piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział VIII

Po trzech dniach spędzonych w moim rodzinnym mieście wracamy do Bełchatowa. Co drugi dzień spędzamy z Dagmarą i Oliwierem, kibicując Michałowi. Mój mąż śmiał się ciągle ze mnie, gdy wraz z moim chrześniakiem krzyczeliśmy do telewizora. Nie ciekawie się stało po dwóch porażkach już w grupie, z której ( według Bąkiewicza ) mieli wyjść z pierwszego miejsca. Tymczasem czeka ich walka z Rosją w ćwierćfinale. Wiedziałam, że są dobrzy, ale przecież można z nimi wygrać. Mojego optymizmu nie podzielał jednak Michaś twierdząc, że to koniec.
-Przestań marudzić. - fuknęłam , przybijając sobie piątkę z Oliwierem. Daga pokręciła głową, na co wzruszyłam ramionami.
-Dobrze wiesz, że mają małe szanse na wygraną. - mruknął.
-Jesteś pesymistą. - stwierdziłam. 
Widząc jednak, że chłopaki nijak nie potrafią się odnaleźć na boisku , musiałam przyznać mu rację.
-Realistą, kochanie. - prychnął.
Chwilę potem sędzia zakończył spotkanie, a mi chciało się płakać. Dobrze wiedziałam, ile znaczyły te Igrzyska dla mojego brata. Zapewne każdy z nich miał takie same marzenia. Jednak jedna porażka nie powinna odbierać im pozostałych zwycięstw. Może i teraz się im nie udało,ale byłam przekonana, że wygrają jeszcze coś wielkiego.
-Ciociu, czy tatuś już nie będzie więcej grał w siatkówkę? - widząc łzy na policzkach swojego bratanka, przytulam go mocno do siebie.
-Oczywiście, że będzie grać. - wycieram mu łzy, uśmiechając się delikatnie. - Kochanie, dobrze wiesz, że nie zawsze można wygrywać,prawda?
-Tak. - szepcze, mocniej się we mnie wtulając. 
Widząc jego smutną buźkę, sama mam ochotę się rozpłakać. Jednak wiem, że nie mogę. Wiedziałam, że jak wróci Winiarski będzie potrzebował czasu,by choć trochę wymazać z pamięci tą porażkę. Cztery lata temu przechodził dokładnie przez to samo. Z tą różnicą, że teraz byli jednym z kandydatów do złota, wtedy nieliczni wymieniali Polskę wśród drużyn, które miały stanąć na podium.
-Daj zaniosę go do łóżka. - mówi Michaś, a ja dopiero zauważam, że Mały zasnął. Spoglądam na Dagmarę, która po wyjściu mojego męża wybucha płaczem. Natychmiast do niej podchodzę,mocno tuląc do siebie.
-Nie martw się, poradzimy sobie.

