piątek, 1 lutego 2013

Rozdział XII

Minęło dobrych kilka minut, zanim zdecydowałam się wrócić do mieszkania mojego brata. Wiedziałam, że będę musiała opowiedzieć wszystko,a nie miałam na to ochoty. Myślałam, że Michał mnie również kocha, że ma więcej zaufania. Jak widać, pomyliłam się. Właściwie to dużo myślałam, a nic z tego nie wyszło. Jedyny plus jest taki, że powiedziałam mu o wszystkim. Najwyższy czas zacząć wszystko od nowa...
-Sara, to ty? - nie zdążyłam nawet się rozpłaszczyć,a już moja obecność została zauważona. Westchnęłam głośno, wchodząc do salonu.
-Cześć mamo, cześć tato. - powiedziałam niewyraźnie , po czym zajęłam miejsce obok Dagmary. Nie zdążyłam nawet przegryźć ciastka,a już padły pytanie odnośnie ' randki ' z Bąkiewiczem.
-O ile ucieszył się, no, o ile to była radość, że nadal jesteśmy małżeństwem, tak stwierdził, że cudzego dziecka wychowywać nie będzie. - prychnęłam, upijając łyk wody ze szklanki Winiara.
-Powiedziałaś mu, że to dziecko Jake'a ?! - pisnęła moja matka, na co przewróciłam oczami.
-Właściwie to nie zdążyłam. - stwierdziłam .
-No, tak. - westchnął ojciec. - Michał założył, że to nie jego dziecko,a ty nie wyprowadziłaś go z tego błędu,mam rację ? - wzruszyłam ramionami, na co wszyscy zgodnie zaczęli kręcić głową.
-Po co mojemu Maleństwu ojciec, skoro mam was,co ? - próbowałam ratować sytuację, jednak nikomu się to nie spodobało.
-Nic nie zmądrzałaś. - mruknął mój brat, za co oberwał po głowie.
Nie miałam zamiaru dłużej wysłuchiwać ich mądrych rad,więc pod pretekstem zmęczenia udałam się do swojego pokoju. Zdawałam sobie rację, że mieli wiele racji w tym,co powiedzieli. Jednak to nic nie zmieniało. Dobraliśmy się z Michałem również pod względem charakterów, oboje byliśmy uparci.
-Sara, mogę? - skinęłam głową, po czym przesunęłam się na łóżku tym samym robiąc miejsce Dagmarze.
-Myślałam, że będzie inaczej,wiesz? - przytuliłam się do niej, na co się cicho zaśmiała.
-Życie nie jest łatwe. - stwierdziła.
-Wiem,ale nawet gdyby takie było, to i tak byśmy się nie dogadali z tym Uparciuchem .
-Nie martw się to akurat u was rodzinne. - powiedziała.
Miała sporo racji, Winiarscy już tacy po prostu byli.
-Jak ty z nami wytrzymujesz,co?- spojrzałam jej w oczy.
-Po prostu was kocham. - przyznała.
Uśmiechnęłam się wesoło, ponownie wtulając w jej tułów. Nie minęło kilka sekund,a do pokoju wleciał Michał. Zmarszczył brwi na nasz widok, jednak po chwili zajął miejsce po drugiej stronie Dagi, obejmując nas obie ramieniem.
-Zazdrośnik. - prychnęłam, na co się wszyscy zaśmialiśmy.

