piątek, 15 lutego 2013

Rozdział XIII

Jakiś czas później...

Od tamtego pamiętnego wieczoru, zmieniło się wiele. Przede wszystkim nie mieszkałam już z Winiarskimi, tylko z moim mężem. Przeprowadziłam się do niego następnego dnia. Tym razem nie zajęłam pokoju 'gościnnego ' , a sypialnię Bąkiewicza. Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że nie warto już marnować czasu, od tamtej pory każdą wolną chwilę spędzamy wspólnie. Michał jest dla mnie ogromnym wsparciem. Dziś nie wyobrażam sobie życia bez bruneta...
-Pośpiesz się, bo jak zawsze nie zdążymy. - przewróciłam oczami, narzucając na ramiona zimowy płaszcz. Wybieraliśmy się właśnie do mojego brata, który wraz z Dagmarą postanowił przyrządzić Wigilijną kolację. Mieli być również nasi rodzice oraz moi teściowie.
-Marudzisz. - mruknęłam, po raz ostatni przeglądając się w lustrze.
-Sara, proszę cię. Zanim zejdziesz na dół, a potem wsiądziesz do samochodu minie kolejne pół godziny! - popatrzałam na niego z wyrzutem, na co się wyraźnie zmieszał.
-Wiem, że przytyłam pięć kilogramów, ale to nie oznacza, że ruszam się jak ślimak! - krzyknęłam.
Wzięłam prezenty, po czym opuściłam nasze mieszkanie. Ledwo zeszłam po schodach,a już miałam dość. Nienawidziłam, kiedy miał rację. Nasze Bobo nieźle dawało mi się we znaki, a to dopiero piąty miesiąc.
-Przepraszam. - odwróciłam głowę w drugą stronę, po chwili zapinając pas.
-Dlaczego nie jedziesz? - zapytałam, kiedy przez kilka minut grzebał coś przy radiu,zamiast ruszać.
-Przecież tak bardzo ci się śpieszyło .
-Nie zniechęcisz mnie do siebie. - stwierdził, odpalając silnik.
-Nie mam takiego zamiaru. - uśmiechnęłam się, kładąc swoją dłoń na jego udzie.
-Proszę cię. - mruknął.- Nie mogę się skupić .

...Gdy tylko ujrzałam smakołyki, jakie przygotowała Dagmara wraz z moją mamą , miałam ochotę jak najszybciej zasiąść przy stole. Miałam wrażenie, że jestem bardziej niecierpliwa, niż Oliwier, który jednak myślał już tylko o prezentach. Po podzieleniu się opłatkiem, i złożeniu sobie życzeń, nadszedł w końcu ten wymarzony dla mnie moment.
-Opanuj się. - szepnął Michaś, kiedy chciałam sobie dołożyć więcej sałatki. Westchnęłam głośno, odkładając miskę na swoje miejsce, co też rozśmieszyło Dagę.
-Tylko mi nie mów, że cię kontroluje. - zapytała, na co wzruszyłam ramionami.
-Nie martw się, to u nich normalne. - stwierdziła. - Gdy byłam w ciąży z Oliwierem, twój brat cały czas mi powtarzał, że za dużo jem. Jest jednak na to sposób.
-Jaki ? - przez cały czas musiałyśmy rozmawiać niemal szeptem, by nie zwracać na siebie uwagi.
-Gdy tylko zabraniał mi podjadać, ja odmawiałam mu seksu. - spojrzałam na nią z niedowierzaniem, na co się szeroko uśmiechnęła.
Chcąc sprawdzić,czy Dagmara ma rację, sięgnęłam po kolejny już kawałek makowca.
-Następnym razem, jak zaczniesz płakać po wejściu na wagę,nie będę cię pocieszać. - zapowiedział mój mąż, jednak nic sobie z tego nie robiłam.
-Następnym razem, jak będziesz miał ochotę się ze mną kochać pod prysznicem, zakluczę drzwi od łazienki . - widząc jego przerażone spojrzenie, uśmiechnęłam się pod nosem.
-Podasz jeszcze kawałek ryby?

