-Skarbie,co
się dzieje? Coś się stało? - podszedł do niej, wyraźnie
zmartwiony.
-Od
kilku dni nie czuję się najlepiej. - zaczęła. - Zrobiłam dziś
test ciążowy. Wychodzi na to, że ponownie zostaniemy rodzicami. -
patrzyła ze strachem na mojego brata,jednak ten zareagował zupełnie
inaczej,niż się obawiała. Chwycił ją w swoje ramiona, okręcając
się dookoła.
-Będę
miał siostrzyczkę, albo braciszka! Super! - zawołał Oli, wtulając
się w swoich rodziców. Patrzałam na ich szczęście, i byłam
pewna, że nikt im tego nie odbierze. Zawsze będą mogli na siebie
liczyć. Jednak najważniejsze było to, że kochali się
bezgranicznie.
&
Wieczorem,
gdy zjedliśmy kolację, postanowiłam wrócić do siebie. Było już
późno, a Michał na pewno wrócił już z Piotrkowa. Myślałam, że
będzie się o mnie martwić, jak widać było inaczej.
-Ciocia,
poczytasz mi bajkę? - nie mogłam odmówić Oliwierowi, więc
odłożyłam swoje rzeczy, a następnie udałam się do jego pokoiku.
Przykryłam go szczelnie kołdrą, przygaszając delikatnie światło.
Gdy kończyłam już czytać książkę, Mały spał smacznie, lekko
pochrapując. Ucałowałam jego czółko, po czym wyszłam z jego
pokoju. Byłam tak zaczytana, że nawet nie usłyszałam, gdy ktoś
przyszedł do Winiarskich.
-Na
pewno,nic im nie jest? - rozpoznałam od razu głos Bąkiewicza.
-Michał,
uspokój się. Sara i wasze dziecko mają się dobrze. - uspokoił go
mój brat. - Poza tym, chyba powinniście porozmawiać.
-Schrzaniłem
wszystko. - zaczął mój mąż. - Potrzebowała mnie,a ja zachowałem
się jak tchórz. To wszystko moja wina, gdybym bardziej o nich dbał.
- głos wyraźnie mu się łamał. A więc martwił się o nas?
Postanowiłam
ujawnić swoją obecność. Weszłam do salonu,a wszyscy jak na
zawołanie spojrzeli w moim kierunku.
-Powinniśmy
chyba wracać do siebie. - odezwałam się, spoglądając na
Michasia. - Dziękuję. - zwróciłam się do Dagi i Michała.
-Daj
spokój Sara, wiesz, że zawsze możesz do nas przyjść, kiedy tylko
zechcesz. - ucałowałam moją bratową w policzek, uśmiechając się
delikatnie.
-Uważaj
na siebie. - dodałam.
Chwyciłam
swoją torbę w rękę, jednak od razu przejął ją Bąkiewicz.
Pożegnaliśmy się z Winiarskimi, po czym pojechaliśmy do naszego
mieszkania.
-Przepraszam
cię, Sara. - nie zdążyłam odwiesić swojego płaszcza na wieszak,
a już poczułam ręce bruneta na swoim brzuchu,a jego wargi na moim
karku. Przymknęłam powieki, kładąc swoje dłonie na jego.
-Bardzo
cię kocham. - wyszeptałam, odwracając się w jego stronę.
-Ja was
też, i obiecuję, że nie pozwolę was skrzywdzić. - przycisnął
swoje usta do moich, całując bardzo namiętnie. Odwzajemniłam
pocałunek, zarzucając mu dłonie na kark. Uniósł mnie do góry,
sadzając na komodzie. Zjechał ustami na moją szyję, a po moim
ciele przeszedł dreszcz.
-Nie
wygodnie mi. - mruknęłam, na co się zaśmiał.
Wziął
mnie na ręce, niosąc w kierunku sypialni. Przez całą drogę ani
na moment nie przestawał mnie całować, ja natomiast próbowałam
pozbyć się jego koszulki.
-Michał...-
chciałam coś powiedzieć,ale skutecznie mi to uniemożliwił,
całując mnie zachłannie. Po chwili leżałam pod nim, zupełnie
naga. Drgnęłam, czując jego dłonie po wewnętrznej stronie moich
ud.
-Lubię,
kiedy się rumienisz. - mruknął, wpatrując się w moje oczy.