&

Postanowiliśmy zostać u Winiarskich na noc. Dobrze wiedziałam, że Dagmara potrzebuje wsparcia. Oliwier również nie potrafił zrozumieć, dlaczego jego tatuś przegrał. Leżałam wtulona w Michała, próbując zasnąć. Bałam się tego,co będzie jutro.
-Michaś ? - szepnęłam, dotykając dłonią jego policzka.
-Hm ? - obrócił głowę w moją stronę, delikatnie się uśmiechając .
-Co teraz będzie?
-Sara, przecież wiesz, że nie można pstryknąć palcami,aby wszystko mogło być jak dawniej. - ucałował moje czoło, głośno wzdychając.
-Michał teraz będzie potrzebować ciszy i spokoju. Jednak ma rodzinę, przyjaciół, a to jest chyba ważniejsze, niż siatkówka.
-A dla ciebie ? - chyba zaskoczyłam go tym pytaniem, ponieważ przez dłuższą chwilę się wyraźnie wahał nad odpowiedzią.
-Po tylu latach mogę śmiało powiedzieć, że rodzina jest dla mnie najważniejsza. - odparł, na co się uśmiechnęłam. Popatrzałam w jego oczy, skąd biła niesamowita pewność siebie.
-Wiesz, że cię kocham ? - zapytałam, na co wesoło się zaśmiał.
-W końcu to powiedziałaś . - szepnął, po czym mnie pocałował. 
Sama się sobie dziwiłam, że to zrobiłam,ale chyba właśnie ta porażka chłopaków pokazała mi,co w życiu jest istotne,a co nie. Już wiedziałam,co powinnam zrobić. Michał był moim mężem, i nie powinnam się wcale zgadzać na to,aby wyjść za Jake'a. Przede wszystkim powinnam powiedzieć mu całą prawdę. Nie zasługiwał na to,abym go oszukiwała. Był moim przyjacielem. Miałam tylko nadzieję, że to zrozumie.
-Michał, a jak Dagmara się obudzi ? - czując jego dłonie na moich piersiach , musiałam przywołać go do porządku. Przecież nie mogliśmy się kochać u Winiarskich!
-Jak nie będziesz głośno krzyczeć to się nie obudzi . - mruknął, całując moją szyję.
-Wcale nie krzyczę . - oburzyłam się.
Jednak brunet nic sobie z tego nie zrobił. Ściągnął ze mnie koszulkę, bezwstydnie wgapiając się w mój biust.
-Też sądzisz, że mogły być większe? - zapytałam, jednak ten zaczął się tylko śmiać. Już miałam mu zdzielić, ale ubiegł mnie zachłannie całując. Po chwili ponownie przyssał się do mojej szyi.
-Jak zrobisz mi malinkę to cię uduszę . - sapnęłam.
-Musisz tyle gadać ? - ' oderwał ' się ode mnie wyraźnie zirytowany.
-A weźmiesz się w końcu do roboty ? - wiedziałam, że zdziałam tym pytaniem zamierzony cel. Nie minęło kilka sekund, a już poczułam go w sobie.
-A mówiłaś, że nie krzyczysz . - oboje się zaśmialiśmy, po czym mocniej wtuliłam się w swojego męża.

&

Kolejnego dnia po południu we czwórkę pojechaliśmy na lotnisko do Łodzi po Winiara. Obawiałam się tego,co teraz będzie, ale widząc jego radość, gdy tulił do siebie Oliwiera nieco się uspokoiłam. Jak tylko przywitał się z Dagmarą, spojrzał w naszym kierunku. Wzruszyłam ramionami, lekko się uśmiechając.
-No, chodź tutaj . - rozłożył ramiona w które chwilę później się wtuliłam.
-Dzielny chłopak . - szepnęłam, całując go w policzek.
-Jedna porażka nie powinna niszczyć mi całego życia, prawda? - spojrzałam na niego z dumą w oczach. Moja krew!
Gdy tylko dotarliśmy znów do Bełchatowa, zostawiliśmy Winiarskich samych. Już od kwietnia planowali wspólne wakacje. Dobrze wiedziałam, że potrzebują czasu tylko dla siebie. Sama też postanowiłam lecieć do USA i zakończyć tam swoje sprawy. Musiałam oddać firmę Morrisie, sprzedać mieszkanie. W końcu od kilku lat to tam był mój dom.
-O czym tak myślisz,co ? - spojrzałam na Bąkiewicza, który skończył właśnie przygotowywać dla nas kakao.
-Muszę zarezerwować bilet. - szepnęłam niemal niesłyszalnie. Wiedziałam, że brunet będzie niezadowolony. Jednak musiałam w końcu zakończyć pewien etap w swoim życiu.
-Chcesz do niego wrócić ? - prychnął, odwracając się do mnie plecami.
-Michał, źle mnie zrozumiałeś . - chwyciłam jego dłoń, nie pozwalając, by ją wyrwał. - Jadę tam,by pozamykać swoje sprawy.
-Czyli zamieszkasz w Bełchatowie ? - widząc radość w jego tęczówkach,wiem, że to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć.
-Tak . - mówię, po chwili czując na swoich ustach delikatne muśnięcie.

