Rozdział X
Następnego dnia
zjawili się Winiarscy. Moja bratowa nie była zadowolona z mojego
postępowania,jednak doskonale wiedziałam, że będzie się starała
to ukryć. Z kolei Michał szybko znalazł wspólny język z Jake'm.
Amerykanin jeszcze wczoraj wieczorem poznał całą prawdę.
Opowiedziałam mu o Bąkiewiczu, naszym małżeństwie, kłótniach z
rodziną i wreszcie o rozwodzie. Ponownie mnie zrozumiał. Obiecałam
mu jednak, że nigdy więcej nie będę go okłamywać.
-O czym myślisz?-
nawet nie zauważyłam kiedy mój brat stanął za mną, obejmując
mnie w pasie.
-Jutro wracam do
Stanów. - mruknęłam.
-Będzie dobrze,
zobaczysz. - stwierdził, burząc moją fryzurę.
-Rozmawiałem z
Bąkiem. - dodał po chwili.
Odwróciłam się
w stronę Winiarskiego, patrząc mu w oczy.
-Jest tak samo
uparty jak ty. - zaśmiał się, nieco rozluźniając atmosferę.
Westchnęłam
głośno, przenosząc wzrok na Jake'a. Wraz z Oliwierem oglądał
jego ulubioną bajkę. Uśmiechnęłam się na ten obrazek,co też
zauważył Michał.
-Nie kochasz go. -
stwierdził, zostawiając mnie samą.
Miał rację.
Spencer był moim przyjacielem, i choć bardzo chciałabym zaoferować
mu coś więcej,to nie byłam w stanie. Kilka lat temu to Bąkiewicz
skradł moje serce, i byłam pewna, że tak szybko się to nie
zmieni...
-Chodź,
przejdziemy się,co ? - spojrzałam na Dagmarę, nikle się
uśmiechając.
Jednak jej
propozycja wydała mi się w tym momencie bardzo rozsądna. Chwyciłam
w dłonie sweterek, zarzucając go na ramiona. Po chwili obie
podążałyśmy już w stronę pobliskiego parku rozmawiając o tym,
co się wydarzyło...
&
Ostatni
dzień w Polsce minął bardzo szybko. Nim się obejrzałam,a już
przyszedł czas na pożegnanie z rodziną. Uściskałam rodziców,
którzy mieli łzy w oczach. Zapewniłam ich jednak, że będę
często dzwonić,a i rozmowy przez Skype nie będą nam obce. Później
przyszedł czas na Oliwiera, który puścił mnie dopiero,gdy
obiecałam przyjechać na jego urodziny.
-Jesteś
pewna, że tego chcesz?- zapytał mój brat, na co się zaśmiałam.
-Jest
już chyba za późno,aby zmienić swoją decyzję . - mruknęłam,
cmokając go w policzek .
-Dbaj o
nich. - dodałam, wskazując na Dagmarę i Oliego. Michał przytulił
mnie do siebie mocno, po czym musnął ustami moje czoło.
-Żegnacie
się, jakby to miało być wasze ostatnie spotkanie . - stwierdziła
Daga, podchodząc do nas.
-Uważaj
tam na siebie, Mała. - uśmiechnęła się, wtulając w moje
ramiona.
-Mam do
ciebie prośbę . -szepnęłam jej na ucho . - Pilnuj, by Bąkiewicz
nie wpakował się w coś złego,okej ? - zdziwiłam ją chyba swoją
prośbą, jednak obiecała tego dopilnować.
Pomachałam
swojej rodzinie, po czym oboje z Jakiem udaliśmy się w stronę
odlotów. Wsiadając już do samolotu żałowałam tylko, że nie
przyszedł. Mimo wszystko, bardzo chciałam go zobaczyć. Michał
był moją pierwszą miłością i jestem pewna, że tak pozostanie
już na zawsze. Być może oboje za szybko wszystko
przekreśliliśmy,ale byłam pewna, że nigdy nie będę tego
żałować. Miałam tylko nadzieję, że i brunet uważał
podobnie...
