Rozdział V
Nie wiem, co strzeliło mi do tego
pustego łba, ale połączenie wina z wódką w moim przypadku to
marne rozwiązanie. No, może był jednak jeden pozytyw- mam
wrażenie, że świat jest idealny, i bezproblemowy. Gdy tylko
opuściliśmy mieszkanie Winiarskich, chichrałam się non stop.
Zastanawiałam się, jakim cudem Michał to jeszcze znosił.
-Wiesz, że jak jesteś pijana, to
wydajesz się bardziej znośna ? - mruknął, obejmując mnie w
pasie.
-Za to ty wciąż jesteś bucem . -
wyrwałam się z jego uścisku, co chyba nie było najlepszym
pomysłem. Zaliczyłam glebę, wpadając wprost do kałuży.
- Nie
dotykaj mnie! - warknęłam, odpychając jego dłonie. Nic sobie
jednak z tego nie zrobił. Chwycił mnie pewnie, przerzucając sobie
przez ramię.
-Oszalałeś?! - wydarłam się ,
uderzając go dłońmi po plecach. - Nie dobrze mi.
-Musiałaś tyle wypić ? - wytknął
mi, otwierając jedną ręką drzwi od mieszkania. Po chwili postawił
mnie na podłogę, a ja ruszyłam pędem do łazienki.
-Obyś zdążyła, bo nie będę tego
sprzątać! - nienawidzę go. Leniuch niesamowity. Szkoda, że nie
zwymiotowałam, gdy wisiałam do góry nogami. Gdy tylko opłukałam
twarz, i wyszczotkowałam zęby, udałam się do kuchni po coś
zimnego do picia. Jak na złość, Bąkiewicz opróżnił właśnie
ostatnią butelkę wody.
-Jesteś głupi. - starałam się
uspokoić, mimo iż nie było to wcale takie łatwe. - Nie gap się
na mnie.
-Wcale się na ciebie nie patrzę.
-zaprotestował, wrzucając do śmietnika pustą butelkę. -
Pogodziłaś się z ojcem ? - zakrztusiłam się mlekiem, które
właśnie znalazłam na samym końcu lodówki po chwili przenosząc
wzrok na siatkarza.
-Zwariowałeś? - zapytałam niepewnie.
- No tak, co ja plotę jasne, że zwariowałeś. Żadna nowość.
-Tak, a to dlaczego się do niego
tuliłaś, jak mała bezbronna dziewczynka? - zaśmiał się
wychodząc z pomieszczenia. Proszę niech on tylko sobie żartuje.
-Kłamiesz, prawda? - wparowałam do
jego pokoju bez pukania, co nie było chyba najlepszym pomysłem.
Stał w samych slipach, i niczym się nie krępował.
-Och, daj spokój, wstydzisz się mnie
? - zadrwił, gdy tylko odwróciłam się do niego plecami. -
Przecież nie raz mnie widziałaś...- szepnął stając tuż za mną
- … nagiego.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym
mruknęłam ciche ' dobranoc ' i poszłam do siebie.
Chwila, tuliłam się do kogo?!
&
Kolejnego dnia, obudziłam się około
południa. Mówiłam już, że nienawidzę swojego męża? Tylko on
potrafi mi uprzykrzyć życie, słuchając muzyki najgłośniej jak
się da. Gdy dorzucił do tego jeszcze swój wokal, było to
nie do zniesienia.
-Jesteś okropny! - krzyknęłam,
czując ból w moich skroniach. - Nie mogę uwierzyć, że
kiedykolwiek byliśmy razem! - zamknęłam się w łazience, nie
chcąc już nawet słuchać tego, co ma mi do powiedzenia. Kilka dni
temu wręcz błagał mnie bym została, a teraz robi wszystko bym
stąd uciekła. Zimny prysznic nieco ostudził moje emocje, i już w
pełni odświeżona udałam się do kuchni. O dziwo, lodówka nie
świeciła pustkami. Uśmiechnęłam się na widok butelki z wodą.
-Dzwoniła Daga, pytała się czy
wszystko okej ? - prychnęłam, patrząc na niego gniewnie.
-Zrobisz coś dla mnie ? - zapytałam
przesłodzonym głosem . - Zniknij .
-Ja też cię kocham, wiesz? - nic
sobie nie robią z mojego tonu głosu podszedł do mnie, i ucałował
w kącik ust. - Co dziś robimy?
