Rozdział XII
Minęło
dobrych kilka minut, zanim zdecydowałam się wrócić do mieszkania
mojego brata. Wiedziałam, że będę musiała opowiedzieć
wszystko,a nie miałam na to ochoty. Myślałam, że Michał mnie
również kocha, że ma więcej zaufania. Jak widać, pomyliłam się.
Właściwie to dużo myślałam, a nic z tego nie wyszło. Jedyny
plus jest taki, że powiedziałam mu o wszystkim. Najwyższy czas
zacząć wszystko od nowa...
-Sara, to ty? -
nie zdążyłam nawet się rozpłaszczyć,a już moja obecność
została zauważona. Westchnęłam głośno, wchodząc do salonu.
-Cześć mamo,
cześć tato. - powiedziałam niewyraźnie , po czym zajęłam
miejsce obok Dagmary. Nie zdążyłam nawet przegryźć ciastka,a już
padły pytanie odnośnie ' randki ' z Bąkiewiczem.
-O ile ucieszył
się, no, o ile to była radość, że nadal jesteśmy małżeństwem,
tak stwierdził, że cudzego dziecka wychowywać nie będzie. -
prychnęłam, upijając łyk wody ze szklanki Winiara.
-Powiedziałaś
mu, że to dziecko Jake'a ?! - pisnęła moja matka, na co
przewróciłam oczami.
-Właściwie to
nie zdążyłam. - stwierdziłam .
-No, tak. -
westchnął ojciec. - Michał założył, że to nie jego dziecko,a
ty nie wyprowadziłaś go z tego błędu,mam rację ? - wzruszyłam
ramionami, na co wszyscy zgodnie zaczęli kręcić głową.
-Po co mojemu
Maleństwu ojciec, skoro mam was,co ? - próbowałam ratować
sytuację, jednak nikomu się to nie spodobało.
-Nic nie
zmądrzałaś. - mruknął mój brat, za co oberwał po głowie.
Nie miałam
zamiaru dłużej wysłuchiwać ich mądrych rad,więc pod pretekstem
zmęczenia udałam się do swojego pokoju. Zdawałam sobie rację, że
mieli wiele racji w tym,co powiedzieli. Jednak to nic nie zmieniało.
Dobraliśmy się z Michałem również pod względem charakterów,
oboje byliśmy uparci.
-Sara, mogę? -
skinęłam głową, po czym przesunęłam się na łóżku tym samym
robiąc miejsce Dagmarze.
-Myślałam, że
będzie inaczej,wiesz? - przytuliłam się do niej, na co się cicho
zaśmiała.
-Życie nie jest
łatwe. - stwierdziła.
-Wiem,ale nawet
gdyby takie było, to i tak byśmy się nie dogadali z tym
Uparciuchem .
-Nie martw się to
akurat u was rodzinne. - powiedziała.
Miała sporo
racji, Winiarscy już tacy po prostu byli.
-Jak ty z nami
wytrzymujesz,co?- spojrzałam jej w oczy.
-Po prostu was
kocham. - przyznała.
Uśmiechnęłam
się wesoło, ponownie wtulając w jej tułów. Nie minęło kilka
sekund,a do pokoju wleciał Michał. Zmarszczył brwi na nasz widok,
jednak po chwili zajął miejsce po drugiej stronie Dagi, obejmując
nas obie ramieniem.
-Zazdrośnik. -
prychnęłam, na co się wszyscy zaśmialiśmy.
&
Kolejne
dni spędziłam praktycznie sama ze swoją bratową, gdyż Winiar
wyjechał na jakiś mecz,a Oliwier zaczął chodzić do przedszkola.
Popołudniami odrabiałam z nim prace domowe z którymi radził sobie
świetnie. Widać, że to inteligentne dziecko. Dagmara przyznała,
że to wielka zasługa jej męża, któremu zależy, by jego synek
coś w życiu osiągnął. Chciałabym,aby ojciec mojego dziecka
również zainteresował się swoim potomkiem. Jednak Bąkiewicz
milczał od czasu naszej ostatniej rozmowy. Może tak właśnie
miało być?