-Cieszę
się, że już wracamy do domu, Morrisa dzwoniła dziś rano, mówiła,
że... - nie słuchałam dalej Amerykanina. Słowo „ dom ''
wypowiedziane przez niego,mi kojarzyło się zupełnie z czymś
innym. Z kimś innym...
&
Z perspektywy
Michała...
Był tam. Widział jak żegna się z rodziną. Zauważył również,
że udawała. Znał ją bardzo dobrze, wiedział, że nie lubi
pożegnań. Chciał podejść,ale widząc u jej boku Spencera
stchórzył. Po raz kolejny nie zrobił nic,by ją zatrzymać. Wręcz
przeciwnie, podpisał papiery rozwodowe. Wtedy wydawało mu się, że
to jedyna właściwa decyzja. Teraz nie marzył o niczym innym,by
porwać jej ciało w swoje ramiona, i nie pozwolić odejść.
-Chodź . - nawet nie zauważył kiedy pojawił się przy nim
Winiarski.
Westchnął głośno, podążając za swoim przyjacielem. Wiedział,
że czeka go teraz poważna rozmowa, ale szczerze powiedziawszy
wszystko było mu obojętne.
-Gdzie masz samochód ? - wskazał na swoje Audi zaparkowane
nieopodal, a po chwili obaj siedzieli już w środku.
-Wybacz Stary,ale nie chcę o tym rozmawiać . - mruknął,
spoglądając za szybę samochodu.
-Zrobiłeś głupotę . - zaczął Winiar, spoglądając na swojego
kolegę. - Pozwoliłeś,by kobieta, która kocha cię najmocniej na
świecie odeszła z innym. Ty też ją kochasz. - stwierdził.
-Nie ma to już żadnego znaczenia,wiesz?! - uniósł głos,
zaciskając mocno piąstki. -Wybrała jego,nie mnie.
-Nie prawda . - prychnął, poprawiając niesforną czuprynę-
Wybrała ciebie. Jednak ty wolałeś wolność. - dokończył,
obdarzając Bąkiewicza surowym spojrzeniem.
-Jest za późno,rozumiesz? Sara wróciła do Stanów,a ja zrobiłem
to,co uważałem za słuszne. Gdyby nie chciała z nim lecieć,
zostałaby w Polsce.
-Zostałaby w Polsce, gdyby miała dla kogo . - stwierdził Winiar,
opuszczając samochód przyjaciela.
Może i miał rację? Teraz jednak,było już za późno...
&
Dwa tygodnie
później
Myślałam, że jak wrócę do Ameryki,coś się zmieni. Być może
świadomość, że jestem 'wolna ' sprawi, iż będę w stanie zacząć
wszystko od nowa. Jednak wraz z mijającym czasem, nie zmieniło się
nic. Tęskniłam za Polską, za swoją rodziną, za Michałem...
Wieczorami,gdy wracałam z pracy do pustego mieszkania, czułam
pustkę. Były również momenty, gdy nie marzyłam o niczym innym
jak tylko znaleźć się w ramionach ukochanego bruneta. Dzień po
przylocie zadzwoniłam nawet do Bąkiewicza,ale miał wyłączony
telefon. Może to był znak? Może powinnam o nim po prostu
zapomnieć?
-Sara, mówię do ciebie i mówię, a ty mnie nie słuchasz. -
przeniosłam swój wzrok na Morrisę, która właśnie brała się za
pieczenie szarlotki.
-Przepraszam,zamyśliłam się . - mruknęłam, obejmując dłońmi
kubek z herbatą.
-Odkąd wróciłaś z Polski, jesteś jakaś inna. - zauważyła.
-Wydaje ci się . - uśmiechnęłam się lekko.
Dobrze wiedziałam, że mi nie uwierzyła, nie mniej jednak, nie
miałam ochoty na rozmowę. Wiedziałam, że mnie nie zrozumie. Tym
bardziej, że dla niej Jake to ideał faceta.
-Odbierzesz?- spojrzałam na nią zdziwiona,jednak po chwili
zorientowałam się, że moja komórka dzwoni. Zdziwiłam się widząc
nazwisko Pana Jaworskiego, adwokata, który zajmował się rozwodem.
-Słucham?
-Dzień dobry, pani Bąkiewicz.