-My? - zakpiłam . - Ja wybieram się
do Winiarskich, Michał wyjeżdża dziś na zgrupowanie. Niedługo
zaczynają się tam jakieś zawody. - poszłam do siebie, stając
przed szafą. Jak zawsze,ten sam problem. Co by tu ubrać ? - I nie
całuj mnie więcej!
-Nie jakieś, a Igrzyska Olimpijskie!-
krzyknął, na co przewróciłam oczami. - Poza tym idę z tobą!
Po chwili miałam na sobie dżinsowe
spodenki, i zwykłą koszulkę. Dzień był naprawdę gorący, więc
nie zamierzałam się gotować w spodniach. Już miałam wychodzić,
gdy ze swojej nory wyszedł Bąkiewicz, uśmiechnięty od ucha do
ucha.
-A tobie,co ? - mruknęłam, zakładając
na nos okulary przeciwsłoneczne.
-Nie mogę się doczekać spotkania u
Winiarskich . - rzucił tajemniczo, zamykając za nami drzwi. Nie
miałam ochoty wdawać się z nim w niepotrzebne dyskusje. Zajęłam
miejsce pasażera i czekałam, aż dotrzemy na miejsce. Widząc
jednak nieporadność w prowadzeniu samochodu przez Michała miałam
ochotę wysiąść.
-Szybciej by było gdybyśmy poszli
pieszo . - stwierdziłam, zatrzaskując za sobą drzwi.
-Nie narzekaj. Nie we wszystkim mogę
być dobry . - powiedział dumny z siebie, naciskając na domofon.
Wciąż zastanawiałam się skąd wziął się jego dobry humor .
Może wygrał w totka?
-No nareszcie! Dzwoniłam rano,
myślałam, że będziecie szybciej . - cmoknęłam swoją bratową w
policzek, po chwili trzymając już wesołego Oliwiera w ramionach.
-Ciocia wiesz, kto nas odwiedził ? -
zapytał bawiąc się moimi włosami .
-Kto taki ? - spojrzałam na swojego
brata, który wyglądał na niego zakłopotanego. Weszłam do salonu
zastając niecodzienny widok. To dlatego Bąkiewicz chodził taki
roześmiany. Spojrzałam karcąco na Winiarskiego domyślając się,
że to jego sprawka. Znów wtrącił się w nieswoje sprawy. Miało
być przecież inaczej!
-Znów to zrobiłeś . - szepnęłam w
jego kierunku, czując zbierające się łzy w oczach . Podałam mu
synka, po czym ruszyłam w kierunku drzwi. Już miałam nacisnąć na
klamkę, gdy czyjaś ręka mi to uniemożliwiła.
-Nie uciekniesz mi drugi raz . -
zaśmiałam mu się w twarz, odpychając jego dłonie od moich.
-Po co znów to robisz,co ? Myślałeś,
że jak zobaczę rodziców to rzucę się im w ramiona? - nie tak
sobie to wszystko wyobrażałam. Przerosło mnie to wszystko.
-Porozmawiaj z nimi tylko. To był mój
pomysł nie twojego brata, słyszysz? - chwycił mój podbródek
sprawiając , że patrzyliśmy sobie w oczy. Miałam ochotę się
rozpłakać .
-Nie mam im nic do powiedzenia. -
mruknęłam .
-Ale oni mają . - przytulił mnie
mocno, co dodało mi nieco pewności siebie. Chwilę później
siedziałam naprzeciwko swoich rodziców wzrok mając utkwiony w
swoich dłoniach. Zupełnie nie wiedziałam, o czym mamy rozmawiać.
Żałowałam, że dałam się namówić Bąkiewiczowi by uczestniczyć
w tej całej 'szopce ' .
-Hyhhhym. - chrząknęła moja matka. -
Wróciliście do siebie ? - jej pytanie zbiło mnie z tropu. Miałam
ochotę się roześmiać jej w twarz.
-A co? Znów ci to nie pasuje? -
burknęłam uświadamiając sobie, że nic się nie zmieniło.
-Sara przecież wiesz, że to nie tak
. Po prostu chciałabym odbudować nasze relacje.
-Nie mamy czego ' odbudować ' -
dodałam uszczypliwie.
-Nie prawda. Jesteś naszą córką.
-To jedyny powód dla którego jeszcze
tutaj jestem, wiesz? - zerknęłam niepewnie w stronę swojego brata
, który pokręcił głową. - No, co ? Mam teraz się im rzucić w
ramiona ? - to pytanie z kolei skierowałam do Michała.
-Nie. - odparł. - Wystarczy jak
wysłuchasz tego, co mają do powiedzenia.
