Rozdział VII
Uśmiechnęłam
się pod nosem na samo wspomnienie rozmowy ze swoją teściową. Nie
przypuszczałam , że kiedykolwiek nazwie mnie jeszcze swoją ' córką
' . Jednak tak się właśnie stało. Jestem pewna, że to zasługa
Michała. Na domiar wszystkiego zaczęłam się zastanawiać, czy nie
powinnam odwiedzić Bydgoszczy. Przecież nie tylko moi rodzice
popełnili błąd. Ja również. Przez te wszystkie lata nie byłam w
stanie spojrzeć im w oczy, ani poświęcić chwili,by móc na
spokojnie porozmawiać. Bez żadnych pretensji i oskarżeń. Bez
wzajemnych oskarżeń...
-Gdzie tym razem
odpłynęłaś ? - spojrzałam na Michała, który właśnie kończył
gotować makaron. Uparł się, że to właśnie on zrobi obiad. Nie
chciał nawet słyszeć o jakiejkolwiek pomocy. Ja jednak nadal
pamiętałam spalone tosty, więc zanim zaczął przyrządzać danie
zadzwoniłam po pizzę.
-Myślę o tym,aby
pojechać do Bydgoszczy . - przyznałam, dostrzegając uśmiech na
jego twarzy.
-Czemu tak nagle
zmieniłaś zdanie? Jeszcze wczoraj nie chciałaś nawet o tym
słyszeć .
-Twoja matka. -
wiedziałam, że się zdziwi. Ale taka była prawda. - Nie pamiętam
już jak to jest mieć rodziców, wiesz?
-Podjęłaś mądrą
decyzję . - uśmiechnął się. Podeszłam do niego i przytuliłam
się do jego torsu z całej siły.
-Michał ?
-Tak? - odsunął
się ode mnie , spoglądając w moje oczy.
-Sos się przepala
. - zaklął pod nosem , po czym wrzucił garnek do zlewu. Zaczęłam
się śmiać, co nie koniecznie spodobało się brunetowi. Już miał
mnie uciszyć, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Dobrze, że
zadzwoniłam szybciej po pizze. - nie narażając się dłużej na
surowy wzrok Michała, pędem udałam się w kierunku wejścia.
Czasem mam wrażenie, że za dobrze go znam...
&
-Skręć
w lewo . - Bąkiewicz uparł się, że razem pojedziemy do mojego
rodzinnego miasta. Nie chcąc robić niepotrzebnie zamieszania
uprzedziłam rodziców o naszej wizycie. Dobrze wiedziałam,że mama
pewnie od rana nie wychodzi z kuchni chcąc nas jak najlepiej
ugościć. Ja jednak się stresowałam. Nie chciałam, by było '
sztucznie ' . Jedyne czego oczekiwałam, to szczerej rozmowy.
-Jeszcze
pamiętam, gdzie mieszkałaś . - mruknął.
Nadal był obrażony za
ten obiad, który niezbyt mu wyszedł. Chcąc go pocieszyć cały
wieczór powtarzałam, że następnym razem na pewno pójdzie mu
lepiej. Jednak nie potrafiłam się przy tym nie śmiać.
-Oj,
Michał . - pogłaskałam go po policzku , na co się nieco
rozchmurzył. - Przystańmy przy tym, że ja będę gotować, a ty
sprzątać .
-Nie ma
mowy! Masz zdecydowanie łatwiej . - prychnął .
-Tak? -
spojrzałam na niego unosząc brew. - Wybacz,ale to nie ja spaliłam
tosty, zmarnowałam sos...
-Dobra!
- przerwał mi, parkując pod moim rodzinnym domem . - Jednak nie
zmusisz mnie do zrobienia prania. - już miałam zaprotestować, gdy
niemal warknął ' zapomnij ! '
Pewnie
jeszcze długo tak byśmy się przekomarzali, gdyby nie fakt, że moi
rodzice wyszli przed dom. Nawet nie zauważyłam, że nie wychodzimy
już dobre kilka minut z samochodu. Nie pewnie opuściłam pojazd,
szukając wsparcia u Michała. Ten z kolei nadal nie mógł pogodzić
się z rolą ' sprzątaczki ' .
-Cieszę
się, że przyjechaliście. - ojciec niepewnie pochwycił w dłonie
mój bagaż, na co się uśmiechnęłam.