-Wróciłam do panieńskiego nazwiska. - mruknęłam.
-Nastąpił mały problem . - powiedział. - Dostałem jakiś czas
temu papiery rozwodowe.
-Tak, byłam w Polsce. Czy jest jakiś problem ? - widziałam
ukradkowe spojrzenia mojej przyjaciółki,jednak mogłam swobodnie
rozmawiać przy niej w swoim ojczystym języku. Doskonale wiedziałam,
że nic nie rozumie.
-Ma pani rację. Pan Michał podpisał wniosek.
-Więc w czym problem ? - zaczynało mnie denerwować takie owijanie
w wełnę przez Pana Jaworskiego.
-Pan Bąkiewicz podpisał papiery,ale brakuje jeszcze podpisu drugiej
strony. - słysząc te słowa musiałam z powrotem usiąść na
krześle.
-Czy to oznacza, że...
-Tak,nadal są Państwo małżeństwem . - dokończył adwokat.
Gdy tylko skończyłam rozmowę Morrisa zajęła miejsce naprzeciwko
patrząc na mnie wymownie.
-No,mów. - ponagliła mnie.
Opowiedziałam jej o wszystkim. Dopiero w tym momencie zdałam sobie
sprawę,jak wiele o mnie nie wiedziała. Zachowała się jednak jak
prawdziwa przyjaciółka, nie zostawiła mnie samej. Mogłam nawet
liczyć na kubek gorącej czekolady oraz kawałek ciasta.
Rozmawiałyśmy prawie do północy. Może to dziwnie zabrzmi,ale po
tej rozmowie czułam się znacznie lepiej. Wiedziałam, że cokolwiek
by się nie wydarzyło, mogłam liczyć nie tylko na Morrisę,ale
również na swoją rodzinę. Mimo dzielących nas kilometrów
rozmowy z Winiarskimi czy rodzicami nie były dla nas żadną
przeszkodą. Rodzina.. to coś najcenniejszego w życiu.
&
Nawet nie zauważyłam, a już nadszedł październik... Wyjątkowo
był to miesiąc, kiedy większość czasu spędzałam w pracy. Dzień
po telefonie od swojego adwokata postanowiłam powiedzieć o
wszystkim Jakowi. Zapewniał mnie, że rozumie. Sama jednak
wiedziałam, że jest inaczej. Oddaliliśmy się od siebie. Właściwie
to stało się to już dawno temu...
-Sara, dobrze się czujesz? - spojrzałam na swoją przyjaciółką
nieprzytomnie.
-Nic mi nie jest. - zapewniłam ją, jednak po jej minie wiedziałam,
że mi nie wierzy.
-Idź do domu, odpocznij. Jesteś blada.
-Morrisa, nic mi nie jest. - chciałam wstać ze swojego miejsca,
jednak zakręciło mi się w głowie. Usiadłam z powrotem na fotelu,
głęboko oddychając. Widziałam przerażoną minę blondynki, która
stała obok mnie wymachując jakąś gazetą.
-Nie strasz mnie tak więcej. - mruknęła, podając mi szklankę z
wodą. Uśmiechnęłam się delikatnie, upijając sporego łyka.
-Już mi lepiej, dziękuję. - tym razem już bez problemów wstałam
z fotela, zarzucając na ramiona kurtkę.
-Może pójdziesz do lekarza,co? - zapytała, patrząc na mnie nie
pewnie.
-Daj spokój,to pewnie zwykłe przemęczenie. - uspokoiłam ją. -
Wrócę do domu,odpocznę i wszystko będzie dobrze.
-Nie przekonuje mnie to wiesz?
-Wiem,też cię kocham . - zaśmiałam się.
Chwilę później byłam już w drodze do swojego mieszkania. Miałam
cichą nadzieję, że nie zastanę tam Amerykanina. Nie dogadywaliśmy
się dobrze w ostatnim czasie. Zdawałam sobie jednak sprawę, że
jest to tylko i wyłącznie moja wina. Właściwie to dziwiłam się
Jakowi, że jeszcze chce ze mną być. Nadal byłam mężatką,a w
dodatku nie potrafiłam przestać myśleć o Michale. Doszło nawet
do tego, że na bieżąco śledziłam wyniki spotkań w Polskiej
lidze. Nie ukrywałam już nawet sama przed sobą, że widząc
nazwisko swojego męża w wyjściowym składzie moje serce biło dwa
razy szybciej...