&

Święta, święta, i po świętach... Zdecydowanie były to najbardziej leniwe dni, jakie mogłam sobie tylko wyobrazić. Gdy tylko Panowie wrócili do treningów, wraz z Dagmarą zabrałyśmy się za urządzenie pokoiku dla naszego Bobo. Oboje z Michałem nie chcieliśmy znać płci dziecka przed narodzinami, przecież najważniejsze,by było zdrowe.
-Macie już jakieś plany na Sylwestra? - zapytałam, gdy tylko opuściłyśmy sklep z zabawkami dla dzieci.
-Właściwie to zastanawialiśmy się nad zorganizowaniem jakieś imprezy. - przyznała. - Wiesz, kilka chłopaków z klubu z ich partnerkami.
-Państwo Wlazły również? - Mariusza znałam od kiedy tylko mój brat zaczął grać w Reprezentacji Juniorów. Zawsze się świetnie dogadywaliśmy, traktowałam go jak swojego brata. Jednak wszystko się zmieniło,kiedy tylko poznał Paulinę. Zaczęła wymyślać niestworzone historie, które zresztą mijały się z prawdą. Gdy próbowała mi wmówić, że przespałam się z jej facetem, odpuściłam.
-Nadal nie znosisz Pauli ? - przewróciłam oczami, na co moja bratowa się zaśmiała. - Może mi nie uwierzysz,ale się zmieniła. Widać, że kocha Mariusza, i Arka.
-Ta, szybciej też ta jej miłość była bardzo widoczna. - mruknęłam.
-Och, przestań. Przecież dużo się zmieniło od tamtej pory,prawda?
-Masz rację. Przede wszystkim, straciłam swojego najlepszego przyjaciela, bo jego dziewczyna ubzdurała sobie, że za każdym razem,gdy się spotykamy lądujemy w łóżku. - gdy tylko Daga otworzyła bagażnik samochodu, wrzuciłam swoje zakupy.
-Czyli mam rozumieć, że mogę liczyć na waszą obecność ? - zaśmiała się, zamykając klapę czarnego BMW.
-Nawet, gdybym nie chciała przyjść, Michał nie odmówi. - stwierdziłam.
-Fajny ten twój mąż,wiesz? - puściła mi oczko, po czym odpaliła silnik samochodu.
-Właśnie, mój mąż. - powiedziałam poważnie, na co prychnęła.
-Cieszę się, że oboje zmądrzeliście. - spojrzałam na nią groźnie, jednak nic sobie z tego nie zrobiła. Po chwili zaparkowała pod mieszkaniem moim, i Miśka . Pomogła mi wnieść na górę torby, po czym wróciła do siebie. Po powrocie Michała z treningu uzgodniliśmy, że wybierzemy się w Sylwestra do Winiarskich. Nasze mieszkania znajdowały się blisko siebie,dzięki czemu mogliśmy udać się tam pieszo.
-Rozmawiałem z Pliną, gdy urodziła się Lenka, postanowili urządzić jej pokoik sami. Polecił mi dobry sklep, może wybierzemy się tam jutro? - już od dawna zastanawialiśmy się nad wyglądem pokoju naszego Maleństwa. Fakt, mieliśmy jeszcze sporo czasu,ale przecież nie trzeba było się z niczym śpieszyć.
-Dobrze, pójdziemy po twoim porannym treningu. - uśmiechnęłam się, spoglądając na Michała. Siedzieliśmy właśnie w salonie, oglądając komedię.
-Przyjdziesz na mecz w sobotę? - wtuliłam się w bruneta, przymykając powieki.
-Pod warunkiem, że nie będziesz się ze mnie śmiać, gdy znów czegoś nie zauważę. - słysząc rechot swojego męża, odsunęłam się od niego.
-Tak, zdecydowanie muszę cię nauczyć jeszcze wielu rzeczy. - stwierdził, przyciągając mnie do siebie. Odgarnął moje włosy z twarzy,po czym złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
Zaśmiałam się, gdy Michaś wziął mnie na ręce, ani na moment nie przestając całować. Położył mnie delikatnie na naszym łóżku w sypialni, po czym zawisł nade mną.
-Możemy zacząć od zaraz...