-Stęskniłam
się za Bydgoszczą . - przyznałam.
Wiem,
że może nie tego po mnie oczekiwali, ale sam przyjazd tutaj był
dla mnie wielkim wyzwaniem. Bąkiewicz chwycił moją dłoń ciągnąc
mnie w stronę wejścia. Po przekroczeniu progu wyczułam doskonale
znany mi zapach … domu. Tylko tutaj pachniało lawendą niezależnie
od tego jaka była pora roku.
-Nic
się tutaj nie zmieniło. - wyznałam, czując na sobie badawczy
wzrok rodziców.
-Usiądźcie
proszę. Upiekłam szarlotkę , zrobię herbaty . - gdy tylko moja
matka zniknęłam w kuchni, Michaś z moim tatą zaczęli dyskutować
na temat ostatniego meczu. Chłopaki wygrali Memoriał Wagnera, i
czeka ich teraz walka o medale Olimpijskie. Doskonale zdawałam sobie
sprawę jak ważna to impreza dla mojego brata. On sam ograniczał
kontakty z najbliższymi do minimum, nie chcąc się niepotrzebnie
rozpraszać.
-Sara .
- delikatne szturchnięcie ze strony mojego męża wyrywa mnie z
rozmyślań. Na stole pojawiło się ciasto, które wyglądało
bardzo apetycznie. Po chwili pojawiły się również kubki z herbatą
.
-Mamo,
niepotrzebnie robiłaś sobie kłopot. Pewnie stałaś od rana w
kuchni . - widząc zmieszanie na twarzy swojej matki zdaję sobie
sprawę, jak się do niej zwróciłam.
-A ja
tam bardzo chętnie . - Bąkiewicz uśmiechnął się szeroko,
nakładając na talerzyk spory kawałek. Widząc jego minę sama się
zaśmiałam. Muszę przyznać, że nieco rozluźnił atmosferę, choć
pewnie zrobił to nieświadomie.
-Co tam
u was słychać ? - zapytałam, mocząc usta w gorącym napoju.
-W
porządku. Ojciec rozpoczął pracę w klubie, trenuje Juniorów. -
widząc radosne spojrzenie taty wiem, że robi to,co kocha. - Ja
natomiast opiekuję się dzieckiem sąsiadów.
-Nigdy
nie lubiłaś dzieci . - zauważam, na co mój mąż krztusi się
herbatą.
-To
prawda. Jednak odkąd pojawił się Oliwier, mój stosunek do nich
się zmienił.
-Przepraszam
. - mówię, zdając sobie sprawę, że przesadziłam.
-Nic
nie szkodzi. - uśmiecha się delikatnie. Muszę przyznać, że się
zmieniła. Nie chodzi tylko o wygląd zewnętrzny. Wydaję się być
spokojniejsza, a przede wszystkim bardziej opanowana, niż kiedyś.
-Czym
się teraz zajmujesz? - pytanie ojca trochę mnie zaskakuje. Byłam
pewna, że Michał już dawno poinformował rodziców o moim zajęciu.
-Mam w
Stanach swoją firmę. - mówię, czując jak Bąkiewicz traci swój
cały entuzjazm. - Wraz z Morrisą ,moją przyjaciółką, pomagamy
w organizacji przyjęć weselnych . Może to nic takiego,ale ja
odnalazłam się w tej branży niespodziewanie szybko. Bardzo pomógł
mi również Jake . - powinnam ugryźć się w język, jednak jest
już za późno. Przyjmujący nawet nie patrząc na mnie, przeprosił
moich rodziców, po czym wyszedł z salonu.
-Jest
dla ciebie kimś ważnym , prawda? - zauważa moja rodzicielka, na co
nie jestem w stanie nic odpowiedzieć.
-Bardzo
mi pomógł, szczególnie w pierwszych dniach pobytu w Nowym Jorku.
Nie zauważyłam w którym momencie zdążył mnie pokochać, a potem
poprosił mnie o rękę. - wyznałam, czując zbierające się pod
powiekami łzy. - On po prostu był, rozumiecie? Byłam tam sama, a
dzięki niemu nie czułam się samotna. Rozumiesz mamo, prawda?
