piątek, 19 października 2012

Rozdział IV

Poranek kolejnego dnia nie jest ani trochę przyjemny. Nie bardzo mogę sobie przypomnieć, co takiego się wydarzyło,ale kiedy spostrzegam, że znajduję się w mieszkaniu Bąkiewicza, wszystko wraca. Jeszcze pięć lat temu to była moja sypialnia. Dziwne, że nic tutaj nie zmienił. Sam najwidoczniej zajął pokój obok, który kiedyś służył bardziej jako nocleg dla naszych przyjaciół. Przeciągnęłam się na łóżku, po czym podeszłam do okna. Widok z okna wychodził wprost na Plac Narutowicza w Bełchatowie. Może niezbyt piękny,ale ja czułam się tutaj jak w domu. Tak, jakby tutaj właśnie było moje miejsce.
-Wiem, że uwielbiasz spać bez niczego,ale może załóż chociaż jakąś koszulkę,co ? - dopiero teraz spostrzegam, że mam na sobie jedynie figi. Nigdy nie lubiłam spać w pidżamie, aczkolwiek teraz byłaby wręcz wskazana.
-Przepraszam . - czuję się zakłopotana, i trochę zawstydzona,co zdradzają moje zarumienione poliki. Szybko narzucam na siebie szarą koszulkę, z wizerunkiem Goofiego. Muszę wyglądać dość dziwnie, gdyż Bąkiewicz zaczyna się śmiać.
-Nie sądziłem, że nadal ją nosisz. - unoszę wysoko brwi, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.- Miałaś ją ubrane na naszej pierwszej randce. -uśmiecha się, co odwzajemniam. Wydaje się, jakby to było wczoraj.
-Jak znalazły się tutaj moje rzeczy? - pytam, szukając czegoś co mogłabym ubrać. Po chwili wciągam na tyłek jasne rybaczki, przy okazji poprawiając koszulkę.
-Wczoraj wieczorem Michał je przywiózł. Powiedział, że skończyła ci się rezerwacja, miałaś je odebrać .
-No , tak. Zapomniałam. - mruknęłam . - A, jak znalazłam się tutaj ?
-Po tym jak zasnęłaś, przywiozłem cię do siebie. - stwierdził, po czym chciał wyjść. - No, to chodź na śniadanie. Zrobiłem jajecznicę, więc chociaż doceń.- to musiał być dla niego naprawdę mega wyczyn, gdyż nigdy nie gotował! Miał do tego zdecydowanie dwie lewe ręce. Po drodze do kuchni związałam włosy w kitka, zajmując miejsce naprzeciwko bruneta.
-Chcesz się mnie pozbyć ? -zapytałam, widząc spalone tosty. - Wystarczy podpisać pozew.
-Wybacz, to urządzenie jest chyba źle ustawione, bo wciąż je przepala. - westchnął . - A nasz rozwód, to temat do dyskusji . - oznajmił, wstając ze swojego miejsca.
-Co ?! - krzyknęłam, odkładając widelec .
-Nie jestem wcale taki pewny,czy aby na pewno to dobry pomysł. - stwierdził , uśmiechając się wrednie.
-Wiedziałam, że jesteś kretynem,ale nie sądziłam, że aż takim! - krzyknęłam, wracając do sypialni. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy z trudem zapinając torbę.
-Co robisz? - spojrzałam na niego nienawistnie, sprawdzając czy aby na pewno wszystko wzięłam.
-Mam cię gdzieś, i ten rozwód też, słyszysz?! Tylko nie uważasz, że jak na swój wiek, powinieneś założyć już rodzinę ? - ha! Tu go mam! Skrzywił się wyraźnie, chwytając mój nadgarstek.
-Dobrze wiesz, że gdybyś wtedy bardziej się starała, to teraz bylibyśmy rodzicami! - krzyknął, po czym nastała cisza. - Przepraszam. - szepnął.
-Uważasz, że to moja wina? - zapytałam, na co się zmieszał. Więc to tak...
-Trzeba było mi to powiedzieć kilka lat temu, wiesz? Może już wtedy nie musielibyśmy się męczyć, patrząc na siebie nawzajem! - poczułam zbierające się łzy pod powiekami, jednak nie mogłam mu pokazać, jak bardzo bolą mnie jego zarzuty.
-Sara, wiesz, że nie to chciałem powiedzieć. Ja po prostu nadal coś do ciebie czuje, nie rozumiesz?!
-To mamy problem . - wyszarpnęłam swoją rękę z jego uścisku, łapiąc za rączkę od bagażu. - Bo ja nie czuję nic . - chciałam wyjść stamtąd, pobyć trochę sama. Nie mogłam uwierzyć, że Michał mi zarzucił coś takiego.
-Nie uciekaj znów, słyszysz?! - stanął w drzwiach nie pozwalając mi wyjść. - To moja wina, nie twoja Sara. To mnie nie było w domu, bo nie miałem czasu dla ciebie, i naszego dziecka. Nie pilnowałem, byś dbała o siebie, i do dziś dnia obwiniam się o to wszystko,wiesz?! - dostrzegłam łzy w jego oczach. Znałam go doskonale, więc wiedziałam, że nie kłamie.
-Nie masz powodu,by się obwiniać. To ja poroniłam, nie ty. - mruknęłam, spuszczając głowę w dół.
-Zostań w Bełchatowie jeszcze trochę. Nie zdążysz już teraz na swój samolot. - zaskoczył mnie tym, że wiedział o moim locie. - Sprawdzałem w internecie. - dodał,jakby czytał mi w myślach.


