piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział IX

Rozglądam się po lotnisku w poszukiwaniu Jake'a. Nie spodziewałam się jego wizyty w Polsce, tym bardziej, że sama miałam lecieć do Stanów za dwa dni. Sytuacji też nie poprawiał Bąkiewicz, który stwierdził, że nigdy nie chciałam do niego wrócić. Uważał, że chciałam się na nim odegrać za to, że kilka lat temu to on zostawił mnie. Oczywiście to była bzdura! Kochałam Michała, mówiłam mu to wielokrotnie. Jego słowa sprawiły, iż znów zwątpiłam w to czy mi ufa...
-Sara! - odwracam się dostrzegając sylwetkę Amerykanina. Idzie uśmiechnięty w moją stronę, ciągnąc za sobą walizkę. Po chwili przytula mnie do siebie , całując w czubek głowy.
-Zaskoczyłeś mnie. - mówię, delikatnie się uśmiechając. - Miałam wracać pojutrze.
-Nie odbierałaś ode mnie telefonów,więc myślałem, że coś się stało. - obejmuje mnie ramieniem, prowadząc ku wyjściu . - Morrisa poradziła mi bym przyleciał. No,to jestem .
-Mogłeś mnie chociaż uprzedzić . -stwierdzam z wyrzutem. Po chwili jednak orientuję się, że nie zabrzmiało to zbyt przyjaźnie. - Wybacz, nie chciałam by to tak zabrzmiało .
-Mam wrażenie, że nie cieszysz się z mojego przylotu. Stęskniłem się za tobą, Sara. - widząc, że chce mnie pocałować , puszczam jego dłoń odsuwając się .
-Chodź, nie będziemy tutaj przecież nocować. - wymuszam uśmiech, idąc w stronę samochodu.
Mam do siebie żal,że nie potrafię powiedzieć mu prawdy. Nie powinnam go okłamywać, nie zasłużył sobie na to.
-Wszystko w porządku ? - pyta, zanim jeszcze odpalam silnik samochodu.
-Jasne, po prostu troszkę mnie zaskoczyłeś. - mruczę, ruszając w stronę powrotną do Bełchatowa.
Zanim dotarłam jeszcze do Łodzi, poprosiłam Winiarskich bym mogła na te kilka dni zatrzymać się u nich. Oczywiste było, iż nie mogłam sprowadzić Spencera do mieszkania Bąkiewicza. Przyjmujący od razu wyjawił by mu prawdę, a ja chciałam zrobić to w odpowiednim czasie. O ile w ogóle taki będzie...