&

Kolejne dni spędziłam praktycznie sama ze swoją bratową, gdyż Winiar wyjechał na jakiś mecz,a Oliwier zaczął chodzić do przedszkola. Popołudniami odrabiałam z nim prace domowe z którymi radził sobie świetnie. Widać, że to inteligentne dziecko. Dagmara przyznała, że to wielka zasługa jej męża, któremu zależy, by jego synek coś w życiu osiągnął. Chciałabym,aby ojciec mojego dziecka również zainteresował się swoim potomkiem. Jednak Bąkiewicz milczał od czasu naszej ostatniej rozmowy. Może tak właśnie miało być?
-Sara , może wybierzesz się z nami na mecz? - przeniosłam swój wzrok na Dagę, która trzymała w dłoniach bilety na najbliższy mecz w hali Energia.
-Wydaje mi się, że to nie jest najlepszy pomysł. - mruknęłam.
Tak naprawdę, nie miałam zamiaru widywać swojego męża, który zachowywał się jak dziecko, które nie dostało lizaka.
-Przestań, założę się, że jak tylko cię zobaczy, zauważy ile stracił. - zapewniała mnie.
-Ta, chyba się ucieszy, że nie musi mnie oglądać każdego dnia. - prychnęłam.
-Widzę, że ta ciąża ci nie służy. - zaśmiała się.
-Dobra, pójdę. - poddałam się. - Jednak obiecaj mi, że nie będziesz nic kombinować.
-Masz moje słowo. - doskonale wiedziałam, że i tak będą coś z Winiarem spiskować.
Muszę jednak się przyznać, że zanim mój brat zaczął spotykać się z Dagmarą, sama robiłam podobnie. Poznałam Stęplewską w klubie, podczas swoich urodzin. Była to oczywiście impreza niespodzianka, którą przygotował mi mój brat. Akurat w tym samym czasie brunetka wraz ze swoimi koleżankami świętowała swój awans w pracy. Nie mogłam nie zauważyć,jak co chwila obrzucali się z Michałem spojrzeniami. Śmiać mi się chce, jak sobie przypomnę, że zamiast się bawić czekałam, aż Daga wyjdzie do toalety,by cokolwiek się o niej dowiedzieć. Wtedy właśnie się zaprzyjaźniłyśmy, a potem wszystko potoczyło się szybko. Wspólne wypady do kina, na mecze mojego brata, kiedy to właśnie podczas jednego z nich poznałam Bąkiewicza. Do dziś mimo wszystko, cieszę się, że tak się to wszystko potoczyło...
… Gdy tylko przekroczyliśmy próg hali Energia, dało się wyczuć emocje od innych ludzi. Może i drużyna z którą mierzyła się dziś Skra nie była z najwyższej półki to trybuny były zapełnione. Usiadłyśmy z Dagmarą na swoich miejscach, a Oliwier od razu podbiegł do barierek skąd mógł lepiej widzieć poczynania swojego taty. Odszukałam wzrokiem Bąkiewicza,który wydawał się w pełni skoncentrowany na meczu. Już szybciej dowiedziałam się od Dagi, że Michał nie zagra w wyjściowej szóstce,czym się jakoś specjalnie nie przejęłam,aż do momentu,kiedy to się okazało, że kwadrat dla zawodników rezerwowych znajduje się obok naszych miejsc. Widziałam uśmieszek na ustach mojej bratowej.
-Bardzo zabawne. - skomentowałam.
Po chwili zawodnicy obu drużyn zostali przywitani głośnymi brawami przez kibiców. Starałam się wcale nie zwracać uwagi na Bąkiewicza, jednak ciężko było to robić, gdy stał praktycznie na wyciągnięcie ręki. Widziałam jego ukradkowe spojrzenia, jednak postanowiłam to ignorować.
-Zachowujecie się jak dzieci. - stwierdziła Daga.
-Dobrze wiedziałaś, że tutaj będzie stać,prawda? - zapytałam,na co przewróciła oczami.
-Oj, przecież to nic takiego .
-Jesteście niemożliwi. - pokręciłam głową.
Po pierwszym secie wygranym przez miejscową drużynę, udałam się do toalety. Częste oddawanie moczu było dla mnie męczące,ale wiedziałam dla kogo to robię. Wróciłam z uśmiechem na swoje miejsce, przykładając dłoń do coraz większego brzucha. Zaczynał się właściwie trzeci miesiąc,a ja mniemałam takie dni, kiedy chciałabym już urodzić.
-Dobrze się czujesz? - przeniosłam swoje spojrzenie na Dagmarę, która wyglądała na przerażoną.
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się.
-Jesteś strasznie blada, może wyjdziemy się przewietrzyć,co?
-Daj spokój, nic mi nie jest. - faktycznie, miałam już kilka razy nienaturalnie bladą twarz,jednak jak zapewniał mnie lekarz prowadzący moją ciążę,wszystko było w porządku.
-Wiesz, że jak coś by było nie tak,masz mi powiedzieć, jasne? - zaśmiałam się głośno, obejmując brunetkę ramieniem.
-Tak jest,mamusiu.
Do końca spotkania rozmawiałyśmy na temat zbliżających się urodzin Oliwiera. Niestety, akurat w tym czasie Winiarski miał mecz wyjazdowy, jednak obiecali mu zrobić imprezę urodzinową dla przyjaciół z przedszkola. Sama też oferowałam swoją pomoc. Miałam nadzieję, że Mały będzie szczęśliwy.
-Dobra, to wracamy,co ? - podniosłam się ze swojego miejsca, zbierając nasze rzeczy. Podeszłam do barierki, gdzie rozciągał się mój braciszek,a obok niego biegał Oli z piłką.
-Gratuluję braciszku . - cmoknęłam jego policzek, na co się szeroko uśmiechnął.
-Już idziecie? - zapytał Dagi, która próbowała ubrać synka.
-Jest już późno, a jutro Mały ma szkołę. - odpowiedziała,podając mi jego piłkę.
-Okej, to widzimy się w domu. - rzucił, zanim się oddalił do szatni. - Zapomniałbym, będziemy mieć gościa na kolacji. - uśmiechnął się tajemniczo, a ja już wiedziałam,co wykombinowali.
-Nie patrz tak na mnie,to jego pomysł. - broniła się Winiarska, na co przewróciłam oczami. Pięknie.
&