-Sara ,
może wybierzesz się z nami na mecz? - przeniosłam swój wzrok na
Dagę, która trzymała w dłoniach bilety na najbliższy mecz w hali
Energia.
-Wydaje
mi się, że to nie jest najlepszy pomysł. - mruknęłam.
Tak
naprawdę, nie miałam zamiaru widywać swojego męża, który
zachowywał się jak dziecko, które nie dostało lizaka.
-Przestań,
założę się, że jak tylko cię zobaczy, zauważy ile stracił. -
zapewniała mnie.
-Ta,
chyba się ucieszy, że nie musi mnie oglądać każdego dnia. -
prychnęłam.
-Widzę,
że ta ciąża ci nie służy. - zaśmiała się.
-Dobra,
pójdę. - poddałam się. - Jednak obiecaj mi, że nie będziesz nic
kombinować.
-Masz
moje słowo. - doskonale wiedziałam, że i tak będą coś z
Winiarem spiskować.
Muszę
jednak się przyznać, że zanim mój brat zaczął spotykać się z
Dagmarą, sama robiłam podobnie. Poznałam Stęplewską w klubie,
podczas swoich urodzin. Była to oczywiście impreza niespodzianka,
którą przygotował mi mój brat. Akurat w tym samym czasie brunetka
wraz ze swoimi koleżankami świętowała swój awans w pracy. Nie
mogłam nie zauważyć,jak co chwila obrzucali się z Michałem
spojrzeniami. Śmiać mi się chce, jak sobie przypomnę, że zamiast
się bawić czekałam, aż Daga wyjdzie do toalety,by cokolwiek się
o niej dowiedzieć. Wtedy właśnie się zaprzyjaźniłyśmy, a potem
wszystko potoczyło się szybko. Wspólne wypady do kina, na mecze
mojego brata, kiedy to właśnie podczas jednego z nich poznałam
Bąkiewicza. Do dziś mimo wszystko, cieszę się, że tak się to
wszystko potoczyło...
… Gdy
tylko przekroczyliśmy próg hali Energia, dało się wyczuć emocje
od innych ludzi. Może i drużyna z którą mierzyła się dziś Skra
nie była z najwyższej półki to trybuny były zapełnione.
Usiadłyśmy z Dagmarą na swoich miejscach, a Oliwier od razu
podbiegł do barierek skąd mógł lepiej widzieć poczynania swojego
taty. Odszukałam wzrokiem Bąkiewicza,który wydawał się w pełni
skoncentrowany na meczu. Już szybciej dowiedziałam się od Dagi, że
Michał nie zagra w wyjściowej szóstce,czym się jakoś specjalnie
nie przejęłam,aż do momentu,kiedy to się okazało, że kwadrat
dla zawodników rezerwowych znajduje się obok naszych miejsc.
Widziałam uśmieszek na ustach mojej bratowej.
-Bardzo
zabawne. - skomentowałam.
Po
chwili zawodnicy obu drużyn zostali przywitani głośnymi brawami
przez kibiców. Starałam się wcale nie zwracać uwagi na
Bąkiewicza, jednak ciężko było to robić, gdy stał praktycznie
na wyciągnięcie ręki. Widziałam jego ukradkowe spojrzenia, jednak
postanowiłam to ignorować.
-Zachowujecie
się jak dzieci. - stwierdziła Daga.
-Dobrze
wiedziałaś, że tutaj będzie stać,prawda? - zapytałam,na co
przewróciła oczami.
-Oj,
przecież to nic takiego .
-Jesteście
niemożliwi. - pokręciłam głową.
Po
pierwszym secie wygranym przez miejscową drużynę, udałam się do
toalety. Częste oddawanie moczu było dla mnie męczące,ale
wiedziałam dla kogo to robię. Wróciłam z uśmiechem na swoje
miejsce, przykładając dłoń do coraz większego brzucha. Zaczynał
się właściwie trzeci miesiąc,a ja mniemałam takie dni, kiedy
chciałabym już urodzić.