-Szczerze
powiedziawszy to ja nie bardzo . - mówi mój ojciec, czym mnie
zaskakuje. - Masz męża, a zgadzasz się wyjść za mąż za innego
? Przecież ty go nawet nie kochasz.
-Jerzy!
- krzyknęła moja rodzicielka, jednak jej mąż nic sobie z tego nie
robi.
-Przykro
mi Sara,ale uważam, że zachowujesz się jak smarkula. Obwiniasz
wszystkich dookoła,a nie możesz dostrzec, że wina leży również
po twojej stronie. - nie mogę uwierzyć, że tata się tak zmienił.
Kilka lat temu to on przychodził do mojego pokoju po każdej kłótni
z matką, i zapewniał mnie, że nie chciała mnie zranić.
-Chyba
nie potrzebnie tutaj przyjechaliśmy. - stwierdzam, wstając ze
swojego miejsca. W pośpiechu łapię swoją torbę, po czym udaję
się w kierunku przedpokoju. Chcę już sięgać po swoją marynarkę,
gdy ubiega mnie czyjaś dłoń. Nie pewnie podnoszę swój wzrok ,
dostrzegając brązowe tęczówki mojego męża. Automatycznie wtulam
się w niego, wybuchając płaczem. Przyciska mnie do siebie jeszcze
bardziej, szepcząc tylko ' Ciiii ' …
&
Budzę
się kolejnego poranka w swoim dawnym pokoju. Uśmiecham się na
widok śpiącego Bąkiewicza, który leży z głową na moim brzuchu.
Przejeżdżam dłonią po jego włosach, na co kąciki jego ust
unoszą się ku górze. Pochylam się nad nim, muskając jego usta.
-Mmmm
.- mruczy, pogłębiając pocałunek .
-Michaś...
- ' odrywam ' się od niego, spoglądając w jego tęczówki . -
Przepraszam .
-Nie,to
ja przepraszam . - mówi, podnosząc się do pozycji siedzącej . -
Nie powinienem cię zostawiać nawet na sekundę. Jednak wiesz, że
nie znoszę tego całego palanta.
-Jake'a
. - poprawiam go , na co wywraca oczami . - Jesteś zazdrosny . -
stwierdzam .
-Jestem,
bo cię kocham . - wyznaje, czym mnie trochę zaskakuje. Wiem, że
pewnie oczekuje, że odwdzięczę mu się podobnym wyznaniem, jednak
nie jestem na to gotowa.
-Michał,
ja... - chcę mu powiedzieć, że nie jest mi obojętny, ale najpierw
muszę pozamykać wszystkie swoje sprawy w Stanach. Spencer nie
zasłużył na to, abym bez wyjaśnienia spakowała swoje rzeczy, i
przeniosła się do Polski.
-Poczekam
. - mówi, muskając moje usta. Uśmiecham się do niego, po czym
oboje decydujemy się zejść na śniadanie.
Jeszcze wczoraj wieczorem przyznałam rację swojemu ojcu. Nie mylił
się mówiąc, że to również moja wina. Sama jednak nie zostałam
mu dłużna, i wyrzuciłam z siebie, co mnie gryzło. Wszyscy
jesteśmy przecież dorośli, a taka rozmowa utwierdziła mnie w
przekonaniu, że rodzina jest dla mnie najważniejsza. Niezależnie
od tego,co by się nie stało wiem, że mogę się zwrócić do nich
o pomoc. Być może za bardzo mnie kiedyś skrzywdzili, bym mogła
zapomnieć o tym wszystkim. Jednak to moi rodzice, a ja mimo wszystko
bardzo ich kochałam.
-Chcesz
kakao ? - zapytałam Michała, gdy znaleźliśmy się piętro niżej
. Rodzice jeszcze spali, więc postanowiliśmy przyrządzić
śniadanie.
-Poproszę
. - zaśmiał się wesoło, krojąc pomidory.
Po
chwili, gdy wszystko jest już gotowe do kuchni wszedł ojciec.
Uśmiecha się szeroko na widok jedzenia, po czym wita Bąkiewicza
uściskiem dłoni. Mnie przytula do siebie , muskając moje czoło.
-Dobrze,
że zdecydowałaś się przyjechać . - szepcze, puszczając mi
oczko.
-Wiem .