Schowałam swoją twarz w jego tors na co się zaśmiał.
-Przestań,
bo zaraz nici z seksu. - zagroziłam.
Chwilę
później leżałam z głową na jego klatce piersiowej, wsłuchując
się w bicie jego serca.
-Jak za
każdym razem mamy się godzić w ten sposób, to możemy się
częściej kłócić. - stwierdziłam.
&
Kilka miesięcy
później...
-Daga, powiedz, że wszystko będzie okej! - krzyczałam, trzymając
ją mocno za rękę. Leżałam na porodówce już od kilku minut, a
Michała nadal nie było. Brał udział w jakimś studiu Polsatu
Sport. Kiedy dzwoniłam do niego w drodze do szpitala obiecał, że
zdąży.
-Sara, spokojnie. Bąkiewicz zaraz się pojawi, i zobaczysz, urodzisz
wspaniałe dziecko. - mówiła spokojnie, jednak na nic się to
zdawało.
-Aaaa! - wydarłam się, mocniej ściskając jej dłoń. - Nie
mówiłaś mi, że to tak boli! - spojrzałam w jej stronę groźnie,
jednak nic sobie z tego nie robiła.
-Oddychaj. - powtarzała mi nieustannie, jakbym o tym zapomniała.
Chwilę później lekarz kazał mi przeć. Ból, zmęczenie,
zdenerwowanie, wszystko to minęło, gdy tylko usłyszałam płacz
naszego dziecka. Gdy pielęgniarka ułożyła nasze Maleństwo na
mojej piersi, popłakałam się ze szczęścia.
-Jaki on śliczny. - szepnęłam.
-Sara, to chłopiec. - zaśmiała się Dagmara, dotykając jego
rączki.
… Gdy tylko przewieziono nas do innej sali, gdzie w spokoju mogłam
przyglądać się Brzdącowi,drzwi otworzyły się z hukiem,a do
środka wleciał Bąkiewicz.
-Przepraszam cię kochanie, wiem, zawiodłem, ale... - zamarł,
spoglądając na dziecko, które spało spokojnie w łóżeczku.
Podszedł niepewnie do nas, trzymając w dłoni ogromnego misia.
-Skarbie, mamy synka. - zaśmiał się przez łzy, po czym mocno
ścisnął moją dłoń.
-Miałeś zdążyć. - mruknęłam, bawiąc się jego palcami.
-Obiecuję, że następnym razem …
-O nie! Zapomnij, że drugi raz pozwolę ci się zapłodnić! -
powiedziałam stanowczo. Mój mąż jednak nic sobie z tego nie
zrobił. Uśmiechnął się radośnie, po czym ucałował moje czoło.
-Dziękuję. - szepnął, wpatrując się w naszego synka.
-Michał? - zaczęłam niepewnie. - Zapomnieliśmy o imieniu. -
stwierdziłam zawstydzona.
-Nie zupełnie. - mruknął. - Co myślisz o Szymonie? Wiem, że
mieliśmy podjąć tą decyzję wspólnie,ale...
-Pasuje mu. - przerwałam , uśmiechając się. Jakby na potwierdzenie
moich słów, Szymuś zaczął płakać, domagając się jedzenia.
-Ma twoje oczy, i nosek. - stwierdził Michaś, gdy tylko
przystawiłam Maleństwo do swojej piersi.
-Za to apetyt ma na pewno po tobie. - powiedziałam, wpatrując się
w naszego synka, który łapczywie ssał mleko.
-Wie,co dobre. - skwitował Bąkiewicz , zanosząc się śmiechem.
Spojrzałam na niego groźnie, jednak po chwili sama zaczęłam się
śmiać. W tamtym momencie byłam najszczęśliwszą kobietą na
ziemi. Miałam przy sobie dwóch najważniejszych mężczyzn w moim
życiu...
… Następnego dnia wieczorem byliśmy już w domu. We trójkę.
Oboje uczyliśmy się jak przewijać i karmić Maleństwo. Gdy tylko
Mały zasnął, mogliśmy odpocząć. Wtuliłam się w Michasia,
przymykając oczy.
-Jak myślisz, kim będzie nasz synek za kilka lat?- zapytałam,
splatając nasze dłonie.
-Nie wiem, Sara. Na pewno nie będziemy na to naciskać, sam
wybierze,co będzie dla niego lepsze.- odparł Michał, całując
mnie w czoło.