-Dobrze
się czujesz? - przeniosłam swoje spojrzenie na Dagmarę, która
wyglądała na przerażoną.
-Oczywiście.
- uśmiechnęłam się.
-Jesteś
strasznie blada, może wyjdziemy się przewietrzyć,co?
-Daj
spokój, nic mi nie jest. - faktycznie, miałam już kilka razy
nienaturalnie bladą twarz,jednak jak zapewniał mnie lekarz
prowadzący moją ciążę,wszystko było w porządku.
-Wiesz,
że jak coś by było nie tak,masz mi powiedzieć, jasne? - zaśmiałam
się głośno, obejmując brunetkę ramieniem.
-Tak
jest,mamusiu.
Do
końca spotkania rozmawiałyśmy na temat zbliżających się urodzin
Oliwiera. Niestety, akurat w tym czasie Winiarski miał mecz
wyjazdowy, jednak obiecali mu zrobić imprezę urodzinową dla
przyjaciół z przedszkola. Sama też oferowałam swoją pomoc.
Miałam nadzieję, że Mały będzie szczęśliwy.
-Dobra,
to wracamy,co ? - podniosłam się ze swojego miejsca, zbierając
nasze rzeczy. Podeszłam do barierki, gdzie rozciągał się mój
braciszek,a obok niego biegał Oli z piłką.
-Gratuluję
braciszku . - cmoknęłam jego policzek, na co się szeroko
uśmiechnął.
-Już
idziecie? - zapytał Dagi, która próbowała ubrać synka.
-Jest
już późno, a jutro Mały ma szkołę. - odpowiedziała,podając mi
jego piłkę.
-Okej,
to widzimy się w domu. - rzucił, zanim się oddalił do szatni. -
Zapomniałbym, będziemy mieć gościa na kolacji. - uśmiechnął
się tajemniczo, a ja już wiedziałam,co wykombinowali.
-Nie
patrz tak na mnie,to jego pomysł. - broniła się Winiarska, na co
przewróciłam oczami. Pięknie.
&
Gdy
tylko wróciliśmy z meczu, pomogłam Dadze wykąpać Oliwiera,a
potem wspólnie zabrałyśmy się za przygotowanie kolacji. Musiałam
przyznać, że lasagne, które robiła brunetka było wyśmienite.
Sama się sobie dziwiłam, że zawsze potrafiłam poprosić o
dokładkę.
-Jesteśmy!
- westchnęłam głośno, słysząc głos swojego brata.
Po chwili wszedł do kuchni, namiętnie całując swoją małżonkę.
Po chwili wszedł do kuchni, namiętnie całując swoją małżonkę.
-Musicie
to robić przy mnie? - mruknęłam, na co Winiar skradł jeszcze
jednego buziaka Dagmarze.
-Wujek
Bąku! - krzyknął Oli, wpadając w ramiona przyjmującego.
Dopiero teraz zauważyłam również jego obecność, a moje serce zaczęło bić kilka razy mocniej.
Dopiero teraz zauważyłam również jego obecność, a moje serce zaczęło bić kilka razy mocniej.
-Cześć
Urwisie. - poczochrał jego fryzurę . - Jak było dziś w
przedszkolu?
-Super!
- zawołał Maluch. - Mam już dużo znajomych,wiesz?
-Bardzo
mnie to cieszy. - uśmiechnął się wesoło.
Po
chwili jednak przeniósł swój wzrok na mnie. Momentalnie odwróciłam
się do niego tyłem, krojąc pomidory. Słysząc rechot Winiara,
obrzuciłam go surowym spojrzeniem, ale nic sobie z tego nie zrobił.
Wyjął z mojej dłoni nóż, kręcąc przy okazji głową.
-Krzywdę
sobie zrobisz. - podsumował.
Zdjęłam
z siebie fartuch,po czym zamknęłam się na dobre kilka minut w
łazience. Zignorowałam dobijanie się do drzwi Oliwiera, który
koniecznie chciał siku.