- śmieję się, zauważając w drzwiach swoją mamę. Widząc jej
radosną twarz czuję, że zaczyna się w końcu układać. Może nie
od razu będziemy w stanie zgadzać się we wszystkim, ale przecież
mamy na to jeszcze mnóstwo czasu.
-Jestem
z ciebie dumny. - mówi Michaś, ściskając pod stołem moją dłoń.
Uśmiecham się do niego szeroko, po czym we czwórkę zabieramy się
za śniadanie...
&&
Przepraszam za jakość, jest nijaka. Dziś dodaję późno,bo musiałam jeszcze zameldować się na wykładach z rachunkowości...
Jutro wybieramy się do ERGO na mecz Lotosu ze Skrą! :D Nawet nie wiecie,ile jeden mecz może wywołać radości..
+ Dziękuję za komentarze! :)
Pozdrawiam, i do usłyszenia,
pyska.
Czasami trzeba wylać wszystkie żale by oczyścić atmosferę, ja tego nie umiem i do granic możliwości przedłużam ten moment, tutaj u Sary też to wszystko musiało trochę potrwać, ale wreszcie ma to za sobą, sama nie wiem jak mam określić jej relacje z Michałem, ona go nadal kocha, ale jest też gdzieś Jack i przez to tak jakby Sara nie może zrobić żadnego kroku na przód
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Sara zdecydowała się pojechać do Bydgoszczy do swoich rodziców. Widać, ze ta wizyta im wszystkim wyjdzie na dobre, a najbardziej cieszę się z tego, że Michał jest z nią i jej wiernie towarzyszy. Kocha ją - do czego zresztą się przyznał - i tylko patrzeć jak w końcu i Sara zauważy, że Bąku cały czas jest ważną osobą w jej życiu. Oj już się nie mogę doczekać kiedy w końcu Sara postawi wszystko na jedną kartę i znowu będzie z Michałem! :D
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy na jutrzejszym meczu i pokibicuj Michałowi i Skrzakom za mnie również. Pozdrawiam :*
Chyba muszę iść w ślady Sary i wylać wszystkie żale, które we mnie siedzą.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Sara wyjaśniła sobie wszystko z rodzicami. Co do tego trójkącika . Sara-Michał-Jake. Sama nie wiem, co bym zrobiła. Sara kocha Michała, ale Jake, też jest ważny dla Sary. Pojawił się w momencie kiedy ona go bardzo potrzebowała. i Też nie chce go skrzywdzić, ale z drugiej strony kocha Michała. I bądź tu człowieku mądry.
Super, super , super ; DDD.
OdpowiedzUsuńNa pewno od razu nie stworzą szczęśliwej i kochającej się rodzinki, ale dobrze się stało, że Sara postanowiła odwiedzić rodziców. To już jest jakiś krok do przodu. Jest przy niej Michał, który cały czas ja wspiera. Ale cały czas pozostaje jeszcze Jake. On o niczym nie wie, ale mam nadzieje, że Sara wreszcie zdobędzie się na odwagę aby wszystko mu wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Mam nadzieję,że Sara będzie z Michałem.Widac,że ją kocha.Bardzo się ciesze,że z rodzicami Winiarska sobie wszystko wyjaśniła.Mam nadzieję,że nie wyjedzie do tego Jake.Opowiadanie bardzo mi się podoba.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;D
Ojciec Sary miał całkowietą rację i dobrze, ze powiedział to głośno. Ktoś wreszcie musiał jej uśwaidomić, ze nie jest pępkiem świata i też popełnia błędy!
OdpowiedzUsuńMichał zaskakuje mnie z odcinka na odcinek coraz bardziej. Widać, że kocha Sarę, skoro jest w stanie poczekać tyle ile będzie trzeba, żeby dziewczyna ponownie była z nim. Dał jej czas na uporządkowanie swoich spraw i to się ceni. Ma u mnie plusa i to dużego plusa. Ponadto uważam, że Pan Winiarski miał rację mówiąc swojej córce to co myśli. Ktoś w końcu musiał pomóc jej przejrzeć na uczy i dobrze, że zrobił to jej ojciec, a nie jakiś boczny obserwator.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
No cóż, w tym, co powiedział jej ojciec, jest trochę prawdy... Nawet dużo. Ale Sara wyraźnie nadal kocha Michała, a on ją, więc Polska jest jedynym wyjściem :]
OdpowiedzUsuń