Rozdział XI
Kolejnego
poranka czułam się fatalnie. Kręciło mi się w głowie, bolał
mnie kręgosłup, a na domiar wszystko zbierało mi się na wymioty.
Postanowiłam pójść do lekarza. Obawiałam się, że to grypa
żołądkowa, którą przechodziłam co najmniej raz w roku. Z trudem
udało mi się dojść do najbliższej przychodni. Później wszystko
potoczyło się już szybko. Po przejściu wszystkich badań czułam
się co najmniej tak, jakbym przebiegła maraton.
-Dzień
dobry. - weszłam do gabinetu lekarza, uśmiechając się delikatnie.
-Witam,
proszę usiąść. - zajęłam miejsce naprzeciwko, nie bardzo
wiedząc czego mam się spodziewać.
-Czy to
coś poważnego ? - zapytałam.
-Wszystko
wskazuje na to, że za jakieś nie całe osiem miesięcy zostanie
Pani matką. - widząc uśmiech na twarzy lekarza zamarłam. Mamą?
Odruchowo przyłożyłam swoją dłoń do płaskiego jeszcze brzucha.
-Wypiszę
Pani receptę. - wzięłam w dłonie kartkę, gdzie zapisane były
jakieś witaminy. Podziękowałam lekarzowi, po czym opuściłam
szpital. Byłam w takim szoku, że siedziałam w pobliskim parku parę
dobrych minut zanim się ocknęłam. Dobrze wiedziałam, kto jest
ojcem tego Maleństwa. Tylko On mógł nim być. Co zrobię, gdy nie
będzie Go chciał? Wybrałam numer do Dagmary, nie zważając nawet
na koszt połączenia.
-Sara?
- usłyszałam głos Winiarskiej. - Coś się stało, że dzwonisz w
środku nocy?
-Przepraszam,
zapomniałam, że u was inna godzina - chlipnęłam. - Potrzebuję
się komuś wygadać.
-Poczekaj,
wyjdę tylko do kuchni, nie chcę, by Michał się obudził. - po
chwili, gdy już się w miarę uspokoiłam opowiedziałam swojej
bratowej o wszystkim. Była równie zaskoczona,co ja. Kazała mi
natychmiast wracać.
-Daga?
A jak Bąkiewicz nie będzie chciał tego dziecka? - szepnęłam.
-Sara,
nie jesteś sama. Masz mnie, Winiara, Oliwiera, rodziców. -
wyliczała . - Jednak jestem przekonana, że Michał będzie równie
szczęśliwy,co Ty.
Miała
rację. Przecież nie byłam sama. Nosiłam pod sercem swoje dziecko.
Nie ważne, co się wydarzy, miałam dla kogo żyć.
&
Tydzień
zajęła mi sprzedaż firmy oraz mieszkania. Sama byłam zaskoczona,
że poszło tak szybko. Postanowiłam również spotkać się z
Morrisą i Spencerem. Mimo wszystko życzyłam im szczęścia.
Zasłużyli sobie na nie. Może i nie wybaczyłam im tego, że za
moimi plecami się spotykali, jednak sama ukrywałam przed nimi kilka
faktów ze swojego życia. Wiedziałam, że razem są szczęśliwi.
Aktualnie
znajdowałam się w samolocie do Polski. Nie wiedziałam, co mnie
czeka,jednak to nie było dla mnie istotne. Bałam się,jak zareaguje
Bąkiewicz na wieść, że jestem w ciąży. Może wcale nie będzie
chciał mnie widzieć?
-Ciocia!
- gdy tylko ujrzałam Oliwiera biegnącego w moją stronę puściłam
rączkę od walizki, kucając, by po chwili trzymać go w swoich
ramionach. Zaśmiałam się wesoło, dostrzegając w oddali Dagmarę
z Michałem. Oboje podążali w naszą stronę.
-Cześć
siostrzyczko. - szepnął Winiarski, tuląc mnie do siebie. Po chwili
jednak to już jego żona mnie ściskała. Gdy tylko ' oderwałyśmy
' się od siebie, dotknęła mojego brzucha uśmiechając się
wesoło. Chwyciłam Oliego za rękę, po czym opuściliśmy Łódzkie
lotnisko. Całą drogę powrotną opowiadałam im,co takiego działo
się w Stanach. Nie pominęłam oczywiście wątku Jake'a , któremu
przed odlotem oddałam pierścionek. Zupełnie do mnie nie pasował.