-Masz rację. - szepnęłam. - A jak odziedziczy po mnie zamiłowanie
do sportu?
-Tego się właśnie obawiam. - oboje się zaśmialiśmy.
-Rozmawiałeś ostatnio może z Winiarem? - zapytałam.
-Grają mecze w Lidze Światowej. Oprócz kilku SMS-ów z
gratulacjami,nie miałem okazji z nim rozmawiać. - odparł. - Coś
się stało?
-Mam wrażenie, że coś się dzieję, a Daga nie chce mi nic
powiedzieć. Całą swoją uwagę skoncentrowałam na Szymku,
zapominając, że Winiarscy spodziewają się kolejnego dziecka. -
miałam sobie za złe, że ostatnimi czasy, zaniedbywałam moją
przyjaciółkę. Miałam dziwne wrażenie, że stało się coś
złego,jednak wciąż nie znajdowałam czasu,by porozmawiać z
Winiarską.
-Zadzwonię do Michała, i z nim porozmawiam, co? - zaproponował mój
mąż.
-Nie Misiek. Zostaniesz chwilę sam z Szymonem,a ja pójdę do
Dagmary,okej? - podniosłam się z sofy, narzucając na ramiona
sweterek.
-Jesteś pewna, że to najlepsza pora? - wskazał na zegar, który
pokazywał godzinę dwudziestą.
-Postaram się wrócić jak najszybciej. - cmoknęłam go w usta,
wciągając baleriny.
Kilka minut później stałam pod drzwiami Winiarskich, naciskając
raz po raz dzwonek. Po chwili na progu mieszkania ujrzałam Oliwiera,
który nie wyglądał najlepiej.
-Oli, co się stało? - przykucnęłam przed nim, na co mocno się we
mnie wtulił.
-Mamusia nie wychodzi od kilku dni z sypialni, a ja jestem głodny. -
zaczął płakać. Wzięłam go na ręce, udając się w kierunku
kuchni. Widząc jednak brak jedzenia w lodówce, wyciągnęłam z
kieszeni telefon, zamawiając dużą pizzę.
-Skarbie, ty pójdziesz do łazienki się umyć, a ja w tym czasie
porozmawiam z twoją mamą,dobrze?- chłopiec posłusznie pokiwał
głową, biegnąc w kierunku łazienki. Westchnęłam
głośno,przystając przed drzwiami sypialni Dagi. Nacisnęłam na
klamkę,a widok jaki zastałam mnie przeraził.
-O Boże. - szepnęłam, wchodząc do środka. Brunetka leżała
zwinięta w kłębek na środku łóżka,a obok znajdowało się
mnóstwo zużytych chusteczek. Usiadłam obok mojej bratowej,
delikatnie dotykając jej ramienia.
-Dagmara...- zaczęłam, na co się wzdrygnęła.
-Wyjdź stąd. - powiedziała szorstko.
-Co się stało? - zapytałam, jednak odpowiedziała mi tylko cisza.
Chciałam zadać jej kolejne pytanie,ale w tym samym czasie Oliwier
wyskoczył z łazienki, oznajmiając, że jest już czysty. Chwyciłam
go za rączkę, po czym udaliśmy się do salonu, gdzie porozrzucane
były wszystkie zabawki chłopca. Wspólnie doprowadziliśmy do
porządku stół, gdzie po chwili leżała już pachnąca pizza.
Patrzałam na mojego chrześniaka, który wcinał kawałek za
kawałkiem. Nie wiedziałam,co takiego się wydarzyło,ale
wiedziałam, że cokolwiek się stało, nie mogłam zostawić teraz
Dagmary samej. Wystukałam wiadomość do mojego męża, że zostanę
na noc w mieszkaniu Winiarskich, zapewniając, że wrócę z samego
rana. Gdy tylko Oliwier umył zęby, przeczytałam mu bajkę, a Mały
zasnął wtulony w mój brzuch. Pogładziłam go po włosach,
przykrywając kołderką po samą szyję...
&&
Za dwa tygodnie zapraszam na ostatni już rozdział tej historii...
Korzystając jeszcze z okazji, chcę zaprosić Was na opowiadanie Tea, które właśnie zostało zakończone( wiem, pewnie wszyscy je znają... ) -http://twelve-tears.blogspot.com. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem coś zrobiło na mnie takie wrażenie...
