Rozdział II
Przez dłuższą chwilę, nie
wiedziałam, gdzie mam podziać swój wzrok. Szybko jednak uznałam,
że nie po to tutaj przyszłam. Odważnie podniosłam głowę, i...
-A pani do mnie ? - chciało mi się
śmiać. Mój własny mąż mnie nie poznał! Fakt, mam teraz dłuższe
włosy, niż kiedyś, a ich kolor nie jest rudy,a czarny. Jednak
poza tym,nic się nie zmieniłam.
-Nie udawaj, że mnie nie poznałeś,
Bąkiewicz. - burknęłam , a on z wrażenia spuścił swoją torbę
wprost na moje stopy. - czyś ty zdurniał ?! Zamiast mnie zabijać,
podpisz lepiej papiery rozwodowe! - krzyknęłam, patrząc na niego
gniewnie.
-Sara?! - pisnął, chcąc dotknąć
mojej twarzy, jakby upewniając się, że to naprawdę ja.
Instynktownie się odsunęłam, na co się skrzywił.
-Nie wstyd ci, że nie poznajesz
własnej żony? - chyba trafiłam w jego czuły punkt, bo nawet nie
patrząc na mnie wszedł do mieszkania, zatrzaskując mi drzwi przed
nosem. Westchnęłam głośno, odnajdując w torbie, swój własny
komplet kluczy,po czym weszłam do środka. Stał właśnie w kuchni
pijąc sok prosto z kartonu, co zawsze uważałam za obrzydliwe.
-Jednak nic się nie zmieniłeś, nadal
jesteś takim bucem, jak kiedyś. - rozejrzałam się po kuchni, po
chwili przechodząc do salonu . Zmieniło się tutaj. Chociażby
fakt, że nie znalazłam tutaj ani jednego zdjęcia, gdzie byliśmy
razem, a zamiast mojego ulubionego fotela stała sofa.
-Jak się tutaj dostałaś ?- odparł,
jakby od niechcenia.
-Nie zapominaj, że to także moje
mieszkanie – pomachałam mu przed nosem kluczami, szybko chowając
do torby. Dobrze wiedziałam, że by mi je zabrał.
-Wynoś się stąd, nie mam czasu.
Właśnie wybieram się na randkę . - jak gdyby nic, zaczął się
przy mnie przebierać, zdejmując swoją koszulkę.
-Wyjdę, jak podpiszesz te papiery! -
popatrzałam mu pewnie w oczy, natomiast on zaczął się śmiać.
-Jakoś do tej pory nie przeszkadzało
ci, że jesteś mężatką, a teraz tak ? Czyżby to sprawa, twojego
nowego pierścionka ? - dodał wrednie, zerkając przez chwilę na
biżuterię, którą dostałam od Jake'a.
-Nie powinno cię to obchodzić,
Michał. Wysyłałam ci papiery kilka razy, a ty co ? Myślisz, że
mój prawnik jest taki tani? - cisnęłam dokumentami mu w klatkę
piersiową, dostrzegając na jego szyi obrączkę, o której
wspominała Dagmara. Chyba zauważył to, bo szybko nałożył na
siebie koszulę, i nawet na mnie nie zerkając zaczął się kierować
do wyjścia.
-Gdzie ty idziesz?! - krzyknęłam,
chwytając go za nadgarstek.
-Mówiłem już, że jestem umówiony.
Masz jakiś problem, ze słuchem ? -zakpił, poprawiając swój
wygląd w lustrze.
-To ty masz problem Michał, bo nie
możesz podpisać tego pozwu! - miałam już go dość. Nie mogłam
uwierzyć, że go kiedyś kochałam.
-Mogłaś poczekać pięć lat, to
poczekasz jeszcze kilka dni - dodał, całując mnie w nos, po czym
wyszedł z mieszkania jak gdyby nic. Doprowadził mnie tył gestem do
szału. Doskonale wiedział, że tego nienawidzę! Z wściekłości
zrzuciłam wszystkie kosmetyki,jakie miał na szafce, w przedpokoju,
i wyszłam z jego mieszkania.