&

Gdyby ktoś jeszcze wczoraj powiedział mi, że pójdę razem z Bąkiewiczem na zakupy, to bym go wyśmiała. Musiałam jednak kupić prezent dla Dagi, z okazji jej urodzin. Był to też ostatni weekend, jaki spędzi w Bełchatowie Winiarski, zanim wróci na zgrupowanie kadry, przed finałami Ligi Światowej w Sofii. Chciałam kupić jej jakiś kosmetyk, bo dobrze wiedziałam, że ucieszy ją to najbardziej. Jednak mój towarzysz miał zupełnie inne zdanie.
-Znów kupisz jej perfumy, albo kolejny tusz do rzęs? Mówię ci, że to zupełnie niepotrzebne . - wyjął z mojej dłoni kosmetyki, pociągając w stronę wyjścia.
-A masz jakiś lepszy pomysł? Każda kobieta nie odmówi sobie choć trochę Armaniego. - uśmiechnęłam się , rozglądając dookoła.
-Jak znam twojego brata, to właśnie wpadł na ten sam pomysł co ty. - musiałam przyznać mu rację. Winiar co roku kupował w sumie to samo. - Nasz prezent, musi być wyjątkowy.
-Zgłodniałam, a ty ? - ruszyłam w kierunku pobliskiego Mc'donalda, zastanawiając się cały czas , co by podarować mojej bratowej . -Ej, nasz prezent?!
-No, jakbyś nie zauważyła, od dwóch dni mieszkamy razem, a i zaproszenie brzmiało jakby tak ' dwuosobowo ' - zakreślił w powietrzu palcami cudzysłów, zamawiając dla nas lody z polewą czekoladową. Moje ulubione.
-Nie rób sobie nadziei. - mruknęłam, zajmując dla nas wolny stolik. Po chwili trzymałam już w ręku mój deser, delektując się jego smakiem.
-O cholera! - zawołał Bąkiewicz, mając wzrok utkwiony ponad moim ramieniem . - Dobra Pani Bąkiewicz, musisz mi pomóc. - już miałam mu odpowiedzieć, że ' nic nie muszę ' , gdy pochylił się nade mną , i starł kciukiem czekoladę z moich ust. Spojrzałam niepewnie w jego oczy, czując nadal jego dłoń na moim policzku. Nie wiem, o czym myślał Michał, ale ja miałam ogromną ochotę go pocałować. Wiecie, jaka jest moja największa słabość ? Słodycze. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że po nich mam ogromną ochotę na... czułości.
-Co ty wyprawiasz?- szepnęłam, nie odsuwając się jednak nawet na centymetr.
-Obiecaj, że nie będziesz się złościć. - już miałam się odsunąć, gdy z jego ust padło jedno krótkie zdanie. - Posprzątam salon, i odkupię twój fotel. - zaśmiałam się głośno, przypominając o moim ulubionym siedzisku. Pokiwałam lekko głową, na co on zbliżył jeszcze bardziej nasze twarze do siebie, dotykając moich ust. Miałam ogromną ochotę mruknąć z zadowolenia. Z każdą kolejną chwilą Michaś całował bardziej namiętnie, wplatając palce w moje włosy. Uwielbiałam to! Gdy tylko poczułam jego język w moich ustach, żałowałam, że znajdujemy się w miejscu publicznym, zamiast w ' naszym ' mieszkaniu.
-Michał?! Co ty wyprawiasz?! - odskoczyłam od niego, przy okazji brudząc swoją bluzkę lodami. Przeniosłam swój wzrok na … Andżelika?!
-Nie powinno cię to chyba już interesować . - warknął, obejmując mnie ramieniem w pasie.
-To dla niej mnie zostawiłeś, tak ? - zaczęła histeryzować, co nie bardzo mi się spodobało. Zwracała na siebie uwagę wszystkich, przez co nie mogliśmy w spokoju dokończyć naszych smakołyków.
-Daj spokój Angela, i odejdź. - nie poznawałam go. Nigdy nie był taki zimny , i obojętny. Właściwie, to był tylko wtedy, gdy jego licealna miłość zdradziła go z jego najlepszym przyjacielem. Jednak teraz jest...
-Zdradziłaś go?! - pisnęłam, zdając sobie sprawę, dlaczego odstawił całą tą szopkę. Chciał, by i ona zobaczyła, co straciła.
-Skąd wiesz? - spojrzała na mnie przerażona, po chwili przenosząc go na Bąkiewicza. 
- Powiedziałeś jej tak ? - dodała z wyrzutem. Chciało mi się śmiać. Jak Michał mógł w ogóle się z nią spotykać ?
-Wiesz co , Angela? - zapytałam, podnosząc się ze swojego miejsca. - Żałuj, bo nawet nie wiesz , ile straciłaś . - uśmiechnęłam się triumfalnie, chwytając Miśkową dłoń, po czym wybraliśmy się na dalsze poszukiwania prezentu.
-Przepraszam . - mruknął brunet, oglądając ze mną biżuterię .
-Nie masz za co, naprawdę. - uśmiechnęłam się, prosząc sprzedawczynię , by pokazała nam srebrne zawieszki do bransoletki . - Co myślisz o tym ? - zapytałam , pokazując mu czterolistną koniczynę. Co prawda była śliczna, ale cena równie wysoka.
-A ta? - wskazał palcem na różową szpilkę, na co się zaśmiałam. Podobną, tylko w wersji 'maxi' miała w swojej kolekcji Daga.
-Weźmy obie. - jeżeli kiedykolwiek sądziłam, że zakupy z facetami to największy błąd,to teraz zmieniam zdanie .