-Dobrze. Jednak potem zostawicie mnie w
spokoju, i nie będziecie organizować ' przypadkowych' spotkań. -
oboje z Bąkiewiczem pokiwali głowami, a ja wsłuchałam się w
monolog swoich rodziców. Oprócz zapewnień, że żałują oraz , że
popełnili błędy w przeszłości, usłyszałam również
zapewnienia o ich miłości do mnie. Jednak... po tym wszystkim co
przeżyłam, nie potrafiłam tego zrozumieć. Mimo wszystko czułam,
że pewien etap w moim życiu się zakończył. Chyba ten, gdzie
priorytetem było uciekanie od problemów...
&
-Mogę ? - niepewnie
przekroczyłam próg sypialni bruneta siadając na fotelu, który
stał tuż obok drzwi balkonowych, skąd doskonale widać było
Bełchatów. - Chciałam ci podziękować.
-Daj spokój, to nic takiego
. - odłożył na bok gazetę, przyglądając mi się uważnie.
-Tak sobie pomyślałam …
- zaczęłam . - chyba pora wrócić do Stanów. - widziałam grymas
niezadowolenia na twarzy Michasia, jednak jak zawsze starał się być
twardy.
-Więc co ? To koniec? -
zapytał, a mnie dopadły wątpliwości.
-Nie myślałam, że spędzę
tutaj tak dużo czasu . - uśmiechnęłam się niepewnie, po chwili
znów przenosząc wzrok na panoramę miasta.
-Żałujesz? - ani chwilę
nie wahałam się, by odpowiedzieć .
-Oczywiście, że nie. Byłeś
największą miłością mojego życia, a tego nie da się żałować
. - podniosłam się ze swojego miejsca, podchodząc do siatkarza. -
A ty?
-Tak . - szepnął,
dotykając mojej dłoni. - Żałuję, że nie byłem w stanie cię
zatrzymać i pozwoliłem byś odeszła.
Cisza jaka zapanowała
między nami była chyba najlepszym odzwierciedleniem tego co czułam.
Pustkę.
-Mam nadzieję, że będziesz
szczęśliwy . - przejechałam dłonią po jego policzku, delikatnie
się uśmiechając.
-Teraz jestem . - szepnął,
przyciągając moją twarz do swojej.
-Michał … - wpatrywałam
się w jego tęczówki z odległości kilku centymetrów . - Nie
możemy.
-Wiem . - powiedział . -
Wiem … - powtórzył, muskając moje usta. Zapragnęłam więcej.
Znacznie więcej, co mnie samą przeraziło. Teraz gdy byłam pewna,
że powinniśmy zakończyć nasz związek raz na zawsze to on
powodował, że chciałam go kochać każdego dnia coraz bardziej .
-Powiedz, że nie chcesz, a
przestanę . - wyszeptał wprost w moje usta.
-Nie przestawaj . - tym
razem to ja odnalazłam drogę do jego ust...
&&
Chciałabym doczekać się meczu, kiedy to Bąkiewicz zagra chociaż seta. Całego. Nie same końcówki. Jestem pewna, że nadal to świetny zawodnik. Nie mniej jednak bardzo cieszy mnie wczorajsze zwycięstwo Skry, na które w sumie byli ' skazani ' :)
Dziękuję za wszystkie komentarze :*
Do usłyszenia,
pyska.
O Boże to było cudowne. No i jak tu nie kochać Bąkiewicza? Mimo tego, że doprowadza Sarę do białej gorączki, to ma w sobie takie coś co sprawia, że jego żona nie może mu się oprzeć, co najlepiej ukazywała ostatnia scena. Ona nie wyjedzie do Stanów, prawda?
OdpowiedzUsuńja też chciałabym zobaczyć Bąkiewicza na dłużej niż tylko kilka piłek. Skoro jest zawodnikiem "uniwersalnym" to Nawrocki mógłby zaryzykować i jedno spotkanie dać mu zagrać na pozycji libero - jestem przekonana, ze nie żałowałby swojej decyzji. Pozdrawiam :*
Ja po prostu przeczuwałam, że tak to się skończy. Przecież nie da się przestać kochać miłości naszego życia ot tak sobie. Powiem sobie dzisiaj, że nie będę go kochać, a serce i tak wie swoje. Tak samo jest z naszymi bohaterami. Mam nadzieję, że Sara już nie będzie chciała wracać do Stanów, że już zostanie z Michałem, na zawsze.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Bąkiewicza to miałam dość komentarzy Wojciecha Drzyzgi na temat tego zawodnika podczas wczorajszego spotkania. Mam nadzieję, że doczekam chwili, kiedy to Michał Bogusław Bąkiewicz rozegra całe spotkanie, jak na genialnego zawodnika przystało.