&
Wróciłam do mieszkania
Winiarskich, po wizycie w pierwszym lepszym barze, który napotkałam
po drodze. Stwierdziłam, że barmani to mają jednak ciężkie
życie. Po tym, jak wyżaliłam się na swojego brata, potem matkę,
a na końcu Bąkiewicza, ' przystojny Marek ' , bo tak mi się
przedstawił ów mężczyzna, odprowadził mnie pod same drzwi .
Podziękowałam mu lekko czkając, a on wybuchnął śmiechem. Jednak
trzeba przyznać, że był całkiem milutki. Miałam ogromną
nadzieję, że Dagmara już śpi, jednak szybko okazało się, że
się mylę.
-Odchodzę tutaj od zmysłów,
a ty wracasz kompletnie zalana ? - nie zdążyłam nawet zdjąć
swoich szpilek, bo już była przy mnie, wyraźnie zmartwiona. I
wtedy właśnie stało mi się przykro. Bo moja bratowa, to naprawdę
równa babka, a ja przy stwarzam jej więcej problemów niż mój
chrześniak.
-Przepraszam . - bąkam,
patrząc na swoje stopy.
-Idź spać, i przy okazji
weź prysznic. Ponoć pomaga na kaca, a jak cię znam, jutro nie
będziesz mogła podnieść się z łóżka. - westchnęłam głośno,
idąc w kierunku łazienki . - Sara? - odwróciłam się w jej
stronę, wiedząc , że coś się święci.
-Michał jutro wraca.
Zostanie na tydzień. - rozłożyłam bezradnie ramiona, śmiejąc
się pod nosem.
-Nie martw się, z samego
rana wyniosę się do hotelu. - uniosłam rękę, widząc , że chce
mi już przerwać. - Nie spędzę z twoim mężem ani jednej minuty,
my nie mamy o czym gadać. - zakończyłam, zamykając za sobą drzwi
do toalety. Oparłam się rękami o umywalkę, spoglądając w
lustro. Chcę stąd wyjechać. Mam wrażenie, że jest tutaj więcej
osób, które mnie nienawidzą, niż tych których chociaż trochę
mnie kochają. Mój brat, Michaś, moi rodzice. Gdybym tylko mogła
jednak odmienić swoją przeszłość, to wiem, że pewnie ponownie
zgodziłabym się wyjść za Michała, bo wtedy, wiedziałam, że
jest miłością mojego życia. Gdy dziś go ujrzałam, to zdałam
sobie sprawę, że nic się nie zmieniło. Jake, jest bardziej moim
przyjacielem, niż facetem, z którym mogłabym założyć rodzinę.
Była tylko jedna różnica. Amerykanin mi ufał.
&
Z samego rana spakowałam
swoją torbę, pośpiesznie chcąc opuścić mieszkanie swojego
brata. Jakież było moje zdziwienie, gdy to właśnie on, a nie jak
do tej pory Dagmara wrócił ze świeżym pieczywem ze sklepu. Gdy
tylko mnie dostrzegł, wiedziałam, że chciał mnie przytulić.
Jednak spojrzałam na niego nienawistnie, zgarniając swoją kurtkę
z wieszaka, i wciągając trampki.
-Nie wychodź. - westchnął
głośno, odkładając zakupy na szafkę . Przewróciłam oczami,
chwytając za klamkę, jednak wtedy poczułam natychmiast jego dłoń
na swojej.
-Sara, porozmawiaj ze mną.
- nie czekając nawet na jakiekolwiek słowo sprzeciwu, pociągnął
mnie za sobą do salonu, siadając na sofie. Zajął miejsce
naprzeciwko , zaciskając dłonie w pięści.
-Michał, nie mam ci nic do
powiedzenia, więc daj mi święty spokój. Chcę wyjść ,zanim
Oliwier się obudzi, bo wiesz, że nie będzie chciał mnie wypuścić
. - chciałam wstać, jednak powstrzymał mnie jego krzyk.
-Siedź! - uniosłam jedną
brew do góry, udając, że ani trochę mnie tym nie przestraszył. -
Minęło już pięć lat, a ty nie umiesz mi nadal wybaczyć ? Każdy
zasługuje na drugą szansę.
-Jesteś śmieszny wiesz?!