&

Punktualnie o godzinie dziewiętnastej zjawiliśmy się u Winiarskich w mieszkaniu. Na ' dzień dobry ' Oliwier zażądał , abyśmy kolejnego dnia poszli na pizze, bo ostatnio Bąkiewicz wyjadł mu całego kurczaka. Kolejna moja słabość, to właśnie Mały Winiarski, bo nijak nie potrafiłam mu odmówić.
-Spełnienia marzeń, i dużo, dużo miłości! - zawołałam, całując Dagmarę w policzek. Wcisnęłam jej do ręki prezent, po czym odsunęłam się, robiąc miejsce Michałowi. Gdy tylko złożył jej życzenia, przeszliśmy do salonu. Widząc swoich rodziców uśmiech z mojej twarzy momentalnie znikł, i już miałam się wycofać, gdy Bąkiewicz chwycił moją dłoń, ściskając ją mocno. Może to dziwne, ale ten jeden gest sprawił, że zdecydowałam się zostać. Usiadłam przy stole, zajmując miejsce jak najdalej matki i ojca.
-Grzeczna dziewczynka. - szepnął Michaś, siadając obok. Spojrzałam na niego nienawistnie, jednak wcale się tym nie przejął. Zadowolony z siebie objął mnie ramieniem, i zajął się rozmową z Danielem Plińskim. Spojrzałam na bruneta. Był taki... naturalny. Na każdy temat miał swoje zdanie, potrafił odpowiedzieć na najbardziej absurdalne pytania. Takiego właśnie go pokochałam. Jako jedna z nielicznych osób, był po prostu sobą. Przeniosłam wzrok na jego oczy. Jego zdradzały wszystko. Gdy tylko coś go trapiło, pocierał skronie, albo mrużył oczy. Jak był szczęśliwy, to jego oczy błyszczały.
-Sara, wszystko w porządku ? - dopiero te słowa przyjmującego sprawiły, że oderwałam swój wzrok od jego ust. - Dlaczego mi się przypatrujesz?
-Sprawdzałam właśnie, czy nie jesteś brudny. - skłamałam gładko, pocierając nos.
-Kłamiesz. - spojrzałam na niego zdziwiona. - Zawsze wtedy dotykasz swojego nosa. - zaśmiał się.
-Nic się nie zmieniłeś,wiesz? - zapytałam po chwili.
-Ty też. - uśmiechnął się ciepło.
Po chwili wszyscy zaśpiewali Dagmarze głośne ' Sto lat '. Ja jednak czekałam najbardziej na to, aż zdmuchnie świeczki, i będzie można skosztować pysznie wyglądającego tortu .
-Nie odpływaj . - szturchnął mnie Bąkiewicz. - Twój telefon . - pośpiesznie odszukałam go w swojej torebce, sprawdzając kto chce się ze mną skontaktować. Widząc kto to dzwoni, spojrzałam niepewnie na Michała. Sam chyba się domyślił, bo nerwowo zacisnął palce w piąstkę. Zawsze tak robił,gdy był... zazdrosny.