-Już!
- krzyknęłam, nie mogąc już dłużej znieść tego wrzasku.
Uchyliłam drzwi,a Mały stał oparty o ścianę , cwaniacko się
uśmiechając.
-No,
nareszcie! -zawołał, ciągnąc mnie za rękę w stronę salonu. Gdy
tylko przekroczyliśmy próg pokoju, poczułam na sobie spojrzenia
wszystkich.
-Smacznego
. - chrząknęłam, nakładając sobie trochę sałatki.
-Mi
też. - Oliwier podsunął mi pod nos swój talerz.
Uwielbiam
niezręczne cisze. Wiedziałam, że Dagmara nie będzie mogła jednak
długo się powstrzymać, by zadać jakieś pytanie.
-Co tam
u ciebie, Michał ? - a nie mówiłam?
-W
porządku,dziękuję. - miałam wrażenie, że się dobrze bawią.
Gdy
tylko przeniosłam swój wzrok na mojego brata, udawał, że nic się
nie dzieje.
-Łatwiej
będzie, gdy zapytacie wprost. - rzuciłam,jakby od niechcenia.
-Co
zamierzacie? - spytała Daga,na co przewróciłam oczami.
-Nic. -
odpowiedziałam.
-Będziecie
mieć dziecko. - wtrącił mój brat.
Spojrzałam
na Bąkiewicza, który na to stwierdzenie zacisnął dłonie w
piąstki.
-Myślę,
że już to sobie wyjaśniliśmy. - mruknęłam. - Michał wyraźnie
powiedział, że nie chce tego dziecka. Różnica jest taka, że ja
zamierzam je urodzić,a później wychować jak najlepiej potrafię.
-Słucham
?! - niemal podskoczyłam na swoim krześle, gdy brunet uniósł
głos.
-Dobrze
słyszałeś. Sam stwierdziłeś, że to nie twoje dziecko, więc daj
mi święty spokój. - wstałam ze swojego miejsca z zamiarem
opuszczenia pomieszczenia.
-Siadaj!
- odwróciłam się z przerażeniem, spoglądając na Winiarskiego. -
Mam dość waszych niedomówień. Zanim sobie wszystko nie
wyjaśnicie, nikt stąd nie wyjdzie.
-Brawo
tato! - Oli klasnął w dłonie, po chwili przybijając sobie ze
swoim ojcem ' żółwika ' .
-Jesteście
nienormalni. - prychnęłam.
Usiadłam
z powrotem na swoim miejscu, nie bardzo wiedząc,co mnie czeka.
-Sara,
myślałem, że to nie moje dziecko. - zaczął Bąkiewicz, patrząc
uparcie w moje oczy.
-Gdy
nie zaprzeczyłaś, uznałem, że to Jake jest jego ojcem. Dopiero
Winiar uświadomił mi, że to początek trzeciego miesiąca,a wtedy
byłaś w Polsce.
-Skończyłeś?
- gdy tylko skinął głową, wstałam ze swojego miejsca. - A teraz
wybaczcie, muszę do toalety. - widząc ulgę na twarzy Dagi,
uśmiechnęłam się pod nosem.
Tak
naprawdę to miałam ochotę wyjść z mieszkania,ale to przecież
nic nie wyjaśnia. Michał był moim mężem, to jego kochałam
najmocniej na świecie, jego, i Kruszynkę, która rozwijała się
pod moim sercem. Wiedziałam, że dla nich będę w stanie zrobić
wszystko.
-Przepraszam.
- spojrzałam w lustro, gdzie ujrzałam Bąkiewicza.
Przymknęłam
powieki, gdy tylko objął mnie od tyłu,kładąc dłonie na lekko
zaokrąglonym brzuchu.
-Tak
bardzo was kocham. - szepnął, muskając ustami moje czoło.
Położyłam
swoje dłonie na jego, delikatnie je ściskając.
-My
ciebie też...