Rozwaliłeś mi małżeństwo! Do cholery Michał, ja tak bardzo
byłam szczęśliwa! A ty to wszystko zniszczyłeś, bo byłeś
zaślepiony tym ,co mówi twoja matka. - popłakałam się, czułam
jedynie bezsilność.
-Tak bardzo cię
przepraszam, wybacz mi siostrzyczko . - chciał mnie przytulić, ale
nie zdążył. W drzwiach pojawiła się Dagmara, wyraźnie
zdezorientowana.
-Michał, co ty wyprawiasz?
- spojrzała na niego niepewnie, mocno mnie do siebie tuląc.
-Nie wtrącaj się w to . -
warknął, podnosząc się ze swojego miejsca.
-Nie odzywaj się tak do
niej! To twoja żona, więc chociaż ją szanuj! - krzyknęłam,
wbijając mu palec w klatkę piersiową.
-Nie wiesz , jak jest między
nami, więc nie masz prawa mnie upominać! - chwycił mój
nadgarstek, ściskając go mocno. Za mocno.
-Ja nie mam prawa? A jakie
ty miałeś, wchodząc swoimi buciorami do mojego małżeństwa?!
Jesteś nikim wiesz? Nienawidzę cię! - tak bardzo chciałam zadać
mu ból swoimi słowami, by choć przez chwilę poczuł się tak ,
jak ja , kilka lat temu. Zamiast tego, to ja poczułam jego dłoń na policzku. Może nie zabolało mnie samo uderzenie, a to, że
zadał mi je mój własny brat. Pierwszy raz w życiu mnie uderzył.
Zmienił się. Kiedyś zawsze mnie wspierał, teraz stał się
egoistą. Nie widział nic poza czubkiem własnego nosa.
-Michał... - szepnęła
jego żona, przykrywając sobie usta dłonią. Wyrwałam swoją dłoń,
po czym chwytając swoją torbę udałam się do wyjścia. Nie
marzyłam o niczym innym, jak o wyjściu stamtąd,i ucieczce do USA.
Potrzebowałam wsparcia Jake'a .
-Ciociu, ty płaczesz? -
pośpiesznie wytarłam poliki, odwracając się w jego stronę.
-Nie Smyku, coś mi tylko
wpadło do oka. - chrząknęłam, całując jego czółko.
-Chodź, zjemy razem nasze
ulubione płatki – chwycił mnie za rękę, ciągnąc w kierunku
kuchni.
-Oli, zrobię ci śniadanie,
a potem muszę wyjść. - dostrzegłam w drzwiach sylwetkę Dagi,
która niepewnie na mnie spoglądała. - Obiecuję ci jednak, że po
południu zabiorę cię na pizze , co ty na to ?
-Super! - zaśmiał się
wesoło, wyciągając płatki z szafki .
-Sara... - zaczęła
Winiarska, lecz szybko jej przerwałam.
-Dam sobie radę. Już nie
raz dawałam,teraz też sobie poradzę. Mogę zabrać Oliwiera po
południu ?
-Jak będziesz pod klatką,to
zadzwoń. - zaśmiałam się mimowolnie, przypominając sobie, że
zawsze tak robiłyśmy. Ona czekała na sygnał,ja czekałam na nią.
-Do zobaczenia ! - cmoknęłam
ją w policzek, po czym wzięłam swoją torbę, i wyszłam z ich
mieszkania. Miałam zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden
dzień. A to był dopiero początek...
&
Gdy już znalazłam
odpowiedni hotel, zrobiłam sobie gorącą kąpiel. Uwielbiałam to.
Cisza, spokój, i tylko ja. Kiedyś, zawsze z Michałem kłóciliśmy
się o wolną łazienkę. Zazwyczaj jednak kończyło się to na
wspólnym leniuchowaniu w wannie, i zdawaniu relacji z całego dnia.
Ja opowiadałam o studiach, które porzuciłam po pierwszym roku, a
Michaś o grze w Bełchatowskim klubie. Zdarzyło się nawet
kilkakrotnie, że zasnęłam wtulona w Miśka , słuchając jego
opowieści. Wtedy to nawet myślałam sobie, że będzie dobrym
ojcem...