Pozdrawiam.
Teraz Państwo Winiarscy chcą pogodzić się z córką, ale czy ona będzie potrafić im wybaczyć to co zrobili?? Może kiedyś tak, ale nie wydaje mi się aby prędko to nastąpiło.
OdpowiedzUsuńA co do jej małżeństwa z Michała, to wydaje mi się, że powinni dać sobie jeszcze jedną szansę. Kochają się i to widać na kilometr. Więc dlaczego nie mieli by spróbować raz jeszcze ? :):)
Pozdrawiam:*
Sarze będzie trudno wybaczyć rodzicom, bo trochę przegięli. Ale za to może nie wracać do Stanów i zostać z Michałem :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie przepadam za Bąkiem, to on mi tutaj wcale nie przeszkadza, ba nawet mi się podoba tak jak i cała ta historia. Są w naszym życiu takie osoby o których nie zapomnimy nigdy i zawsze coś nas bedzie z nimi łączyć i myślę że tak jest w przypadku Michała i Sary a końcowa scena tylko to potwierdza, lubię jak oni się przekomarzają, z resztą zawsze takie pary są moimi ulubionymi, ja sama nie bardzo potrafię o takich pisać wiec cieszę się że mogę poczytać o takich. Mleko po wymieszaniu wódki z winem, podziwiam Sarę, ja bym tego nie tknęła :P
OdpowiedzUsuńMoże niech Sara da rodzicom drugą szansę. Ja wiem, że ją skrzywdzili, ale każdy z nas popełnia błędy. Przecież nikt nie est święty. Każdy ma coś za uszami.
OdpowiedzUsuńCo do Michała . to niech teraz zrobi wszystko by Sara z nim została, a nie po raz kolejny uciekła, a on znowu będzie pluł sobie w twarz, że nic nie zrobił. Gołym okiem widać, że się kochają, że zależy im na sobie? Więc może także trzeba spróbować dać sobie 2 szansę?
Fakt łączenie różnych trudnków alkoholowych moze nieść za sobą różne skutki ;)
OdpowiedzUsuńSara i Michał..nadal sie kochają. Koncówka- marzenie,tylko co jeśli to marzenie znów ma prysnąć jak banka mydlana? Jeśli ona wyjedzie do Stanów i znów go zostawi? Teraz.. obydwoje wydaja mi się tacy szczęśliwi. Mimo jakiś drobnych sarkastycznych zdań czy uszczypliwości, ale to chyba normalnie w każdym hm.. n ozwiązku jakby na to nie patrzeć ;)
Winiarska zawidola się na rodzicach, podziwiam, że dała radę ich wysłuchać,ale... podobno każdy zasługuje na kolejną szansę, zobaczymy ;)
Pozdrawiam ;*
[e-tu-mi-ami]
Na to czekałam. Czekałam, aż ona się przełamie i uświadomi sobie, że to uczucie wcale nie wygasło. Rodzice, no cóż, wielu z nich popełnia błędy. Ona nie wróci do tych Stanów na stałe, prawda? Czekam na kolejny. :) [siec-nieporozumien] [short-volleyball-stories]
OdpowiedzUsuńOh , ale super. :D.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Sara nie wyjedzie do Stanów. Nie może ; P
No niech ona się trochę ogarnie, co?! Nie ma mowy, żeby wyjechała. Świetna z nich para i bosko się kłócą <3. Czekam na następne. [wszystko-co-zle]
OdpowiedzUsuńAle, że przerwałaś w takim momencie??? No nie!!! Oni ciągle się kochają - może tym razem warto by było zawalczyć!
OdpowiedzUsuńCo do Bąkiewicza to nie zobaczysz Go dopóki nie zmieni klubu. Strasznie się na tym zawodniku zawiodłam. Myślałam, ze ma więcej ambicji niż kwadrat dla rezerwowych Skry!!! W każdym jednym słabszym klubie grał by w 6!
Mam prośbę.
OdpowiedzUsuńPisz częściej, co?! Uwielbiam tę historię.
Ze względu na swoje obowiązki, nie mam niestety możliwości pisać częściej. Odcinki pojawiają się co dwa tygodnie w piątek. Cieszę się, że Ci się podoba. Pozdrawiam! :)
UsuńBardzo fajnie, pozdrawiam i zapraszam do siebie na http://volleyballkeepmealive.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń