Rozdział IV
Poranek kolejnego dnia nie jest ani
trochę przyjemny. Nie bardzo mogę sobie przypomnieć, co takiego
się wydarzyło,ale kiedy spostrzegam, że znajduję się w
mieszkaniu Bąkiewicza, wszystko wraca. Jeszcze pięć lat temu to
była moja sypialnia. Dziwne, że nic tutaj nie zmienił. Sam
najwidoczniej zajął pokój obok, który kiedyś służył bardziej
jako nocleg dla naszych przyjaciół. Przeciągnęłam się na łóżku,
po czym podeszłam do okna. Widok z okna wychodził wprost na Plac
Narutowicza w Bełchatowie. Może niezbyt piękny,ale ja czułam się
tutaj jak w domu. Tak, jakby tutaj właśnie było moje miejsce.
-Wiem, że uwielbiasz spać bez
niczego,ale może załóż chociaż jakąś koszulkę,co ? - dopiero
teraz spostrzegam, że mam na sobie jedynie figi. Nigdy nie lubiłam
spać w pidżamie, aczkolwiek teraz byłaby wręcz wskazana.
-Przepraszam . - czuję się
zakłopotana, i trochę zawstydzona,co zdradzają moje zarumienione
poliki. Szybko narzucam na siebie szarą koszulkę, z wizerunkiem
Goofiego. Muszę wyglądać dość dziwnie, gdyż Bąkiewicz zaczyna
się śmiać.
-Nie sądziłem, że nadal ją nosisz.
- unoszę wysoko brwi, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.- Miałaś
ją ubrane na naszej pierwszej randce. -uśmiecha się, co
odwzajemniam. Wydaje się, jakby to było wczoraj.
-Jak znalazły się tutaj moje rzeczy?
- pytam, szukając czegoś co mogłabym ubrać. Po chwili wciągam
na tyłek jasne rybaczki, przy okazji poprawiając koszulkę.
-Wczoraj wieczorem Michał je
przywiózł. Powiedział, że skończyła ci się rezerwacja, miałaś
je odebrać .
-No , tak. Zapomniałam. - mruknęłam
. - A, jak znalazłam się tutaj ?
-Po tym jak zasnęłaś, przywiozłem
cię do siebie. - stwierdził, po czym chciał wyjść. - No, to
chodź na śniadanie. Zrobiłem jajecznicę, więc chociaż doceń.-
to musiał być dla niego naprawdę mega wyczyn, gdyż nigdy nie
gotował! Miał do tego zdecydowanie dwie lewe ręce. Po drodze do
kuchni związałam włosy w kitka, zajmując miejsce naprzeciwko
bruneta.
-Chcesz się mnie pozbyć ? -zapytałam,
widząc spalone tosty. - Wystarczy podpisać pozew.
-Wybacz, to urządzenie jest chyba źle
ustawione, bo wciąż je przepala. - westchnął . - A nasz rozwód,
to temat do dyskusji . - oznajmił, wstając ze swojego miejsca.
-Co ?! - krzyknęłam, odkładając
widelec .
-Nie jestem wcale taki pewny,czy aby na
pewno to dobry pomysł. - stwierdził , uśmiechając się wrednie.
-Wiedziałam, że jesteś kretynem,ale
nie sądziłam, że aż takim! - krzyknęłam, wracając do sypialni.
Zebrałam wszystkie swoje rzeczy z trudem zapinając torbę.
-Co robisz? - spojrzałam na niego
nienawistnie, sprawdzając czy aby na pewno wszystko wzięłam.
-Mam cię gdzieś, i ten rozwód też,
słyszysz?! Tylko nie uważasz, że jak na swój wiek, powinieneś
założyć już rodzinę ? - ha! Tu go mam! Skrzywił się wyraźnie,
chwytając mój nadgarstek.
-Dobrze wiesz, że gdybyś wtedy
bardziej się starała, to teraz bylibyśmy rodzicami! - krzyknął,
po czym nastała cisza. - Przepraszam. - szepnął.