W jego miejsce na mojej prawej dłoni, znajdowała się złota
obrączka, którą znalazłam w szafce nocnej.
Gdy
tylko dojechaliśmy do mieszkania Winiarskich , mój chrześniak
ciągnął mnie w stronę swojego pokoju pokazując nowe zabawki.
Widząc radość w jego oczach, zastanawiałam się jakie będzie
moje dziecko. Czy będzie to chłopiec, a może dziewczynka?
-Cieszę
się, że jesteś. - stwierdziła Daga, uśmiechając się wesoło.
&
Byłam
w Bełchatowie już od tygodnia, jednak nie miałam jeszcze na tyle
dużo odwagi,by spotkać się z Bąkiewiczem. Brunet doskonale
wiedział, że wróciłam. Jak widać , nie chciał mnie widzieć.
Dziś mieli przyjechać moi rodzice, których to Michał zaprosił na
weekend. Zrobił to oczywiście,bym miała okazję powiedzieć im, że
zostaną ponownie dziadkami. Wiedziałam, że ojciec będzie
naciskał,bym jak najszybciej wyjawiła prawdę Michasiowi, jednak
nie byłam na to jeszcze gotowa.
-Sara,
a czy Michał wie, że nadal jesteście małżeństwem ? -
przeniosłam wzrok na Dagę,która próbowała namówić Oliwiera,by
zjadł jeszcze trochę owsianki.
-Wiesz,
że to nie jest proste. - mruknęłam.
-Myślisz,
że za kilka dni będzie prostsze? - prychnęła zrezygnowana. Jej
synek nie miał zamiaru nic już więcej jeść, a zawartość miski
zwalił na podłogę. Widząc niemoc Dagi, poprosiłam Małego,by
poszedł do swojego pokoju się ubrać,a potem posprzątałam
pozostałość po jego śniadaniu.
-Pójdę
do niego wieczorem,pasuje? - widziałam jak się uśmiechnęła
triumfująco, po czym postanowiła, że pójdziemy na zakupy.
...Od
dwóch godzin chodziliśmy po centrum handlowym, z czego Oli nie był
ani trochę zadowolony. Obiecałam mu jednak dużą porcję lodów, a
w międzyczasie namówił mnie również na kilka zabawek. Dagmara
kręciła co chwilę głową, jednak nie mogłam odmówić swojemu
bratankowi.
-Pycha!
- zawołał Oliwier, gdy tylko posmakował swojego deseru. Usiedliśmy
w przytulnej kawiarni, rozmawiając na przeróżne tematy.
Postanowiłam wynająć sobie mieszkanie,co też nie podobało się
Winiarskim. Uważali, że skoro mają i tak wolny pokój to nie widzą
problemu,bym go zajęła. Nie chciałam jednak nadużywać ich
gościnności, przecież mieli też swoje życie...
-Tata!
- obejrzałam się za siebie dostrzegając sylwetkę Michała. Szedł
w naszą stronę uśmiechnięty. Jednak ja nie mogłam oderwać
wzroku od jego towarzysza. Nie widział mnie jeszcze. Po chwili
jednak nasze tęczówki się spotkały, a uśmiech na jego twarzy
zniknął. Gdy tylko do nas dołączyli, spuściłam wzrok, mieszając
łyżeczką w pucharku z lodami.
-Zrobiliście
to specjalnie . - szepnęłam do Dagi,ta jednak tylko wzruszyła
ramionami. Obiecałam jej przecież, że spotkam się z Bąkiewiczem
wieczorem!
-Tak...
- mruknął Winiar. - Co tam kupiliście?
-Ciocia
kupiła mi nowy samochód . - pochwalił się Oliwier.
-Sara,
mówiłem żebyś go nie rozpieszczała . - upomniał mnie braciszek.
-Wybacz,
nie mogłam się powstrzymać . - dodałam zgryźliwie.
Zrobiło
mi się gorąco,a w dodatku zbierało mi się na wymioty.
- Muszę
do łazienki . - mruknęłam, podnosząc się ze swojego miejsca.
Niemal biegiem udałam się w stronę toalety.
-Wszystko
w porządku ? - przemyłam twarz wodą, spoglądając na brunetkę.
-Nic mi
nie jest. - zapewniłam ją. - Po co go tutaj przyprowadziliście ?
-Sam
chciał wybrać się na zakupy. Tylko nie wiedział, że cię tutaj
spotka. - przewróciłam oczami,a po chwili wróciliśmy do kawiarni.
Widziałam niepokój na twarzy Bąkiewicza, jednak to zignorowałam.
Nie byłam gotowa na spotkanie z nim, tym bardziej nie zapowiedziane.
-Muszę
już wracać. - oznajmiłam, czym zdziwiłam wszystkich. - Do
zobaczenia. - dodałam, wychodząc z pomieszczenia.
Stchórzyłam.
Doskonale wiedziałam, że to idealna okazja, by szczerze
porozmawiać. Przecież Michał nawet nie wiedział, że w świetle
prawda nadal jesteśmy mężem i żoną. A może już się z kimś
spotyka?
-Sara!
- odwróciłam się ,a widok Bąkiewicza mnie zdziwił. Po chwili
pojawił się przy mnie, wpatrując w moje oczy.
-Jak
się czujesz? - zmarszczyłam brwi, przyglądając mu się uważnie.
Czyżby już wiedział?
-W
porządku . - mruknęłam, spuszczając wzrok na czubki swoich butów.
-Dasz
się zaprosić na kawę ?
-To
chyba nie jest najlepszy pomysł. - stwierdziłam. Widząc jednak
rozczarowanie w jego oczach,szybko uzupełniłam swoją wypowiedź. -
Jednak chętnie napiłabym się czekolady.
-Cieszę
się. - uśmiechnął się.
-Przyjdę
dziś do ciebie o dziewiętnastej, okej?
-Jasne,
nie ma sprawy . - widząc, że brunet wpatruje się w moją dłoń na
której lśniła złota obrączka, schowałam ją do kieszeni
płaszczyka.
-Do
zobaczenia. - nie czekając na odpowiedź, wyszłam z Centrum
Handlowego.
Dopiero
na zewnątrz mogłam głośno odetchnąć. Jak na początek jesieni
było ciepło. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym ruszyłam w
stronę osiedla,gdzie znajdowało się mieszkanie Winiarskich...
&
-Ta,
czy ta? - zapytałam Dagmary, która zabrała się właśnie za
przygotowanie sałatki.
-Czarna.
- stwierdziła ,przy okazji upominając Oliwiera,by nie podjadał
marchewki.
Chwilę
później pojawiłam się znów w kuchni ubrana w czarną bokserkę,
i ciemne dżinsy.
-Stroisz
się już od godziny, czyżby jakaś randka? - zaśmiała się
brunetka.
-Bardzo
śmieszne. - prychnęłam.
Założyłam
na ramiona płaszczyk, przy okazji przejeżdżając błyszczykiem po
ustach.
-Ciocia,
wujek Bąku pewnie denerwuje się bardziej od ciebie. - stwierdził
Oli, wgryzając się w marchewkę.
-Nie
martw się Skarbie, jak ty pójdziesz kiedyś na spotkanie z
dziewczyną, będę cię wspierać bardziej. - poczochrałam go po
głowie w odpowiedzi otrzymując groźne spojrzenie niebieskich
tęczówek.
-Nie
będę mieć dziewczyny. - prychnął. - Jednak chciałbym mieć
siostrę. - tutaj spojrzał na Dagmarę, która o mało nie spuściła
miski na podłogę.
Zaczęłam
się głośno śmiać, jednak widząc wzrok swojej bratowej
podniosłam ręce w geście kapitulacji. Chwyciłam w dłonie swoją
wysłużoną już kopertówkę,po czym udałam się w stronę
mieszkania Bąkiewicza. Bałam się, bo miałam świadomość, że
nie będzie to łatwa rozmowa. Jednak teraz było już za późno.
Tak naprawdę, powinno się to odbyć już dawno temu.
Westchnęłam
głośno naciskając dzwonek do mieszkania Michała. Nie musiałam
długo czekać,bo już chwilę później brunet otworzył mi drzwi.
-Rozgość
się, ja tymczasem zrobię obiecaną czekoladę. - gdy tylko
Bąkiewicz zniknął za drzwiami prowadzącymi do kuchni, ja zajęłam
miejsce w moim ulubionym fotelu. Nie wyrzucił go. Może, więc nie
jest jeszcze za późno ?
-Michał,ja...
- zaczęłam, gdy tylko postawił przede mną gorący napój. -
Chciałabym cię przeprosić.
-Sara...
-Poczekaj
. - przerwałam mu . - Chcę ci tyle powiedzieć, że nie wiem od
czego mam zacząć. - uśmiechnął się, jednak tym razem postanowił
się nie wtrącać.
-Jak
wyjeżdżałam to myślałam, że to już koniec. - przyznałam . -
Jednak potem okazało się, że tak nie jest. Jakiś czas po moim
powrocie do Stanów , zadzwonił mój adwokat.
-Powiedz
wreszcie o co chodzi . - widząc jego zniecierpliwienie miałam
ochotę się głośno zaśmiać, zamiast tego powiedziałam mu
prawdę.
-Nadal
jesteśmy małżeństwem . - popatrzył na mnie zaskoczony.
-A
twoja obrączka? - wskazał palcem na moją dłoń . Zdjęłam ją,
podając brunetowi.
-Zobacz
grawer. - poleciłam, co też zaraz uczynił. Były tam wypisane
nasze imiona oraz data ślubu. Michał miał podobną, tyle,że
oczywiście większą.
-Więc
nadal jesteś Bąkiewicz? - uśmiechnęłam się pod nosem .
-Tak .
- nie wiedziałam czego mam się spodziewać po tym wyznaniu.
-Jest
jeszcze coś prawda? - przełknęłam głośno ślinę, wstając ze
swojego miejsca. Podeszłam do okna wpatrując się w panoramę
Bełchatowa.
-Jestem
w ciąży. - postanowiłam powiedzieć to natychmiast, co chyba nie
było najlepszym pomysłem. Michał wstał energicznie z sofy,
patrząc na mnie ze złością.
-Po co
tutaj wróciłaś ? - warknął . - Trzeba było zostać z tym swoim
lalusiem. Myślałaś, że będę wychowywać nie swoje dziecko ? -
przez dłuższą chwilę nie byłam w stanie nic powiedzieć. Po
chwili jednak chwyciłam w dłonie swój płaszcz oraz torebkę.
-Chyba
będzie lepiej jak już sobie pójdę. - szepnęłam przez łzy.
Nie
oglądając się za siebie wyszłam z mieszkania bruneta. Nie
chciałam teraz wracać do mieszkania Winiarskich,ani odpowiadać na
ich pytania. Tym bardziej, że pewnie byli tam również moi rodzice.
Zasiadłam na pobliskiej ławce, a w uszach ciągle brzęczały mi
słowa mojego męża. Przecież to cholera jego dziecko!
&&
Gosia Glinka to klasa sama w sobie. Szkoda, że nie gra już w Reprezentacji, bo jej siła defensywna jest niesamowita. Poza tym, muszę Wam powiedzieć, że na żywo siatkarki są o wiele ładniejsze,niż w TV. :)
Cały ten odcinek dedykuję mojej młodszej siostrzyczce, która w tą niedzielę ukończy 18-ście lat! :*
Spełnienia marzeń , Maja! <3
Dziękuję, że nadal jesteście ze mną, i cieszę się, że dołączają coraz to nowe osoby.
Witam Was serdecznie na moim blogu! :)
Przepraszam też za błędy, bo na pewno jakieś są,ale nie mam dziś czasu,by to sprawdzić.
Pozdrawiam,i do usłyszenia!
pyska.
Bąkiewicz powalił mnie na kolana. Jak on mógł pomyśleć, że dziecko nie jest jego? No ja? Nie rozumiem go, ale mam nadzieje, ze szybko zrozumie jak bardzo się pomylił i że będzie błagać Sarę o wybaczenie na kolanach.