-Sara? - gdy tylko przekroczyłam próg salonu ujrzałam postać
bruneta, który najwidoczniej był zaskoczony moim widokiem.
-Wiem, że ostatnio nie wracałam szybko z pracy, ale dziś nie
miałam już sił siedzieć dłużej . - mruknęłam, podążając do
kuchni. Już miałam nastawić wodę na herbatę, gdy ktoś zaczął
głośno krzyczeć. Odruchowo chwyciłam w dłonie patelnie, którą
miałam akurat pod ręką,i wyjrzałam na korytarz. Widok jaki
zastałam przeraził mnie chyba bardziej,niż samych
zainteresowanych.
-Morrisa? Jake? - moja przyjaciółka stała się czerwona jak
piwonia,chowając za Amerykaninem. Nie byłoby w tym nic
dziwnego,gdyby nie fakt, że odziana była jedynie w skąpą
bieliznę.
-Od kiedy?-zapytałam,ale żadne z nich nie udzieliło mi odpowiedzi.
Odłożyłam patelnię na półkę, po czym kazałam im się wynosić.
W tamtej chwili, nie chciałam ich więcej widzieć. Byłam na siebie
wściekła, że nie zauważyłam nic wcześniej. Przecież tyle razy
Morrisa opowiadała mi jaki to Spencer jest cudowny.
Gdy tylko opuścili moje mieszkanie, usiadłam w fotelu i zaczęłam
płakać. Powinnam posłuchać Dagi, i już dawno temu wrócić do
Polski. Może to właśnie czas, by to zrobić?
&&
Jeszcze pięć rozdziałów + epilog, i... koniec :) W końcu nie będę Was dłużej zanudzać :p
Jak tam święta, i Sylwester? Mój Gwiazdor ( wiem, że są różne tradycje,ale w mojej okolicy przychodzi właśnie ten " Pan " ) odwiedził sklep internetowy Skry, więc jestem bardzo zadowolona :)
16-stego stycznia spełnię jedno ze swoich największych marzeń, otóż wybieramy się na mecz Atomu Trefla Sopot z drużyną Gosi Glinki ! :D Jest to ( razem z Kaśką Skowrońską ) moja ulubiona siatkarka, także tym bardziej jestem szczęśliwa!
+ Dziękuję za wszystkie cudowne słowa na GG. To na prawdę jest miłe! :)
+ Dziękuję za wszystkie cudowne słowa na GG. To na prawdę jest miłe! :)
Dziękuję za wszystkie komentarze,
trzymajcie się ciepło.
Do usłyszenia za dwa tygodnie,
pyska.
Tyle się w tym rozdziale działo, że aż nie wiem od czego zacząć. Czemu Michał znowu pozwolił jej odejść? Czemu? Czemu faceci czasami tak łatwo się poddają? Nie rozumiem tego kocha ja i jej nie zatrzymał. Jak zwykle urażona męska duma.
OdpowiedzUsuńa to co przeczytałam pod koniec jeszcze bardziej mnie zaskoczyło,.
Nie spodziewałam się takiego czegoś po Jaku. Ale teraz przynajmniej Sara wróci do Polski, taką mam nadzieję.