-Uważasz, że to moja wina? -
zapytałam, na co się zmieszał. Więc to tak...
-Trzeba było mi to powiedzieć kilka
lat temu, wiesz? Może już wtedy nie musielibyśmy się męczyć,
patrząc na siebie nawzajem! - poczułam zbierające się łzy pod
powiekami, jednak nie mogłam mu pokazać, jak bardzo bolą mnie jego
zarzuty.
-Sara, wiesz, że nie to chciałem
powiedzieć. Ja po prostu nadal coś do ciebie czuje, nie rozumiesz?!
-To mamy problem . - wyszarpnęłam
swoją rękę z jego uścisku, łapiąc za rączkę od bagażu. - Bo
ja nie czuję nic . - chciałam wyjść stamtąd, pobyć trochę
sama. Nie mogłam uwierzyć, że Michał mi zarzucił coś takiego.
-Nie uciekaj znów, słyszysz?! -
stanął w drzwiach nie pozwalając mi wyjść. - To moja wina, nie
twoja Sara. To mnie nie było w domu, bo nie miałem czasu dla
ciebie, i naszego dziecka. Nie pilnowałem, byś dbała o siebie, i
do dziś dnia obwiniam się o to wszystko,wiesz?! - dostrzegłam łzy
w jego oczach. Znałam go doskonale, więc wiedziałam, że nie
kłamie.
-Nie masz powodu,by się obwiniać. To
ja poroniłam, nie ty. - mruknęłam, spuszczając głowę w dół.
-Zostań w Bełchatowie jeszcze trochę.
Nie zdążysz już teraz na swój samolot. - zaskoczył mnie tym, że
wiedział o moim locie. - Sprawdzałem w internecie. - dodał,jakby
czytał mi w myślach.
&
Gdyby ktoś jeszcze wczoraj
powiedział mi, że pójdę razem z Bąkiewiczem na zakupy, to bym go
wyśmiała. Musiałam jednak kupić prezent dla Dagi, z okazji jej
urodzin. Był to też ostatni weekend, jaki spędzi w Bełchatowie
Winiarski, zanim wróci na zgrupowanie kadry, przed finałami Ligi
Światowej w Sofii. Chciałam kupić jej jakiś kosmetyk, bo dobrze
wiedziałam, że ucieszy ją to najbardziej. Jednak mój towarzysz
miał zupełnie inne zdanie.
-Znów kupisz jej perfumy,
albo kolejny tusz do rzęs? Mówię ci, że to zupełnie niepotrzebne
. - wyjął z mojej dłoni kosmetyki, pociągając w stronę wyjścia.
-A masz jakiś lepszy
pomysł? Każda kobieta nie odmówi sobie choć trochę Armaniego. -
uśmiechnęłam się , rozglądając dookoła.
-Jak znam twojego brata, to
właśnie wpadł na ten sam pomysł co ty. - musiałam przyznać mu
rację. Winiar co roku kupował w sumie to samo. - Nasz prezent, musi
być wyjątkowy.
-Zgłodniałam, a ty ? -
ruszyłam w kierunku pobliskiego Mc'donalda, zastanawiając się cały
czas , co by podarować mojej bratowej . -Ej, nasz prezent?!
-No, jakbyś nie zauważyła,
od dwóch dni mieszkamy razem, a i zaproszenie brzmiało jakby tak '
dwuosobowo ' - zakreślił w powietrzu palcami cudzysłów,
zamawiając dla nas lody z polewą czekoladową. Moje ulubione.
-Nie rób sobie nadziei. -
mruknęłam, zajmując dla nas wolny stolik. Po chwili trzymałam już
w ręku mój deser, delektując się jego smakiem.