&

Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania mojego brata, postanowiłam zrobić kolację. W tym samym czasie Jake rozgościł się w pokoju gościnnym, a następnie udał się pod prysznic. Miałam zatem chwilę,by spokojnie pomyśleć o sytuacji w jakiej się znalazłam. Na domiar wszystkiego Bąkiewicz nie odbierał ode mnie telefonów. Po kilku próbach połączenia się z nim, wyłączył telefon. Miałam ochotę się rozpłakać. Przerastało mnie to wszystko.
-Co robisz? - czując na swoich biodrach dłonie Amerykanina, lekko się wzdrygam.
-Zrobiłam ci coś do zjedzenia, na pewno jesteś głodny. - mówię, opierając się o blat stołu, dzięki czemu znajduję się dalej bruneta.
-Dziękuję, kochanie. - uśmiecha się, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że coś jest nie tak. Słysząc jednak to drugie słowo z jego ust, chciałabym, by ktoś inny je wypowiadał...
-Nie będziesz się na mnie gniewać, jak na chwilę wyjdę ?
-O tej porze? - mówi, zerkając na zegarek. Jest już dawno po dwudziestej drugiej, jednak ja muszę zobaczyć się jeszcze dziś z Bąkiewiczem .
-Muszę odebrać od swojego kuzyna rzeczy. - uspokajam go, zakładając na ramiona kurtkę. - Wrócę najpóźniej za godzinę.
-To może pójdę z tobą ? - proponuje, a ja zamieram.
-Daj spokój, to tylko kawałek. - uśmiecham się delikatnie, po czym wychodzę z mieszkania.
Nie wiem, jak zareaguje na mój widok Michał, ale muszę z nim porozmawiać. Zbyt pochopnie ocenił sytuację, nie dając mi nawet dojść do słowa. Mam wrażenie, że znów dzieje się dokładnie to samo,co kilka lat temu. Mnóstwo niedomówień, brak zaufania i kłótnie. Przecież nie tak miało być... Dochodząc do mieszkania Bąkiewicza zaczynam się coraz bardziej denerwować. Jednak, gdy tylko przekraczam próg jego mieszkania, wszystko znika.
-Po co przyszłaś? - bełkocze brunet, totalnie zalany!
-Upiłeś się ? - pytam, kręcąc głową.
-Nie twój interes. - mruczy, z trudem podnosząc się z sofy.
-Michaś, co ty wyprawiasz? - podchodzę do niego, jednak odpycha mnie od siebie patrząc z pogardą.
-Wiedziałaś, że tu przyleci. Jednak dobrze się bawiłaś,nie? - prycha , podchodząc do okna. Opiera czoło o szybę, jakby chciał w ten sposób wytrzeźwieć.
-O niczym nie wiedziałam. Przecież mówiłam ci, że lecę tam po to , by...
-Po to by za niego wyjść? - wtrąca się, ponownie na mnie spoglądając.
-Przecież wiesz, że to nie prawda! - krzyczę, podchodząc do niego. - Dlaczego znów to robisz,co ?
-Ja?! - wbija sobie palec wskazujący w klatkę piersiową , po czym się śmieje histerycznie.
-Mówiłeś, że mi ufasz, i co ?
-Bo ci ufam! - podnosi głos, odwracając się do mnie plecami . - Ale jemu nie . - dodaje ciszej.
-Nie prawda. - prycham. - Problem polega na tym, że się boisz , bo znów byś miał zostać sam! Wielokrotnie ci mówiłam, że cię kocham, to nic dla ciebie nie znaczy?! - chwytam go za łokieć odwracając w moją stronę. Nie zwracam już uwagi na swoje łzy, które zamazują mi obraz.
-Kochasz? - pyta, pochylając się w moim kierunku . - Wystarczył jeden telefon,byś do niego biegła!
-Nie mogłam go przecież zostawić samego na lotnisku! Jest po raz pierwszy w Polsce, nie wie, gdzie mieszkam! - odsuwam się od niego, siadając na kanapie. Od razu w oczy rzucają mi się papiery, które leżą na stoliku. Biorę je w ręce, po czym patrzę z niedowierzaniem na swojego męża.
-Tylko tyle wystarczyło byś w nas zwątpił? - widząc jego zmieszanie na twarzy, nie wierzę, że znów to robi.
-Myślę, że powinnaś już sobie pójść. - ponownie odwraca się do mnie tyłem, zaciskając dłonie w piąstki.
-Jasne Bąkiewicz, najlepiej obarczyć winą kogoś innego. - mówię, kierując się w stronę wyjścia. Zanim jednak wychodzę po raz ostatni patrzę na Michała, który nie zmienił swojej pozycji.
-Możesz być pewny, że tym razem to koniec. - dodaję jeszcze, po czym mimo późnej godziny trzaskam drzwiami od jego mieszkania. Teraz, niech robi sobie co chce!

&

Kolejnego ranka próbuję zatuszować ślady po nieprzespanej nocy. Gdy wróciłam od Bąkiewicza, Jake na szczęście już spał, więc miałam czas, by zaadresować kopertę do swojego adwokata. Nie sądziłam,że właśnie w ten sposób zakończy się moje małżeństwo. Jeszcze wczoraj budziłam się w jego ramionach, w zupełnie odmiennym nastroju. Jednak jak widać nie byliśmy sobie pisani. Spoglądam na bruneta, który śpi z uśmiechem na ustach. Wzdycham głośno, postanawiając wyjść do sklepu,a przy okazji na pocztę. Zostawiam kartkę na stole dla Amerykanina, po czym wychodzę z mieszkania Winiarskich. Jak na końcówkę lata, pogoda dziś jest piękna. Gdy tylko wychodzę z klatki czuję promienie słoneczne na swojej skórze. Uśmiecham się delikatnie , zsuwając okulary na nos. Chwilę później stoję przed skrzynką pocztową, zdając sobie sprawę, że to naprawdę koniec. Michał wczoraj podpisał pozew rozwodowy. Nie sądziłam, że zrobi to pod wpływem chwili. Najwidoczniej bardzo się pomyliłam...
… wracając z zakupów dostrzegam samochód Bąkiewicza przed mieszkaniem Dagmary i Michała. Wbiegam pośpiesznie po schodach, słysząc już krzyki z klatki schodowej. Gdy wchodzę do środka, widzę Jake'a , który nie ma za wesołej miny, oraz siatkarza, który wygląda jakby przejechał po nim walec.
-Co ty tutaj robisz? - pytam, patrząc na niego gniewnie.
-Przywiozłem twoje rzeczy. - mówi, czym sprawia mi okropny ból.
-Tak ci śpieszno,by się ode mnie uwolnić ? - prycham, zanosząc zakupy do kuchni.
-Cóż... - chrząka, ostatni raz spoglądając na Spencera. - To ja już pójdę.
-Czy twój kuzyn zje z nami śniadanie? - słysząc pytanie Jake'a, Bąkiewicz przystaje spoglądając w moje oczy.
-Powiedziałaś mu, że jestem twoim kuzynem?!- kręci głową z niedowierzaniem.
-O co chodzi? - wtrąca się ponownie Amerykanin, czym sprawia, że jestem zdezorientowana.
-Ty i ja, kochamy dwie różne kobiety. - mówi Michał, po czym nawet na mnie nie spoglądając wychodzi z mieszkania. Czuję zbierające się łzy w moich oczach, jednak nie mogę pozwolić sobie teraz na chwilę słabości.
-To twój kuzyn,tak ?- pyta chłopak, chwytając mnie za rękę.
-Nie . - mówię po chwili . - Michał to mój mąż.
Zdałam sobie sprawę, że powinnam zrobić to już dawno temu. Jednak widząc niedowierzanie i rozczarowanie w spojrzeniu swojego narzeczonego , czuję się okropnie. Nic nie mówiąc Jake wychodzi z mieszkania, zostawiając mnie samą. Zasłużyłam sobie na to. Nie powinnam się wiązać z Amerykaninem, będąc żoną innego mężczyzny. Pośpiesznie chwytam w dłonie telefon, wybierając tak dobrze znany mi numer.
-Mamo, przyjedziecie?