&&
Jestem w trakcie sesji, właściwie to przy końcówce. Jeszcze/aż 4 egzaminy,a jutro na 8.00 rachunkowość, którą jak zaliczę obiecuję dodać kolejny odcinek za tydzień, w piątek ! :))
(ps. nie liczyłabym na cuda :P )
Bardzo się cieszę, że pod każdym odcinkiem ujawniają się kolejne osoby, które czytają to opowiadanie. Witajcie na moim blogu! :)
Trzymajcie się ciepło,
ja uciekam do dalszej nauki.
pyska.
Z odcinka na odcinek coraz bardziej wciągam się w tę historię. Raz jest dobrze, by za chwilę było źle i tak cały czas. Kompletnie nie rozumiem Sary i Michała, ale podobno zakochanych w sobie ludzi nikt nie jest w stanie zrozumieć, oprócz ich samych. No cóż... czyżby w końcu miało być dobrze na dłużej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Sama nie wiem dlaczego, ale uwielbiam "Twojego" Bąkiewicza, mimo że bywa głupi jak but. ;D Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.^^ O, czyżby teraz miało być już tylko lepiej czy Sara i Michał znów coś wydziwią?:D
OdpowiedzUsuńCieszę się,że sobie to wyjaśnili :D.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,ze zaliczysz te egzaminy :D.
I dodasz odcinek za tydzień :)
Pozdrawiam ! ;*
cieszę się, że w końcu sobie to wyjaśnili. Ale fakt uparciuchy ogromne z Nich są:) nie zdziwię się jak jeszcze coś namieszają ;p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Małżeństwo Winiarskich najlepsze na rozwiązywanie problemów w małżeństwie Bąkiewiczów :))) Dobrze że Daga z Michałem interweniowali bo te dwa uparciuchy by tak tkwiły w miejscu dalej. W sumie sama nie wiem czy tak szybko bym wybaczyła Bąkowi jak to zrobiła Sara, ja nawet jakbym kochała podroczyłabym się trochę a tak dla zasady i za karę
OdpowiedzUsuńCo oni by zrobili gdyby nie Winiarscy ;) Dobrze, że w końcu sobie wyjaśnili wszystko i oby teraz było już tylko lepiej. Powodzenia z egzaminami :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam małżeństwo Winiarskich :D Dobrze, że Sara i Michał B mają przy sobie takich ludzi jak Daga i Winiar. Co oni by bez nich zrobili? Chyba by się nie dogadali :D Teraz mam nadzieję, że wszystko już będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńŻe tak zacytuję Oliego: "Brawo tato!" No proszę Winiarski jednak myśli, jak widać dobrze, że on powiedział Bąkowi na czym się rzeczy mają i czyje dziecko Sara nosi pod sercem. Teraz już wszystko musi być dobrze, prawda?! Musi, musi i ja innej wiadomości nie przyjmuję.
OdpowiedzUsuńKochana powodzenia na sesji i łącze się z Tobą w bólu. Do następnego :*
Zapraszam wszystkich na www.my-sweety-world-and-me.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHmmm ciekawe na jak długo się pogodzili!!!!!! Sara zbyt szybko ulega, Michał zasłużył na porządne lanie! Najlepiej tłuczkiem do mięsa! Sorki właśnie oglądałam ?"Rozmowy w toku"; KJak wychować męża za pomocą tłuczka do mięsa. Albo coś w ten deseń!
OdpowiedzUsuńJa pierdzielę, no okej, Michał się ogarnął, ale coś tu wisi w powietrzu. Coś się wydarzy, nie?
OdpowiedzUsuńSuper,że się pogodzili :D. Mam nadzieję,że teraz będzie już tylko lepiej.Opowiadanie jak najbardziej mi się podoba :).
OdpowiedzUsuńNa prawdę zachowywali się jak dzieci, ale dobrze, że już wszystko sobie wyjaśnili. Mam nadzieje, ze teraz będzie już tylko lepiej i nic złego się nie stanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Czy troszkę nie za szybko? Bo jak na mój gust to zaraz się coś zepsuje, lecz mogę się mylić :)
OdpowiedzUsuń