-Hallo, Jake? - powiedziałam, po wciśnięciu zielonej słuchawki. Nie chcąc przeszkadzać , wyszłam do kuchni.
-No na reszcie! Od kilku dni próbuję się z tobą skontaktować.
-Przepraszam, musiałam załatwić kilka spraw. - złapałam w dłoń jabłko, przemywając je wodą.- Coś się stało ?
-Martwiłem się . - w jego głosie można było wyczuć troskę. - Kiedy wracasz?
-Właściwie, to miałam już wracać, ale wrócił mój brat. Musiałam z nim porozmawiać. - sama zastanawiałam się właściwie, dlaczego wciąż jestem w Polsce. Powinnam wrócić już dawno,i zająć się swoją firmą. Na czas swojego ' urlopu ' powierzyłam ją w ręce Morrisy, swojej przyjaciółki.
-Wszystko w porządku? - dostrzegłam w oknie odbijającą się sylwetkę Bąkiewicza. Odwróciłam się w jego stronę.
-Jasne, daj mi jeszcze kilka dni, i wrócę . - wykrztusiłam, wpatrując się w siatkarza, którego oczy straciły swój wcześniejszy blask.
-Tęsknię bardzo . - mruknął . - Zadzwonię jutro.
-Ja za tobą też. - powiedziałam ciepło, kończąc rozmowę. Schowałam telefon do kieszeni dżinsów, po czym przeniosłam swój wzrok na zawodnika Skry Bełchatów.
-Zamierzasz mu powiedzieć ? - zapytał, wskazując raz na siebie, a raz na mnie .
-Nie wiem . - spuściłam głowę . - Jeszcze kilka dni temu miałam taki zamiar,ale … za bardzo znów namieszałeś mi w głowie. - odwróciłam się z powrotem w stronę okna zaciskając mocno oczy.
-Boisz się, że mogłabyś się na nowo we mnie zakochać ? - wzdrygnęłam się,czując jego oddech na swojej szyi, a jego dłonie na moich biodrach.
-Michaś... - szepnęłam, gdy jego usta zetknęły się z moją skórą. Pośpiesznie mnie odwrócił , sprawiając , że wpatrywałam się w jego oczy ze strachem. Po chwili poczułam jak jego dłoń zetknęła się z moim policzkiem, a później jego usta na swoich.
-Nie przeszkadzam ? - chrząknięcie od strony drzwi sprawiło, że oboje od siebie odskoczyliśmy. Spojrzałam w kierunku swojego brata , odzyskując swoją pewność siebie.
-Jasne, że nie . - przygładziłam swoją koszulkę, po czym podeszłam do Michała. - To przecież twoja kuchnia. - uśmiechnęłam się, kątem oka widząc rozczarowanie na twarzy Bąkiewicza. Odszukałam wśród gości Dagę, po czym szybko do niej podeszłam.
-Masz coś mocniejszego ? - nie musiałam nic więcej mówić. Po chwili dzierżyłam w swojej dłoni kieliszek z winem.
- Troszkę się skomplikowało... wszystko. - szepnęłam sama do siebie.