&

Jeszcze tego samego dnia zjawiają się moi rodzice. Na samym początku oczywiście musiałam im wytłumaczyć,dlaczego nie jestem u Bąkiewicza. Później opowiadam o swoim narzeczonym, zdając sobie sprawę, że odkąd rano wyszedł z mieszkania, to jeszcze nie wrócił. Zaczynałam się o niego martwić, przecież nie znał Bełchatowa. Gdy przygotowujemy z mamą kolację, ojciec rozmawia przez telefon z moim bratem. Jestem przekonana, że o wszystkim mu opowie.
-Wracają. - mówi, gdy tylko kończy rozmowę.
-Tato! Przecież to ich wakacje, nie powinni w ogóle zawracać sobie mną głowy. - stwierdzam.
-Dagmara kazała ci tylko przekazać, byś nie marudziła. - zaśmiał się ojciec, nieco poprawiając moje samopoczucie.
-Zawsze twierdziłam, że mój brat lepiej trafić nie mógł. - mruknęłam.
Chwilę później siedzieliśmy w salonie, rozmawiając na przeróżne tematy. Jeszcze niedawno temu nie sądziłam, że będę w stanie tak swobodnie czuć się w towarzystwie swoich rodziców. Był to bez wątpienia ogromny plus mojej wizyty w Polsce.
-Dobry wieczór. - słysząc głos Jake'a obracam się gwałtownie w jego stronę.
Patrzy na mnie nie pewnie, po chwili wzruszając ramionami. Uśmiecham się w jego kierunku, wykonując podobny gest.
-Mamo, tato. - mówię po chwili, spoglądając na ich zaciekawione miny. - To jest właśnie Jake.
-Miło nam cię poznać. - ojciec wyciąga w jego stronę rękę , którą po chwili ściska.
-Mi również. - dodaje, zajmując miejsce obok mnie.
Chwilę później rozmawia swobodnie z moimi rodzicami, dla których bariera językowa nie jest żadnym problemem. Czując uścisk na swojej dłoni, delikatnie się uśmiecham...

&&

Pod koniec tych wakacji, kiedy to odbywały się MEJ w Gdyni, spędziłam ponad tydzień na hali im. Kazimierza Górskiego. Podczas pierwszego meczu, dosiadł się do nas jakiś chłopak,ze swoimi znajomymi. Jedyne,na co zwróciłam uwagę,to fakt, że był wysoki,i miał ogromną stopę! Moja siostra wtedy się ze mnie śmiała, że siedzi obok mnie jakiś siatkarz,a nawet nie jestem tego świadoma. Miała rację... Oglądając w zeszły piątek mecz Skry z AZS Olsztyn był tam. Piotr Łukasik we własnej osobie. Wszedł na boisko za Piotrka Gruszkę, i myślę, że poszło mu nieźle. Chociaż osobiście skupiałam swoją uwagę na Maćku Muzaju.