-O cholera! - zawołał
Bąkiewicz, mając wzrok utkwiony ponad moim ramieniem . - Dobra Pani
Bąkiewicz, musisz mi pomóc. - już miałam mu odpowiedzieć, że '
nic nie muszę ' , gdy pochylił się nade mną , i starł kciukiem
czekoladę z moich ust. Spojrzałam niepewnie w jego oczy, czując
nadal jego dłoń na moim policzku. Nie wiem, o czym myślał Michał,
ale ja miałam ogromną ochotę go pocałować. Wiecie, jaka jest
moja największa słabość ? Słodycze. Nie byłoby w tym nic złego,
gdyby nie fakt, że po nich mam ogromną ochotę na... czułości.
-Co ty wyprawiasz?-
szepnęłam, nie odsuwając się jednak nawet na centymetr.
-Obiecaj, że nie będziesz
się złościć. - już miałam się odsunąć, gdy z jego ust padło
jedno krótkie zdanie. - Posprzątam salon, i odkupię twój fotel. -
zaśmiałam się głośno, przypominając o moim ulubionym siedzisku.
Pokiwałam lekko głową, na co on zbliżył jeszcze bardziej nasze
twarze do siebie, dotykając moich ust. Miałam ogromną ochotę
mruknąć z zadowolenia. Z każdą kolejną chwilą Michaś całował
bardziej namiętnie, wplatając palce w moje włosy. Uwielbiałam to!
Gdy tylko poczułam jego język w moich ustach, żałowałam, że
znajdujemy się w miejscu publicznym, zamiast w ' naszym '
mieszkaniu.
-Michał?! Co ty
wyprawiasz?! - odskoczyłam od niego, przy okazji brudząc swoją
bluzkę lodami. Przeniosłam swój wzrok na … Andżelika?!
-Nie powinno cię to chyba
już interesować . - warknął, obejmując mnie ramieniem w pasie.
-To dla niej mnie
zostawiłeś, tak ? - zaczęła histeryzować, co nie bardzo mi się
spodobało. Zwracała na siebie uwagę wszystkich, przez co nie
mogliśmy w spokoju dokończyć naszych smakołyków.
-Daj spokój Angela, i
odejdź. - nie poznawałam go. Nigdy nie był taki zimny , i
obojętny. Właściwie, to był tylko wtedy, gdy jego licealna miłość
zdradziła go z jego najlepszym przyjacielem. Jednak teraz jest...
-Zdradziłaś go?! -
pisnęłam, zdając sobie sprawę, dlaczego odstawił całą tą
szopkę. Chciał, by i ona zobaczyła, co straciła.
-Skąd wiesz? - spojrzała
na mnie przerażona, po chwili przenosząc go na Bąkiewicza.
-
Powiedziałeś jej tak ? - dodała z wyrzutem. Chciało mi się
śmiać. Jak Michał mógł w ogóle się z nią spotykać ?
-Wiesz co , Angela? -
zapytałam, podnosząc się ze swojego miejsca. - Żałuj, bo nawet
nie wiesz , ile straciłaś . - uśmiechnęłam się triumfalnie,
chwytając Miśkową dłoń, po czym wybraliśmy się na dalsze
poszukiwania prezentu.
-Przepraszam . - mruknął
brunet, oglądając ze mną biżuterię .
-Nie masz za co, naprawdę.
- uśmiechnęłam się, prosząc sprzedawczynię , by pokazała nam
srebrne zawieszki do bransoletki . - Co myślisz o tym ? - zapytałam
, pokazując mu czterolistną koniczynę. Co prawda była śliczna,
ale cena równie wysoka.
-A ta? - wskazał palcem na
różową szpilkę, na co się zaśmiałam. Podobną, tylko w wersji
'maxi' miała w swojej kolekcji Daga.
-Weźmy obie. - jeżeli
kiedykolwiek sądziłam, że zakupy z facetami to największy błąd,to
teraz zmieniam zdanie .
&
Punktualnie o godzinie
dziewiętnastej zjawiliśmy się u Winiarskich w mieszkaniu. Na '
dzień dobry ' Oliwier zażądał , abyśmy kolejnego dnia poszli na
pizze, bo ostatnio Bąkiewicz wyjadł mu całego kurczaka. Kolejna
moja słabość, to właśnie Mały Winiarski, bo nijak nie
potrafiłam mu odmówić.
-Spełnienia marzeń, i
dużo, dużo miłości! - zawołałam, całując Dagmarę w policzek.
Wcisnęłam jej do ręki prezent, po czym odsunęłam się, robiąc
miejsce Michałowi. Gdy tylko złożył jej życzenia, przeszliśmy
do salonu. Widząc swoich rodziców uśmiech z mojej twarzy
momentalnie znikł, i już miałam się wycofać, gdy Bąkiewicz
chwycił moją dłoń, ściskając ją mocno. Może to dziwne, ale
ten jeden gest sprawił, że zdecydowałam się zostać. Usiadłam
przy stole, zajmując miejsce jak najdalej matki i ojca.
-Grzeczna dziewczynka. -
szepnął Michaś, siadając obok. Spojrzałam na niego nienawistnie,
jednak wcale się tym nie przejął. Zadowolony z siebie objął mnie
ramieniem, i zajął się rozmową z Danielem Plińskim. Spojrzałam
na bruneta. Był taki... naturalny. Na każdy temat miał swoje
zdanie, potrafił odpowiedzieć na najbardziej absurdalne pytania.
Takiego właśnie go pokochałam. Jako jedna z nielicznych osób, był
po prostu sobą. Przeniosłam wzrok na jego oczy. Jego zdradzały
wszystko. Gdy tylko coś go trapiło, pocierał skronie, albo mrużył
oczy. Jak był szczęśliwy, to jego oczy błyszczały.
-Sara, wszystko w porządku
? - dopiero te słowa przyjmującego sprawiły, że oderwałam swój
wzrok od jego ust. - Dlaczego mi się przypatrujesz?
-Sprawdzałam właśnie, czy
nie jesteś brudny. - skłamałam gładko, pocierając nos.
-Kłamiesz. - spojrzałam na
niego zdziwiona. - Zawsze wtedy dotykasz swojego nosa. - zaśmiał
się.
-Nic się nie
zmieniłeś,wiesz? - zapytałam po chwili.
-Ty też. - uśmiechnął
się ciepło.
Po chwili wszyscy zaśpiewali
Dagmarze głośne ' Sto lat '. Ja jednak czekałam najbardziej na to,
aż zdmuchnie świeczki, i będzie można skosztować pysznie
wyglądającego tortu .
-Nie odpływaj . -
szturchnął mnie Bąkiewicz. - Twój telefon . - pośpiesznie
odszukałam go w swojej torebce, sprawdzając kto chce się ze mną
skontaktować. Widząc kto to dzwoni, spojrzałam niepewnie na
Michała. Sam chyba się domyślił, bo nerwowo zacisnął palce w
piąstkę. Zawsze tak robił,gdy był... zazdrosny.
-Hallo, Jake? -
powiedziałam, po wciśnięciu zielonej słuchawki. Nie chcąc
przeszkadzać , wyszłam do kuchni.
-No na reszcie! Od kilku dni
próbuję się z tobą skontaktować.
-Przepraszam, musiałam
załatwić kilka spraw. - złapałam w dłoń jabłko, przemywając
je wodą.- Coś się stało ?
-Martwiłem się . - w jego
głosie można było wyczuć troskę. - Kiedy wracasz?
-Właściwie, to miałam już
wracać, ale wrócił mój brat. Musiałam z nim porozmawiać. - sama
zastanawiałam się właściwie, dlaczego wciąż jestem w Polsce.
Powinnam wrócić już dawno,i zająć się swoją firmą. Na czas
swojego ' urlopu ' powierzyłam ją w ręce Morrisy, swojej
przyjaciółki.
-Wszystko w porządku? -
dostrzegłam w oknie odbijającą się sylwetkę Bąkiewicza.
Odwróciłam się w jego stronę.