&

Zgodnie z obietnicą, byłam na meczu. Zapamiętałam z tego niestety tylko tyle, że grali mecz Pucharowy. Wszystko to było zasługą Marty Plińskiej, która opowiadała mi o swojej młodszej córeczce. Mała była bardzo podobna do swojego ojca, choć charakter odziedziczyła ponoć po mamusi. Gdy skończyły się nam tematy do rozmowy, przeniosłam swój wzrok na boisku. Ku mojemu zdziwieniu, mecz się zakończył kilka minut temu, a trybuny robiły się coraz bardziej puste. Próbowałam odszukać swojego męża wzrokiem, jednak nigdzie go nie zauważyłam. Zeszłam niżej, dostrzegając Winiara. Pomachałam do niego, a już po chwili ściskał mnie mocno, jakby nie widział mnie kilka dni.
-Nie udawaj, że się stęskniłeś. - prychnęłam, odsuwając się od niego.
-Szkoda, że Daga nie mogła przyjść. - mruknął .
-Przegraliście? - zapytałam szeptem, na co przewrócił oczami.
-Nie mogę uwierzyć, że jesteś moją siostrą . - pokręcił głową. - Przecież ty się kompletnie na tym nie znasz.
-Tylko nie mów nic Michałowi. - poprosiłam. Doskonale wiedziałam, że byłby zły.
-Znając ciebie, sama się ośmieszysz. - zaczął się śmiać, na co zdzieliłam go w ramię.
-Winiar! - oboje obróciliśmy się w stronę jakiegoś starszego faceta, który przywoływał go ruchem ręki.
-Muszę lecieć na odprawę. - powiedział, całując mnie w czoło. - Nawrocki jak zawsze ma coś do powiedzenia. Poczekasz tutaj na Bąka? - skinęłam głową, po czym udałam się w stronę trybun. Usiadłam na swoim miejscu, czując na sobie spojrzenie kilku młodych dziewczyn. Kiedyś mnie to zawsze denerwowało,jednak teraz uśmiechnęłam się tylko pod nosem kładąc dłoń na swoim brzuchu. Bobo każdego dnia dawało o sobie znać, czasem bardzo boleśnie. Ulubionym zajęciem naszego Maleństwa było wciskanie swojego tyłka pod moje żebra, co niekoniecznie było przyjemne.
-Cześć, Sara. - z rozmyślań wyrwał mnie damski głos. Przeniosłam swój wzrok na jego właścicielkę, a dziecko mocno mnie kopnęło.
-Wybacz, ale nie mam ochoty na żadną kłótnię. - podniosłam się ze swojego miejsca, biorąc w dłonie płaszczyk zimowy.
-Poczekaj. - chwyciła mnie za łokieć, ale szybko go wyszarpałam.
-Paulina, czego ty ode mnie chcesz? Zrobiłaś wszystko, by Mariusz się do mnie nigdy więcej nie odezwał,i ci się to udało. Gratuluję. - odwróciłam się na pięcie, wpadając w ramiona Bąkiewicza. Musiałam chyba być mocno blada, bo widziałam przerażenie w oczach swojego męża.
-Skarbie, wszystko w porządku ? - chwycił mnie za dłoń, spoglądając na mnie z wyraźną troską.
-Tak, chodźmy już. - wtuliłam się w jego ramię, podążając za nim do wyjścia. Sama nie wiedziałam, czego oczekiwała ode mnie Paulina? Chciała, bym dała im spokój, więc to uczyniłam. Jak widać, było to wciąż dla niej za mało.
-O czym rozmawiałyście? - wiedziałam, że Michał nie odpuści, i będzie chciał wiedzieć,co się wydarzyło.
-Właściwie to nie zdążyłyśmy porozmawiać. - mruknęłam. - Mogłaby dać sobie już spokój.
-Przepraszam, że tak długo na mnie czekałaś. Musiałem jednak poczekać na Winiara, bo miał dać nam statystyki.
-Tak,wiem. Rozmawialiśmy,a potem zawołał go jakiś Nawrocki. - słysząc śmiech Michała, nie bardzo wiem,co tym razem powiedziałam nie tak.
-A miałaś oglądać... - westchnął. - Nawrocki to nasz trener.
Ups...