&&

Na początku bardzo chciałam podziękować za komentarze. Jest mi niezmierni miło, że są osoby, które chcą to czytać, oraz , że z każdym odcinkiem jest Was więcej. To miłe, dziękuję :*
Wczorajsza postawa Aleksa , choć trochę osładza gorycz porażki, ale przecież taki jest sport.. Mam nadzieję, że wygra jednak inna drużyna , niż przewiduje K. Składowski na łamach przeglądu sportowego . 
Jeżeli oglądaliście " 15 pytań do "  z udziałem Cali i Wlazłego, to może tam ujrzeć również pytanie ode mnie :) Gdzieś w okolicach 7-8 minuty :)
Po niedzielnym meczu w ERGO stwierdzam, że Antonin Rouzier ' na żywo ' wygląda o niebo lepiej , niż przed kamerami.. Zdecydowanie :) + Jednak to S. Świderski dostał największe brawa! :)
Dziękuję, że wciąż jesteście ze mną, 
do usłyszenia :*
pyska .

13 komentarzy:

  1. Sceny między Sarą a Michałem są przesłodkie, widać że przeszli ze sobą wiele i chociaż przez spory szmat czasu dzielił ich ocena, to nadal mają ze sobą bardzo duzo wspólnego, kłócą się i przekomarzają, a jednak znają się an tyle dobrze ze potrafią przewidzieć swoje zachowania.Coś mam przeczucie że ona nie prędko do tych Stanów wróci a Bąku już sie o to postara