-Jasne, daj mi jeszcze kilka
dni, i wrócę . - wykrztusiłam, wpatrując się w siatkarza,
którego oczy straciły swój wcześniejszy blask.
-Tęsknię bardzo . -
mruknął . - Zadzwonię jutro.
-Ja za tobą też. -
powiedziałam ciepło, kończąc rozmowę. Schowałam telefon do
kieszeni dżinsów, po czym przeniosłam swój wzrok na zawodnika
Skry Bełchatów.
-Zamierzasz mu powiedzieć ?
- zapytał, wskazując raz na siebie, a raz na mnie .
-Nie wiem . - spuściłam
głowę . - Jeszcze kilka dni temu miałam taki zamiar,ale … za
bardzo znów namieszałeś mi w głowie. - odwróciłam się z
powrotem w stronę okna zaciskając mocno oczy.
-Boisz się, że mogłabyś
się na nowo we mnie zakochać ? - wzdrygnęłam się,czując jego
oddech na swojej szyi, a jego dłonie na moich biodrach.
-Michaś... - szepnęłam,
gdy jego usta zetknęły się z moją skórą. Pośpiesznie mnie
odwrócił , sprawiając , że wpatrywałam się w jego oczy ze
strachem. Po chwili poczułam jak jego dłoń zetknęła się z moim
policzkiem, a później jego usta na swoich.
-Nie przeszkadzam ? -
chrząknięcie od strony drzwi sprawiło, że oboje od siebie
odskoczyliśmy. Spojrzałam w kierunku swojego brata , odzyskując
swoją pewność siebie.
-Jasne, że nie . -
przygładziłam swoją koszulkę, po czym podeszłam do Michała. -
To przecież twoja kuchnia. - uśmiechnęłam się, kątem oka widząc
rozczarowanie na twarzy Bąkiewicza. Odszukałam wśród gości Dagę,
po czym szybko do niej podeszłam.
-Masz coś mocniejszego ? -
nie musiałam nic więcej mówić. Po chwili dzierżyłam w swojej
dłoni kieliszek z winem.
- Troszkę się
skomplikowało... wszystko. - szepnęłam sama do siebie.
&&
Na początku bardzo chciałam podziękować za komentarze. Jest mi niezmierni miło, że są osoby, które chcą to czytać, oraz , że z każdym odcinkiem jest Was więcej. To miłe, dziękuję :*
Wczorajsza postawa Aleksa , choć trochę osładza gorycz porażki, ale przecież taki jest sport.. Mam nadzieję, że wygra jednak inna drużyna , niż przewiduje K. Składowski na łamach przeglądu sportowego .
Jeżeli oglądaliście " 15 pytań do " z udziałem Cali i Wlazłego, to może tam ujrzeć również pytanie ode mnie :) Gdzieś w okolicach 7-8 minuty :)
Po niedzielnym meczu w ERGO stwierdzam, że Antonin Rouzier ' na żywo ' wygląda o niebo lepiej , niż przed kamerami.. Zdecydowanie :) + Jednak to S. Świderski dostał największe brawa! :)
Dziękuję, że wciąż jesteście ze mną,
do usłyszenia :*
pyska .
Sceny między Sarą a Michałem są przesłodkie, widać że przeszli ze sobą wiele i chociaż przez spory szmat czasu dzielił ich ocena, to nadal mają ze sobą bardzo duzo wspólnego, kłócą się i przekomarzają, a jednak znają się an tyle dobrze ze potrafią przewidzieć swoje zachowania.Coś mam przeczucie że ona nie prędko do tych Stanów wróci a Bąku już sie o to postara
OdpowiedzUsuńOni siebie nadal bardzo kochają i tyle mam do powiedzenia w tym temacie :) Michał kocha Sare, a Sara kocha Michała. Przeszli dużo, bo stracili dziecko, i gdzieś pewnie to jeszcze w ich głowach siedzi. I prędko tak o tym nie zapomną. Chwilę spędzone razem, tylko przypominają im o tym jak kiedyś było im dobrze, za nim to wszystko zaczęło się psuć.