Korzystając z faktu, że to ostatni rozdział przed świętami, i Nowym Rokiem, chciałabym Wam życzyć,abyście nie przestawały się uśmiechać. By w miejsce spełnionych marzeń, pojawiały się nowe. Abyście przeżyły mnóstwo emocji związanych z siatkówką. Dziewczynom, które piszą swoje blogi,by nie zabrakło nigdy pomysłów,ani wiary, że to ma sens.  
Uwierzcie, że ma :)
Wesołych Świąt, Kochane! :) Bawcie się dobrze w Sylwestrową noc! :)
Do usłyszenia, już po Nowym Roku. 
Ściskam Was mocno,
pyska.


 

12 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza ; D.

    Mam nadzieję,że jednak Sara nie zostawi w Polsce Michała i nie wyjedzie z tym Jake.Też życzę Ci wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bąkiewicz zachowuje sie jak dzieciak któremu zabrali ulubionego lizaka, zdecydowanie przesadził a tym samym przekreślił jego małżeństwo z Sarą, po co urządzał jej taką scenę, tak najlepiej się wziąć obrazić i wszystko zwalić na Winiarską. Zamiast porozmawiać osadził ja że za szybko poleciała do Jake'a. A co ona niby miała zrobić, zostawić go samemu sobie. Michał będzie tego żałował, jestem ciekawa co teraz zrobi Sara, wybrała Amerykanina, ale nadal kocha Bąka.
    Ja również życzę wszystkiego dobrego w ten świąteczny czas

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie, nie! Ja się na takie coś nie zgadzam! Misiek co ty najlepszego robisz?! Na początku podpisanie pozwu rozwodowego, potem upicie się w trupa, jeszcze na koniec przywiezienie rzeczy Sary. Po prostu nie poznaję mojego, kochanego Miśka. I jeszcze ten Jack, czyli on Sarze wybaczył. Ale przecież Sara go nie kocha!

    Wesołych Świąt Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już sama nie wiem, kto mnie tutaj bardziej irytuje. Wszyscy tutaj działają mi na nerwach. Bąku, jako facet powinien zachowac się jak facet. Jak mu zalezy na Sarze, to niech walczy, a nie upija się w trupa, bo to mu w niczym nie pomoże, a tak mi się wydaje, że Jake, tak łatwo nie odpuści i też będzie walczył o Sarę.

    Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam. Na www.nasze-szepty.blogspot.com pojawił się nowy odcinek. Jeśli masz czas i ochotę serdecznie zapraszam. Pozdrawiam, Tea :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Domek zbudowany na kłamstwach się posypał, Michał zachował się jak dureń, a Jake nie zaginął w Bełku. Ciekawe, który teraz będzie miał większe szanse u Sary? A może żaden?
    Wesołych :*

    OdpowiedzUsuń
  7. DLACZEGO?! Dlaczego zostawiasz nas tak aż do nowego roku?! Ciekawe co teraz będzie... Nie wierzę, żeby wróciła z tym dupkiem do Stanów. Niech zostanie z Misiem, proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tak nie chcę :( zapraszam na http://my-sweety-world-and-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No i co ten Bąkiewicz narobił?? Pod wpływem chwili podpisał papiery rozwodowe, ale na pewno tego żałuje. Powinien bardziej ufać swojej żonie. Skoro obiecała, że powie Jakowi prawdę, to by powiedziała. Tylko nie łatwo jest przecież wyznać coś co się ukrywa od dawna, nie chcąc też jednocześnie skrzywdzić drugiej osoby.
    Jestem ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy. Mam nadzieje, ze jednak Bąkiewicz pójdzie po rozum do głowy i będzie błagać Sarę, aby jednak mu wybaczyła.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Michał to jednak dzieciak i drugi raz popełnia ten sam błąd. Może jednak nie są sobie pisani!

    OdpowiedzUsuń
  11. Po raz kolejny Michał popełnia ten sam błąd. Warto zadać sobie więc pytanie, ile warta jest jego miłość, skoro umie tak bez skrępowania po raz kolejny ranić kobietę, którą, jak twierdzi kocha. Czy na tym ma polegać małżeństwo? Chyba nie. Wtedy gdy pojawiają się kłopoty, Michał podkula ogon i ucieka, a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Jak dla mnie to on powinien zastanowić się nad sobą i nad swoim zachowaniem, bo jak tak dalej pójdzie to naprawdę straci on Sarę na zawsze.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam. Na www.lost-to-you.blogspot.com pojawił się nowy odcinek. Jeśli tylko masz czas i ochotę serdecznie zapraszam. Pozdrawiam, Tea

    OdpowiedzUsuń

Ten blog to całkowita fikcja! Żadna z zaistniałych sytuacji nigdy nie miała miejsca! Zbieżność osób,miejsc lub wydarzeń jest całkowicie przypadkowa!