Tak, to jest zdecydowanie ten czas, by wrócić na stałe do Polski. Przecież od samego początku oczywiste było to, że właśnie tam jest dom Sary... Bo gdzie indziej zaznała tyle miłości? Nigdzie... I do tego jest tam Bąkiewicz, a z racji tego, że nie są oni rozwiedzeni, cały czas wszystko jest możliwe. Ba! Całe życie stoi jeszcze przed nimi otworem. Wystarczy tylko zrobić odpowiedni krok, a Jake i Morrisa ułatwili jej tylko zadanie. Jestem tylko ciekawa, ile czasu trwał ich romans i do jasnej anielki, po co Amerykanin przyjeżdżał do Polski? No cóż... faceci to jednak są istoty, których ja nigdy nie zrozumiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
Myślę, ze Sara powinna natychmiast się spakować i wrócić do Polski. Przecież dostała znak, ba dwa znaki. Najpierw brakujący podpis na dokumentach rozwodowych, a później to że przyłapała Jaka i Morrisę razem w jej domu w dość nie typowej sytuacji. Zastanawia mnie jeszcze stan jej zdrowia. Coś mi mówi że Sara jest w ciąży, a ojcem jest nie kto inny jak sam Bąkiewicz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
A ja coś czułam, że ten Jack jest, aż za idealny, żeby taki istniał. I proszę bardzo z kim? Z przyjaciółką. Nie ma co, zapewne już od dawana była, całkiem nieświadomie uwikłana w ten trójkąt. A do tego te złe samopoczucie. Przecież Sara jest w ciąży! W ciąży z Michałem! Musi wrócić, a Bąku musi wreszcie rzucić za siebie swoją urażoną dumę.
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze na meczu, Kochana :* Jak widać, marzenia są właśnie po to, żeby je spełniać ;)
Na miejscu Sary już dawno bym wróciła do Polski..Przecież Winiarska ma nadal męża i ma do kogo wracac.Nadal nie rozumiem,jak Michał mógł byc na lotnisku i nie porozmawiac z Sarą.. Opowiadanie jak najbardziej mi się podoba.Do zobaczenia za dwa tygodnie.. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
Można powiedzieć że problem rozwiązał się sam, tak to Sara nie chciałaby zostawić Jaka bo bała by się go zranić, za to on podjął decyzję za nią, poboli i przestanie przecież i tak go nie kochała, cóż to jest tragiczne że czasami potrafimy się związać z kimś raz nic do tej osoby nie czujemy dwa ta osoba do tego nas oszukuje. Bąku nie ma racji czasami nie jest za późno. Nie powiem że nigdy nie jest za późno bo to była by nieprawda, ale czasami los pozostawia nam otwartą furtkę i tak jest w przypadku tej dwójki, a te zawirowania z brakiem podpisu na papierach rozwodowych to jest taki znak od niego ze oni mają byc razem, a nie że maja sie rozwieść :P
OdpowiedzUsuńBąkiewicz to dureń, ale Jake to dupek. Błagam, ściągał ją do Stanów, żeby ją zdradzić? Najwyższy czas wracać do Polski, do odpowiednich ludzi, tam jest jej miejsce.
OdpowiedzUsuńJakie zanudzać? Uwielbiam twoje rozdziały :) No nie spodziewałam się tego po Jake'u. Chociaż z drugiej strony ich związek był skazany na porażkę, może więc to tylko sygnał, że czas wrócić do Polski. Ta dwójka zdecydowanie nie powinna się rozwodzić. Kochają się jak szaleni a mimo to każde jest zbyt dumne, żeby zrobić ten pierwszy krok. Mam nadzieję, że w końcu będą razem no i może nawet będzie nowe pokolenie siatkarzy ;>
OdpowiedzUsuńOkeeeej. Niby Morissa była taką super ekstra przyjaciółką, a teraz co się okazało? Jest zwykłą suką. Ja tu wyczuwam szybki ponowny powrót do Polski, ot co!
OdpowiedzUsuńWyczuwam szczęsliwe zakończenie. Tymczasem zapraszam na
OdpowiedzUsuńhttp://my-sweety-world-and-me.blogspot.com/
I TAK! i NIE!
OdpowiedzUsuńTAK!, bo ją zdradził i będzie mogła wrócić do najwspanialszego na świecie Michasia.
NIE!, bo jak to pięć rozdziałów i epilog? Rozumiem, że klawiatura się zbuntowała i zeżarło Ci 'sto' sprzed 'pięć'.
Buziak. I chcemy więcej.
Witam. Na www.twelve-tears.blogspot.com pojawił się przedostatni odcinek historii Anity i Michała. Jeśli tylko masz czas i ochotę to serdecznie zapraszam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSara nie powinna się tak unosić. W końcu sama nie była uczciwa. Do tego pewnie jest w ciąży...
OdpowiedzUsuń