&

Zgodnie z obietnicą, pojawiliśmy się u Winiarskich godzinę wcześniej,niż mieli przyjść pozostali goście. W miarę swoich możliwości pomagałam Dadze w kuchni. Panowie za to zajęli się wystrojem mieszkania, które na tą jedną noc miało wyglądać ...'inaczej'.
-Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo Oliwier zgodził się,by pojechać do twoich rodziców. - powiedziałam do Winiarskiej, na co się uśmiechnęła pod nosem.
-Ułożył sobie specjalną listę życzeń, a kiedy już obiecaliśmy mu coś z niej kupić, spakował się w dziesięć minut.
-Ciekawe po kim jest taki cwany? - zaśmiałam się głośno.
-Michał mówi, że po mnie, natomiast ja uważam, że to jest jednak rodzinne u Winiarskich. - spojrzałam na nią groźnie, jednak nic sobie z tego nie zrobiła.
-Czasem nie mogę uwierzyć, że mój brat ma takie szczęście. - cmoknęłam ją w policzek, przy okazji podjadając ogórki.
-Postanowiliśmy z Michałem postarać się o kolejne dziecko .- zakrztusiłam się wodą, którą akurat piłam, spoglądając na swoją bratową z niedowierzaniem.
-Czy to właśnie nie była ta jedna ' rzecz ' jaką zażyczył sobie Oliwier? - zaczęłam się śmiać, na co brunetka spojrzała na mnie z politowaniem.
-Jest to po prostu przemyślana decyzja. - skwitowała.
Już miałam ją pytać, czy rozpoczęli działania, ale przeszkodził nam dzwonek do drzwi. Zaoferowałam się, że otworze , ale chwilę później tego żałowałam. Na widok Państwa Wlazłych mój humor momentalnie się pogorszył,a Maleństwo, które nosiłam pod sercem jakby przeczuwając mój nastrój,zaczęło kopać.
-Na reszcie jesteście! - zawołał mój mąż, który niemal od razu pojawił się obok mnie. - Mario, potrzebujemy twojej pomocy. - gdy tylko obaj zniknęli w salonie, zostałam sama z Pauliną.
-Sara, porozmawiajmy. - chwyciła mnie za nadgarstek, jednak szybko go wyrwałam z jej uścisku.
-To nie jest najlepszy pomysł. - mruknęłam, masując swój brzuch. Podpierając się ściany doszłam do kuchni,a na mój widok Dagmara wypuściła nóż z ręki.
-Boże, jesteś taka blada! - krzyknęła, pomagając mi usiąść. Z trudem przychodziło mi łapanie oddechu.
-Nie dobrze mi. - przyznałam.
Z każdą kolejną minutą czułam się jeszcze gorzej. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Uprzedziłam o tym moją bratową, która natychmiast wezwała pogotowie. Chwilę później pojawił się przy mnie Bąkiewicz, patrząc na mnie ze strachem. Jak na zawołanie powracały wydarzenia sprzed paru lat, kiedy w dokładnie taki sam sposób straciłam nasze dziecko.
-Sara, Skarbie... - ucałował moje czoło. - Kiedy będzie ta karetka?!
-Michał, uspokój się. Na pewno zaraz przyjadą. - mój brat próbował ostudzić emocje, jednak mój mąż coraz bardziej się denerwował. Byłam na siebie zła, że dopuściłam do takiej sytuacji. Powinnam uważać na siebie, i nasze Bobo. Jeżeli tylko coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę...

&&

Sesja,sesja, i po sesji. 
Do wczoraj nie miałam oceny z rachunkowości,ale z racji takiej, że zaliczyłam ( !!!! ), nowy odcinek będzie za tydzień :)
Zbliżamy się wielkimi krokami do końca.
Właściwie to sama nie wiem, jak się potoczą losy tego opowiadania. Został mi do napisania jeszcze epilog, który i dla mnie jest wielką zagadką. 
Dziękuję, że nadal ze mną jesteście,a liczba wyświetleń strony podczas jednego dnia jest imponująca! 
Gdyby chociaż połowa zostawiła komentarz, jedno, dwa słowa, byłabym bardzo wdzięczna :)

Ps. Odpowiedziałam na pytania Melody, które znajdziecie w zakładce "Liebster Award" :)

Trzymam mocno kciuki za Skrę, jednocześnie ciesząc się razem z drużyną Zaksy :))
Pozdrawiam serdecznie,
pyska.

15 komentarzy:

  1. Nareszcie doczekałam się na nowy rozdział. Jest świetny i nie mogę doczekać się następnego.
    Powodzenia ;***
    Zapraszam również do siebie:
    http://szczesliwyset.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję,że Dziecku nic nie będzie :).
    Czekam na następny ! ;*.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, musiałaś, po prostu musiałaś wprowadzić trochę dramatyzmu. Bo już zaczynało się robić za cukierkowo. Ale myślę, że nie uśmiercisz po raz drugi dziecka Sary i Michała. Obawiam się, że po raz drugi nie będą gotowi na ten cios.

    Pozdrawiam i czekam już na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. oby nie stracili tego dzieciaczka!!! W końcu zaczęło Im się układać a to byłby cios poniżej pasa:/
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej nie strasz... Mam nadzieję, że dziecku nic nie będzie. I tak dużo przeszli i teraz takie coś, kiedy wszystko jest na dobrej drodze. A Sara jest momentami zabawna z tą niewiedzą na temat siatkówki :)

    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie!
    Być siostrą oraz żoną siatkarza i nie mieć zielonego pojęcia na temat siatkówki to trzeba być wybitnie uzdolnionym :p ja miałam tak z ręczną. Nie znałam zasada i wgl. ale odkąd mój brat zaczął grać już tak na poważnie to pomyślałam, że tak głupio, że ja siostra i ni w ząb nie rozumiem tej gry ... Od tamtej pory dużo się pod tym względem zmieniło. ;)
    Mam nadzieję, że będzie happy end, chociaż znając życie na pewno jeszcze namieszasz.
    Ja całym sercem za Sovią.
    Czekam na następny i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze że pomiędzy Sarą i Michałem dobrze się układa ;)
    Bardzo ciekawi mnie czego chce od Sary Paulina? Skoro sama Pani Wlazły doprowadziła do zniszczenia przyjaźni Sary i Mariusza teraz powinna być z tego zadowolona. Osiągnęła to co chciała. Mam tylko nadzieję, że Paulina nie chce jej o nic znowu oskarżyć? I teraz jeszcze przez Paulinę Sara źle się poczuła. Mam nadzieje, że wszystko jednak dobrze się skończy :)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko żeby dzidziusiowi nic się nie stało!! Nie lubię gdy krzuwdzi się dzieci nawet w opowiadaniach, pewnie dlatego, że sama jestem mamą!
    Sara znów przesadziła!! Może warto było porozmawiac na spokojnie z Pauliną, a nie odstawiać szopkę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby tylko maleństwu się nic nie stało, ba jemu nie może się nic stać. Sara chyba podeszła do tego wszystkiego za bardzo emocjonalnie, w końcu Paulina chciała tylko porozmawiać, nie miała złych zamiarów. Ale ta scena na Wigilii i kobiece sztuczki, żeby utemperować Michała jak widać przyniosły skutki ;)

    Muszę Ci się przyznać, że w rzeczywistości mam inne podejścia do dwóch żon siatkarzy, które tutaj przedstawiłaś. Paulinę po prostu uwielbiam bo w moich oczach jest idealna, z kolei z Dagmarą również to bywa haha ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne opowiadanie:). Mam nadzieję, że z dzieckiem wszystko będzie w porządku!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj kobiety, co one robią z mężczyznami. Sara trochę przesadziła z reakcją na próby rozmowy Pauliny, ale w sumie się jej nie dziwię. Oby dziecku nic nie było.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oby dziecku nic się nie stało :).
    Sara powinna porozmawiać z Pauliną.Może sobie wszystko wyjaśnią :D.

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. W wolnej chwili zapraszam na www.lost-to-you.blogspot.com gdzie pojawił się nowy odcinek. Jeśli masz czas i ochotę zapraszam. Pozdrawiam, Tea :*

    OdpowiedzUsuń
  14. E tam, wszystko będzie w porządku :] Ja w to wierzę. Przecież drugi raz się ta sama historia nie powtórzy, prawda? :> No ja myślę.
    A tak w ogóle to dobrze, że dziecko Plińskich wdało się z charakterem w mamusię, bo tatuś to jest cham, którego bym z chęcią wychłostała.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam. Na www.twelve-tears.blogspot.com pojawiła się ostatnia część historii Michała i Anity. Jeśli masz czas i ochotę serdecznie pozdrawiam. Tea :*

    OdpowiedzUsuń

Ten blog to całkowita fikcja! Żadna z zaistniałych sytuacji nigdy nie miała miejsca! Zbieżność osób,miejsc lub wydarzeń jest całkowicie przypadkowa!