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni siebie nadal bardzo kochają i tyle mam do powiedzenia w tym temacie :) Michał kocha Sare, a Sara kocha Michała. Przeszli dużo, bo stracili dziecko, i gdzieś pewnie to jeszcze w ich głowach siedzi. I prędko tak o tym nie zapomną. Chwilę spędzone razem, tylko przypominają im o tym jak kiedyś było im dobrze, za nim to wszystko zaczęło się psuć.
    I uważam, że Sara powinna powiedzieć narzeczonemu, że ma jeszcze męża.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale a wcale nie wyleczyła się z uczucia do Bąkiewicza. Może sobie wmawiać różne rzeczy, ale prawda jest zupełnie inna. Niech mi tu nie zwala na słodycze, to po prostu Bąku tak na nią działa. Mnóstwo razem przeszli, oboje są bardzo wrażliwi i nie wiadomo, co to z nimi będzie. Widać, że potrafią jeszcze w jakiś sposób się ze sobą dogadać. Powinna powiedzieć swojemu narzeczonemu, że ma męża. No, sory, memory. Niezmiernie jestem ciekawa, co będzie dalej! :) Pozdrawiam.;*
    PS: Zapraszam na www.short-volleyball-stories.blogspot.com --> pojawiła się kolejna historia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla Sary pobyt w Polsce ani trochę nie jest łatwy. Z jednej strony dlatego, ze Michał nadal jest jej mężem. On nadal ją kocha i żałuje tego co zrobił. Wydaje mi się, że powinien o nią zawalczyć.
    Z drugiej strony dlatego że nigdy nie wybaczy tego co jej rodzice zrobili. Ona wciąż ma do nich ogromny żal i z dnia na dzień nie zapomni. Na całe szczęście pogodziła się z bratem. A to już coś :)
    A no i jest jeszcze Jake, który nie ma pojęcia, że Sara ma męża. Chyba jednak powinna mu o tym powiedzieć. Ukrywanie prawdy tylko może jej zaszkodzić.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie to Sara i Michał na nowo siebie poznają, na nowo się do siebie zbliżają, a kto wie... może dawne uczucia powrócą, a może one wcale nie minęły. Jak sądzę obojgu z nich jest ciężko, ale czymże byłoby nasze życie, gdyby nie te ,,ciężary'', które nas przytłaczają każdego dnia? Ale po tym smutku, przychodzi słońce i tak właśnie stanie się w życiu Michała i Sary.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać,że Bąkiewicz i Sara nadal się kochają. Wciągnęło mnie to opowiadanie. :). Czekam na następny ;D

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże! Przecież Sara i Misiek są dla siebie stworzeni! Nie muszą się rozwodzić! A Sara zakończy swój związek z Jackiem, prawda? Powiedz mi, że tak się stanie, prawda? A swoją drogą uwielbiam czytać o Twoim Bąku, po prostu uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam po długiej przerwie zapraszam na dalsze losy Williama i Melindy. Jeśli tylko masz czas i ochotę zapraszam na www.nasze-szepty.blogspot.com . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.. Ciekawe czy sara zostanie w polsce i odbuduje razem z michałem swoje małżeństwo

    zapraszam do mnie na kolejny rozdział siostra-siatkarza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Sara widać dalej kocha Michała, nie ma innej opcji :) To kwestia czasu jak się do tego otwarcie przyzna i nie będzie wracać do tego Jake'a, po cholere jak tu w Polsce ma męża, który kocha ją:)

    P.S. Świderski mój mistrz! :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dalej się kochają, ale faktycznie wszystko się pokomplikowało. Najlepiej będzie, jeśli Sara powie o wszystkim Jake'owi. Potem już się może wszystko ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  12. Michał popełnił błąd 5 lat temu, a teraz sobie nie pomaga zrzucając na nią winę za poronienie. Ona też się nie popisała uciekając od problemów. Oboje są w nieciekawej sytuacji!

    OdpowiedzUsuń
  13. Po bardzo długiej przerwie wracam do świata blogów z całkiem nowym, siatkarskim pomysłem. Serdecznie zapraszam na wszystko-co-zle.blogspot.com. Buziak.
    A. Kiedyś volley-life.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog to całkowita fikcja! Żadna z zaistniałych sytuacji nigdy nie miała miejsca! Zbieżność osób,miejsc lub wydarzeń jest całkowicie przypadkowa!