Gdy tylko wróciliśmy z meczu, pomogłam Dadze wykąpać Oliwiera,a potem wspólnie zabrałyśmy się za przygotowanie kolacji. Musiałam przyznać, że lasagne, które robiła brunetka było wyśmienite. Sama się sobie dziwiłam, że zawsze potrafiłam poprosić o dokładkę.
-Jesteśmy! - westchnęłam głośno, słysząc głos swojego brata.
Po chwili wszedł do kuchni, namiętnie całując swoją małżonkę.
-Musicie to robić przy mnie? - mruknęłam, na co Winiar skradł jeszcze jednego buziaka Dagmarze.
-Wujek Bąku! - krzyknął Oli, wpadając w ramiona przyjmującego.
 Dopiero teraz zauważyłam również jego obecność, a moje serce zaczęło bić kilka razy mocniej.
-Cześć Urwisie. - poczochrał jego fryzurę . - Jak było dziś w przedszkolu?
-Super! - zawołał Maluch. - Mam już dużo znajomych,wiesz?
-Bardzo mnie to cieszy. - uśmiechnął się wesoło.
Po chwili jednak przeniósł swój wzrok na mnie. Momentalnie odwróciłam się do niego tyłem, krojąc pomidory. Słysząc rechot Winiara, obrzuciłam go surowym spojrzeniem, ale nic sobie z tego nie zrobił. Wyjął z mojej dłoni nóż, kręcąc przy okazji głową.
-Krzywdę sobie zrobisz. - podsumował.
Zdjęłam z siebie fartuch,po czym zamknęłam się na dobre kilka minut w łazience. Zignorowałam dobijanie się do drzwi Oliwiera, który koniecznie chciał siku.
-Już! - krzyknęłam, nie mogąc już dłużej znieść tego wrzasku. Uchyliłam drzwi,a Mały stał oparty o ścianę , cwaniacko się uśmiechając.
-No, nareszcie! -zawołał, ciągnąc mnie za rękę w stronę salonu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, poczułam na sobie spojrzenia wszystkich.
-Smacznego . - chrząknęłam, nakładając sobie trochę sałatki.
-Mi też. - Oliwier podsunął mi pod nos swój talerz.
Uwielbiam niezręczne cisze. Wiedziałam, że Dagmara nie będzie mogła jednak długo się powstrzymać, by zadać jakieś pytanie.
-Co tam u ciebie, Michał ? - a nie mówiłam?
-W porządku,dziękuję. - miałam wrażenie, że się dobrze bawią.
Gdy tylko przeniosłam swój wzrok na mojego brata, udawał, że nic się nie dzieje.
-Łatwiej będzie, gdy zapytacie wprost. - rzuciłam,jakby od niechcenia.
-Co zamierzacie? - spytała Daga,na co przewróciłam oczami.
-Nic. - odpowiedziałam.
-Będziecie mieć dziecko. - wtrącił mój brat.
Spojrzałam na Bąkiewicza, który na to stwierdzenie zacisnął dłonie w piąstki.
-Myślę, że już to sobie wyjaśniliśmy. - mruknęłam. - Michał wyraźnie powiedział, że nie chce tego dziecka. Różnica jest taka, że ja zamierzam je urodzić,a później wychować jak najlepiej potrafię.
-Słucham ?! - niemal podskoczyłam na swoim krześle, gdy brunet uniósł głos.
-Dobrze słyszałeś. Sam stwierdziłeś, że to nie twoje dziecko, więc daj mi święty spokój. - wstałam ze swojego miejsca z zamiarem opuszczenia pomieszczenia.
-Siadaj! - odwróciłam się z przerażeniem, spoglądając na Winiarskiego. - Mam dość waszych niedomówień. Zanim sobie wszystko nie wyjaśnicie, nikt stąd nie wyjdzie.
-Brawo tato! - Oli klasnął w dłonie, po chwili przybijając sobie ze swoim ojcem ' żółwika ' .
-Jesteście nienormalni. - prychnęłam.
Usiadłam z powrotem na swoim miejscu, nie bardzo wiedząc,co mnie czeka.
-Sara, myślałem, że to nie moje dziecko. - zaczął Bąkiewicz, patrząc uparcie w moje oczy.
-Gdy nie zaprzeczyłaś, uznałem, że to Jake jest jego ojcem. Dopiero Winiar uświadomił mi, że to początek trzeciego miesiąca,a wtedy byłaś w Polsce.
-Skończyłeś? - gdy tylko skinął głową, wstałam ze swojego miejsca. - A teraz wybaczcie, muszę do toalety. - widząc ulgę na twarzy Dagi, uśmiechnęłam się pod nosem.
Tak naprawdę to miałam ochotę wyjść z mieszkania,ale to przecież nic nie wyjaśnia. Michał był moim mężem, to jego kochałam najmocniej na świecie, jego, i Kruszynkę, która rozwijała się pod moim sercem. Wiedziałam, że dla nich będę w stanie zrobić wszystko.
-Przepraszam. - spojrzałam w lustro, gdzie ujrzałam Bąkiewicza.
Przymknęłam powieki, gdy tylko objął mnie od tyłu,kładąc dłonie na lekko zaokrąglonym brzuchu.
-Tak bardzo was kocham. - szepnął, muskając ustami moje czoło.
Położyłam swoje dłonie na jego, delikatnie je ściskając.
-My ciebie też...