OdpowiedzUsuńMiłość jest w stanie przezwyciężyć wszystko, a ta ojcowska nie zna żadnych przeszkód, by poradzić sobie w codziennym życiu. Jak poradzi sobie nowy olsztyński zawodnik, łącząc treningi i opiekę nad trzyletnim synkiem? Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://mecz-mojego-zycia.blogspot.com/
serdecznie zapraszam :)
typowa reakcja faceta, Boże jacy oni zawsze są niedomyślni. Oczywiście Michał uznał ze to nie jego dziecko, może i mogła bym go usprawiedliwić, ale czemu on reaguje zawsze tak impulsywnie, nie potrafi tak na spokojnie, przecież nie jest z niego znów taki nerwus. Dobrze przeczuwałam że Sara jest w ciąży, mam nadzieję że jakoś to wyprostują a jeżeli jej samej nie uda się przekonać Michała to może Daga na spółkę z Winiarem jakoś mu to wytłumaczą
OdpowiedzUsuńBoże czy Bąkiewicz kiedyś pomyślał ?.
OdpowiedzUsuńChyba nie. Mam nadzieję,że Daga mu wytłumaczy.:)
I tak dziękuję za życzenia ;*
Bąkiewicz, walnął Cię ktoś kiedyś czymś? Bo to juz chyba pacnięcie nie wystarczy, krzesła trzeba użyć. On powinien nie wiem co robić, bo błaganie na kolanach nie wystarczy. Pomyślał on kiedyś?
OdpowiedzUsuńKurde, a miało być już wszystko dobrze. Myślenie podobno nie boli -.- Co on ma w tej głowie, że wyskoczył z takim tekstem? Oby szybko zrozumiał swój błąd i wymyślił porządne przeprosiny :)
OdpowiedzUsuńA już miałam nadzieję, że będzie dobrze i tak słodko, jednak pomyliłam się. Miałam nadzieję, że Michał inaczej zareaguje na wieść o ciąży Sary... Jak on mógł pomyśleć, że to nie jego dziecko? Mężczyźni to jednak są nienormalni i chyba nie umieją myśleć i kojarzyć faktów. Jak ja bym teraz chętnie przemówiła do rozumu Michałowi. Popamiętałby spotkanie ze mną do końca życia.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co jeszcze dla nas przygotowałaś. Pozdrawiam. :)
Michał. Czemu ty nie wpadłeś na tą jakże prostą myśl, że Sara jest w ciąży z tobą, ale cż poradzić na to, że faceci czasami wyłączają mózg i całkowicie zapominają o tym, że mają coś takiego jak myślenie.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko trzeba oświecić Michała.
Niech onapodpisze te papiery i uwolni się od tego człowieka! On nie zasługuje na nią i jakiekolwiek uczucia!
OdpowiedzUsuńDobra, po ostatnich zdaniach strzeliłam fejspalma. Okej, w sumie faceci tacy są. Ciemno w głowie mają. Jaśnie Pan Bąkiewicz nie był na tyle inteligentny, żeby pomyśleć, że to on może być dzieckiem.
OdpowiedzUsuńPyśka jestem! Nadrobiłam te kilka rozdziałów i jestem pod wrażeniem szybkości toczącej się tu akcji. W sumie spodziewałam się tego, że jednak Sara i Michał się zejdą, ale nie spodziewałam się, że przyjdzie im po drodze mieć takie trudnosci. Nie wiem jak Michał może myśleć, że to nie jego dziecko... niech idzie po rozum do głowy....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Świetny blog i rozdział też zapraszam ; ]
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Bąkiewicz, jesteś idiotą! Jak ja się cieszę, że to się tak wszystko ułożyło... Tylko dlaczego On musi być taki niedorobiony. Mam nadzieję, że trochę się ogarnie, bo jak widzę, co robi, to mi się flaki przewracają xD.
OdpowiedzUsuńBuziak <3
Zapraszam na www.my-sweety-world-and-me.blogspot.com
OdpowiedzUsuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuńmaybevolleylove.blogspot.com