&

Michał chodził od kilku dni cały w skowronkach. Gdy tylko wychodziliśmy na spacer, czy wspólne zakupy uśmiechał się do każdego, rozdawał autografy, a nawet chętnie pozował do zdjęć , czego nigdy nie lubił. Po części to moja zasługa, bo przeglądając je później w internecie robiłam sobie z niego żarty.
-Będziesz jeszcze długo się do każdego uśmiechał ? - mruknęłam, siadając na ławce w parku. Korzystając z ostatnich ciepłych dni w tym roku postanowiliśmy wyjść na spacer. Poza tym, od jutra Michał miał zacząć treningi w klubie, a ja pojutrze wylatywałam do Nowego Jorku. Nie mogłam już dłużej odrzucać połączeń,czy nie odpisywać na e-maile od Jake'a , który dzwonił i pisał po kilka razy dziennie.
-Oj, Sara. Nie mów, że jesteś zazdrosna . - zaśmiał się, obejmując mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego ramie, wystawiając twarz ku słońcu.
-Oczywiście, że nie. - zaprotestowałam . - Po prostu chcę nacieszyć się Twoją obecnością zanim wyjadę.
-Przecież wrócisz. - spojrzał na mnie ze strachem, na co pokręciłam głową.
-Kocham cię . - powiedziałam . - I właściwie nie powinnam powiedzieć nic więcej.
-Wiem, przepraszam . - ucałował mnie w czoło . - Chcę , żebyś wiedziała, że ja również cię kocham.
-Michaś... - zaczęłam, spoglądając w jego oczy. - Byłeś w Nowym Jorku,prawda?
Widząc jego zmieszanie, nie miałam już wątpliwości, że to, co mówiła Dagmara po moim powrocie do Polski jest prawdą. Jakoś szybciej nie bardzo mnie to interesowało, jednak teraz chciałam dowiedzieć się po co tam był. A co najważniejsze, dlaczego się ze mną nie spotkał.
-Przecież byłem tam nie raz. - zaśmiał się nerwowo.
-Nie o to mi chodzi . - odparłam . - Czemu nie spotkałeś się ze mną ?
-Sara, to nie ma już żadnego znaczenia . - mruknął , wstając z ławki . - Chciałem podejść, ale wtedy zobaczyłem cię uśmiechniętą w towarzystwie tego...
-Jake'a . - wtrąciłam .
-Pomyślałem , że jesteś tam szczęśliwa. - wzruszył ramionami, ponownie zajmując miejsce obok mnie. - Nie chciałem niszczyć ci ponownie życia.
-Michał, to ty jesteś moim życiem! - mówię. Zaciskam mocno powieki,by się nie rozpłakać.
-Wiem Sara, przepraszam. - wtulam się w swojego męża, głośno wzdychając.
Gdyby kilka lat temu odważył się do mnie podejść, jestem pewna, że dziś bylibyśmy szczęśliwą rodziną. Czekałam na niego każdego dnia, a po jakimś czasie Morrisa uświadomiła mi , że powinnam zacząć wszystko od nowa. Wtedy też pozwoliłam zbliżyć się do siebie Jakowi, myśląc, że zapomnę o Bąkiewiczu. Nie udało się. Wiem, że moje miejsce jest tutaj, przy brunecie.
-Sara, telefon . - patrzę zdezorientowana na swojego męża,po czym sięgam do kieszeni spodni po telefon.
-Hallo ? - mówię, nie zwracając nawet uwagi kto dzwoni.
-Sara? Na reszcie odebrałaś! Dzwonię do ciebie od kilku dni . - słysząc głos Spencera zamieram, a kolejne zdanie, które wypowiada sprawia , iż telefon wypada mi z dłoni.
-Jestem w Łodzi , na lotnisku . Przyjedziesz po mnie?

&&

Muszę Wam powiedzieć, że mecz w ERGO Arenie był jednym z najlepszych,na jakich byłam :)
Nie wiem,czy nie dawno temu nie wykrakałam,ale jak chciałam, by Bąkiewicz grał częściej,tak teraz właśnie się dzieje :) W Gdańsku wykorzystał swoją szansę znakomicie,a i w pozostałych meczach jest niezły :)
Podczas MEJ, które odbyły się m.in. w Gdyni, mówiłam swojej siostrze, że Muzaj zagra jeszcze kiedyś w Skrze,no,i się nie pomyliłam :) Zapewniam, że potencjał ma ogromny! ( Nawet mam z nim zdjęcie! )
No,a korzystając już z ponad miesięcznej przerwy od uczelni, wybieramy się jutro na mecz Trefla z Jastrzębiem :) Mam nadzieję, że tym razem Kubiak nie ucieknie do szatni ' bo będzie mu się chciało sikać ' :D
Nie składam jeszcze życzeń świątecznych, bo usłyszymy się za tydzień! :)
Pozdrawiam,
pyska.

 

10 komentarzy:

  1. Sara wreszcie podjęła słuszną decyzje ;) Trochę jej to zajęło, a;le lepiej późno niż w cale. Tylko co ona teraz zrobi? Jake przyjechał specjalnie do niej z nadzieją, że pewnie zabierze ją z powrotem do Nowego Jorku. Mam nadzieje, że Sara wszystko mu wyjaśni.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło.. Mam nadzieję,że Sara będzie z Bąkiewiczem ;D.

    Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ich intymna scena była zajebista nie mogłam przestać się śmiać :)) Wybacz że zaczynam od tego, ale znasz mnie, zboczeniec ze mnie. Londyn, boli, a chyba ja jeszcze się z Pekinu nie otrząsnęłam, jakoś tamta porażka bardziej siedzi mi w głowie, może to przez to że przegraliśmy 2 piłkami, Michałowi potrzeba jest teraz rodzina, bo widać że daje mu silę, Kurcze jak u Sary i Baka się układać zaczęło to Jack przyjechał do Polski i pewnie pogmatwa wszystko

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, tak, tak! Sara i Michał nareszcie są razem nareszcie są szczęśliwi, matko jak ja na to czekałam. Pamiętam doskonale ten nieszczęsny mecz z Rosjanami i ja zachowywałam się niemal tak samo jak Dagmara. Nigdy nie było mi tak szkoda naszych Panów jak w tamtym dniu, ale Michał ma rację - Winiar i reszta panów mają cudowne rodziny i to właśnie one im pomogły w tym najgorszym momencie dla każdego sportowca. Jack w Polsce?! Oj to nie wróży nic dobrego, matko z ojcem i z córką, aż się boję co może z tego wyniknąć. Pozdrawiam kochana i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłość kwitnie wokół nas. <3 Yhm, tak. Jack zasługuje na prawdę, ale wybrał sobie najgorszy moment na przybycie. Wyczuwam kłopoty. :P A Londyn. Nie wiem, ja się już chyba z tym oswoiłam, choć to na pewno bolesna porażka, szczególnie dla siatkarzy. Ale co cię nie zabije, to cię wzmocni. :D [oszukac-serce]

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no Jack wiedział kiedy ma się pojawić w Łodzi, naprawdę. Ma chłopak wyczucie czasu i to wielkie. Teraz pewnie wszystko się pokomplikuje, a już było tak dobrze. Ale cieszę się z decyzji jaką podjęła Sara. Jestem z niej bardzo dumna.
    Ale co będzie teraz gdy pojawił się Jake?

    OdpowiedzUsuń
  7. W Łodzi? Jak to w Łodzi? Ktoś go zapraszał?! Coś czuję, że teraz to dopiero będzie jazda... Już widzę tego zazdrosnego Bąkiewicza. Ciekawa jestem tylko, jak Sara to rozwiąże. Na szczęście podjęła najlepszą decyzję z możliwych. Buziak. I do za tydzień, trzymam za słowo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No i pojawił się marzeczony! Ciekawe co z tego wyniknie. Myślę, że nic dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam uważam, że Sandra i Michał są sobie pisani... Tylko martwi mnie trochę pojawienie się Jake. Jestem ciekawa, co wyniknie z jego przylotu do Polski, ale mam przeczucia, że nie będzie to nic dobrego.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Michał i Sara są sobie wręcz pisani... Mam nadzieje że Jake nie zepsuje tego co miedzy nimi się narodziło po powrocie Sary.
    -Mania

    OdpowiedzUsuń

Ten blog to całkowita fikcja! Żadna z zaistniałych sytuacji nigdy nie miała miejsca! Zbieżność osób,miejsc lub wydarzeń jest całkowicie przypadkowa!