OdpowiedzUsuńI uważam, że Sara powinna powiedzieć narzeczonemu, że ma jeszcze męża.
Wcale a wcale nie wyleczyła się z uczucia do Bąkiewicza. Może sobie wmawiać różne rzeczy, ale prawda jest zupełnie inna. Niech mi tu nie zwala na słodycze, to po prostu Bąku tak na nią działa. Mnóstwo razem przeszli, oboje są bardzo wrażliwi i nie wiadomo, co to z nimi będzie. Widać, że potrafią jeszcze w jakiś sposób się ze sobą dogadać. Powinna powiedzieć swojemu narzeczonemu, że ma męża. No, sory, memory. Niezmiernie jestem ciekawa, co będzie dalej! :) Pozdrawiam.;*
OdpowiedzUsuńPS: Zapraszam na www.short-volleyball-stories.blogspot.com --> pojawiła się kolejna historia. ;)
Dla Sary pobyt w Polsce ani trochę nie jest łatwy. Z jednej strony dlatego, ze Michał nadal jest jej mężem. On nadal ją kocha i żałuje tego co zrobił. Wydaje mi się, że powinien o nią zawalczyć.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony dlatego że nigdy nie wybaczy tego co jej rodzice zrobili. Ona wciąż ma do nich ogromny żal i z dnia na dzień nie zapomni. Na całe szczęście pogodziła się z bratem. A to już coś :)
A no i jest jeszcze Jake, który nie ma pojęcia, że Sara ma męża. Chyba jednak powinna mu o tym powiedzieć. Ukrywanie prawdy tylko może jej zaszkodzić.
Pozdrawiam:*
Jak dla mnie to Sara i Michał na nowo siebie poznają, na nowo się do siebie zbliżają, a kto wie... może dawne uczucia powrócą, a może one wcale nie minęły. Jak sądzę obojgu z nich jest ciężko, ale czymże byłoby nasze życie, gdyby nie te ,,ciężary'', które nas przytłaczają każdego dnia? Ale po tym smutku, przychodzi słońce i tak właśnie stanie się w życiu Michała i Sary.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Widać,że Bąkiewicz i Sara nadal się kochają. Wciągnęło mnie to opowiadanie. :). Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
O mój Boże! Przecież Sara i Misiek są dla siebie stworzeni! Nie muszą się rozwodzić! A Sara zakończy swój związek z Jackiem, prawda? Powiedz mi, że tak się stanie, prawda? A swoją drogą uwielbiam czytać o Twoim Bąku, po prostu uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńWitam po długiej przerwie zapraszam na dalsze losy Williama i Melindy. Jeśli tylko masz czas i ochotę zapraszam na www.nasze-szepty.blogspot.com . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.. Ciekawe czy sara zostanie w polsce i odbuduje razem z michałem swoje małżeństwo
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na kolejny rozdział siostra-siatkarza.blogspot.com
Sara widać dalej kocha Michała, nie ma innej opcji :) To kwestia czasu jak się do tego otwarcie przyzna i nie będzie wracać do tego Jake'a, po cholere jak tu w Polsce ma męża, który kocha ją:)
OdpowiedzUsuńP.S. Świderski mój mistrz! :)
Pozdrawiam :*
Dalej się kochają, ale faktycznie wszystko się pokomplikowało. Najlepiej będzie, jeśli Sara powie o wszystkim Jake'owi. Potem już się może wszystko ułoży.
OdpowiedzUsuńMichał popełnił błąd 5 lat temu, a teraz sobie nie pomaga zrzucając na nią winę za poronienie. Ona też się nie popisała uciekając od problemów. Oboje są w nieciekawej sytuacji!
OdpowiedzUsuńPo bardzo długiej przerwie wracam do świata blogów z całkiem nowym, siatkarskim pomysłem. Serdecznie zapraszam na wszystko-co-zle.blogspot.com. Buziak.
OdpowiedzUsuńA. Kiedyś volley-life.