&&

Jestem w trakcie sesji, właściwie to przy końcówce. Jeszcze/aż 4 egzaminy,a jutro na 8.00 rachunkowość, którą jak zaliczę obiecuję dodać kolejny odcinek za tydzień, w piątek ! :))
(ps. nie liczyłabym na cuda :P )


Bardzo się cieszę, że pod każdym odcinkiem ujawniają się kolejne osoby, które czytają to opowiadanie. Witajcie na moim blogu! :)
Trzymajcie się ciepło,
ja uciekam do dalszej nauki.
pyska.
 

14 komentarzy:

  1. Z odcinka na odcinek coraz bardziej wciągam się w tę historię. Raz jest dobrze, by za chwilę było źle i tak cały czas. Kompletnie nie rozumiem Sary i Michała, ale podobno zakochanych w sobie ludzi nikt nie jest w stanie zrozumieć, oprócz ich samych. No cóż... czyżby w końcu miało być dobrze na dłużej?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem dlaczego, ale uwielbiam "Twojego" Bąkiewicza, mimo że bywa głupi jak but. ;D Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.^^ O, czyżby teraz miało być już tylko lepiej czy Sara i Michał znów coś wydziwią?:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się,że sobie to wyjaśnili :D.
    Mam nadzieję,ze zaliczysz te egzaminy :D.
    I dodasz odcinek za tydzień :)


    Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. cieszę się, że w końcu sobie to wyjaśnili. Ale fakt uparciuchy ogromne z Nich są:) nie zdziwię się jak jeszcze coś namieszają ;p
    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Małżeństwo Winiarskich najlepsze na rozwiązywanie problemów w małżeństwie Bąkiewiczów :))) Dobrze że Daga z Michałem interweniowali bo te dwa uparciuchy by tak tkwiły w miejscu dalej. W sumie sama nie wiem czy tak szybko bym wybaczyła Bąkowi jak to zrobiła Sara, ja nawet jakbym kochała podroczyłabym się trochę a tak dla zasady i za karę

    OdpowiedzUsuń
  6. Co oni by zrobili gdyby nie Winiarscy ;) Dobrze, że w końcu sobie wyjaśnili wszystko i oby teraz było już tylko lepiej. Powodzenia z egzaminami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam małżeństwo Winiarskich :D Dobrze, że Sara i Michał B mają przy sobie takich ludzi jak Daga i Winiar. Co oni by bez nich zrobili? Chyba by się nie dogadali :D Teraz mam nadzieję, że wszystko już będzie dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Że tak zacytuję Oliego: "Brawo tato!" No proszę Winiarski jednak myśli, jak widać dobrze, że on powiedział Bąkowi na czym się rzeczy mają i czyje dziecko Sara nosi pod sercem. Teraz już wszystko musi być dobrze, prawda?! Musi, musi i ja innej wiadomości nie przyjmuję.

    Kochana powodzenia na sesji i łącze się z Tobą w bólu. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam wszystkich na www.my-sweety-world-and-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm ciekawe na jak długo się pogodzili!!!!!! Sara zbyt szybko ulega, Michał zasłużył na porządne lanie! Najlepiej tłuczkiem do mięsa! Sorki właśnie oglądałam ?"Rozmowy w toku"; KJak wychować męża za pomocą tłuczka do mięsa. Albo coś w ten deseń!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja pierdzielę, no okej, Michał się ogarnął, ale coś tu wisi w powietrzu. Coś się wydarzy, nie?

    OdpowiedzUsuń
  12. Super,że się pogodzili :D. Mam nadzieję,że teraz będzie już tylko lepiej.Opowiadanie jak najbardziej mi się podoba :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Na prawdę zachowywali się jak dzieci, ale dobrze, że już wszystko sobie wyjaśnili. Mam nadzieje, ze teraz będzie już tylko lepiej i nic złego się nie stanie.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy troszkę nie za szybko? Bo jak na mój gust to zaraz się coś zepsuje, lecz mogę się mylić :)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog to całkowita fikcja! Żadna z zaistniałych sytuacji nigdy nie miała miejsca! Zbieżność osób,miejsc lub wydarzeń jest całkowicie przypadkowa!