Mam nadzieję, że ostatni mecz pomiędzy Skrą ,a Resovią odbędzie się w Rzeszowie...
Mam nadzieję, że ostatni mecz pomiędzy Skrą ,a Resovią odbędzie się w Rzeszowie...
Do usłyszenia,
pyska.
Dobrze,że dziecko urodziło się całe i zdrowe :D.Daga powinna się wziąć w garść,ma syna o którego powinna dbać,a nie leżeć na łóżku i płakać.Mam nadzieję,że Sara ją z tego wyciągnie..Jak Winiarski wróci z Ligi Światowej powinien porozmawiać z żoną. :).
OdpowiedzUsuń_________________
Ja też bym chciała piąty mecz obejrzeć w Rzeszowie,a nawet trzymam kciuki za Bełchatów :). Czyli jeszcze tylko jeden odcinek ?. Szkoda,bo bardzo mnie wciągnęło to opowiadanie :)
Pozdrawiam ; *
Mały Szymuś urodził się zdrowy, co mnie bardzo cieszy. Mam nadzieje, że teraz już nic nie zakłóci szczęścia Michała i Sary ;)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie co dzieje się z Dagmarą. Przecież od tak nie zaniedbałaby dziecka i domu. Mam nadzieje, że w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni.
Pozdrawiam:*
No nie jak u Bąkiewiczów wszystko się wyjaśniło to u Winiarskich coś się stało, a już myślałam ze bedzie dobrze u wszystkich, mam nadzieję że Winiar niczego podejrzanego nie odstawił, choć po tym jak wygląda Daga tego się spodziewam, Szymek :))), ciesze się że u nich to nieporozumienie kiedy Sara wylądowała na pogotowiu szybko zostało zażegnane. Ja nie chcę końca :(
OdpowiedzUsuńMały Szymuś na pewno musi być uroczy. W końcu jak ma się takie geny - Winiarskich i Bąkiewiczów razem to to Maleństwo musi być cudowne. Cieszę się, że Sara z Michałem wreszcie doszli do porozumienia i oboje są pewni o swoich uczuciach. Martwi mnie natomiast to co stało się u Winiarskich. Przecież Dagmara i Michał byli idealni pod każdym względem, tym bardziej, że spodziewają się drugiego dziecka. Mam nadzieję, że Sara pomoże bratowej, a Michał porozmawia ze szwagrem i wszystko będzie dobrze. Zasługują na to.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana za wszystkie słowa :*
I znów nie wiem co napisać...Wspaniałe. Jak dobrze, że z małym wszystko w porządku. Oby tylko u Winiarskich nie wydarzyło się nic bardzo złego. Wielka szkoda, że zbliża się to do końca, bo na prawdę świetne opowiadanie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! Coś ewidentnie jest nie tak w małżeństwie Winiarskich:/ z niecierpliwością czekam na rozwikłanie zagadki...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Coś się stanie..... Zapraszam na www.my-sweety-world-and-me.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCo stało się Dagmarze?? Mam nadzieję, że to nic z dzieckiem!! Troszkę dziwna ta jej depresja!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Sarze przejdzie ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Pozdrawiam ! :)
No cóż.. nie da się ukryć, że końcówka tego rozdziału napawa mnie strachem. Jestem kompletnie zaskoczona stanem Dagmary, tym bardziej, że ona i Winiarski byli przykładem idealnego małżeństwa. Jestem ciekawa, co doprowadziło Winiarską do takiego stanu, że nawet Oliwier był głodny...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czemu ja zawsze zapomnę skomentować? No nic. Jak to epilog? Tak szybko? Pokochałam Twojego Bąka, Sarę, Winiarów, ciężko się będzie rozstać. Oby Dadze nic nie było.
OdpowiedzUsuńNiestety sielanka nie może trwać wiecznie. Oby jednak w tym przypadku się to nie sprawdziło. Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://szczesliwyset.blogspot.com/
Epilog? Szkoda.Sara i Michał dogadali się. Ale teraz u Winiarskich coś się stało. Tylko pytanie co? Skąd ta nagła zmiana nastroju u Dagmary? Co się takiego stało? Mam nadzieję, że nam to wyjaśnisz.
OdpowiedzUsuńA ja już się nie mogę doczekać, kiedy poznamy małego Szymka :)