Tak,jak się umówiłam z
Dagmarą, zadzwoniłam do niej, gdy doszłam do ich bloku. Po chwili
Oliwier zbiegał już ze schodów, wpadając wprost w moje ramiona.
Oboje się zaśmialiśmy, a mały domagał się podróży na swoim
rowerku. Nie miałam nic przeciwko, więc po chwili razem z Dagą
wyciągnęłyśmy go z piwnicy, i ruszyliśmy w stronę parku.
Kochałam to dziecko. Zawsze uważałam , że akurat syn,i żona, to
był największy sukces Winiara . Mówię oczywiście, o jego
prywatnym życiu. Sport mnie zupełnie nie interesował,ani nie
interesuje. Nie znam się na siatkówce, co zawsze też Bąkiewicz
obracał przeciwko mnie. Śmiał się, że nie wiem,do ilu wygranych
setów grają, albo która drużyna należy do światowej czołówki.
-Ciociu, czy mogę pójść
do swoich kolegów? - mój chrześniak szybko sprawił, że
przestałam znów rozmyślać nad przeszłością, a skupiłam się
na znalezieniu dla nas wolnej ławki.
-Jeżeli mi obiecasz, że
się stamtąd nie ruszysz, chyba, że szybciej mnie uprzedzisz.
-Dobra ! - zawołał , już
biegnąc do grupki chłopców, którzy kopali piłkę. Usiadłam na
pobliskiej ławce, wpatrując się w Oliwiera. Był beztroski, i tak
bardzo podobny do swojego ojca. Na samo wspomnienie, dotknęłam swój
policzek, który aktualnie był już siny. Nawet użycie podkładu
nic nie dało. Michał się zmienił. To matka go zmieniła. Jej
próżność, i egoizm sprawiły, że Winiarski nie docenia tego,co
ma. A ma, naprawdę wiele.
-Proszę,proszę. Kogoż ja
tu spotykam . - skrzywiłam się, słysząc tą ironię. Dzisiejszy
dzień, zdecydowanie nie należał do tych najlepszych.
-Odejdź. Nie mam zamiaru
znów się kłócić, a my tylko to robimy, więc proszę cię, idź
sobie. - westchnęłam głośno, zakładając na nos okulary
przeciwsłoneczne.
-Myślę, że chyba lepiej
będzie,jak w końcu porozmawiamy sobie na spokojnie. - posadził
swój tyłek na ławce, nic nie robiąc sobie z tego, że stykamy się
łokciami. Serce zabiło mi szybciej, za co byłam zła na samą
siebie. Przecież już się z tego wyleczyłam. - Co ci się stało ?
Kochanek,czy narzeczony? - zakpił, czym mnie tylko zdenerwował.
-Pudło, mój braciszek . -
widziałam zaskoczenie malujące się na jego twarzy . Jednak nie
skomentował tego. - Nie chcę z tobą rozmawiać , nie dziś. Poza
tym, o czym ty chcesz rozmawiać,co ? Nas już nic nie łączy,ja mam
swoje życie w Stanach, ty w Polsce. To dwa różne światy, które
nijak do siebie nie pasują. - spojrzałam na niego przez chwilę,
widząc jak się krzywi. Po chwili jednak znów przeniosłam swoje
spojrzenie na Oliwiera, który świetnie sobie radził kopiąc piłkę.
-Nie dałaś mi nawet szansy
na wytłumaczenie, tylko tak po prostu zwiałaś. - zaskoczył mnie
tym wyznaniem,jednak to było już chyba za późno.
-Michał, uwierzyłeś mojej
matce, uwierzyłeś mojemu bratu, ale nie uwierzyłeś mi. Do
cholery! To ja jestem twoją żoną, i to mi powinieneś ufać
najbardziej. Jednak było inaczej. Ja cię tak bardzo kochałam, a ty
podejrzewałeś mnie o zdradę? Do dzisiaj nie wiem, co cię do tego
skłoniło.
-Zdjęcia. - nie bardzo
miałam pojęcie, o czym mówi.
-Jakie znowu zdjęcia Michaś
? - uniosłam głos, przy okazji zdrabniając jego imię. Uwielbiał
to. Cień uśmiechu przemknął po jego twarzy,jednak nadal
utrzymywał nerwy na wodzy.
-Dostałem fotografię, na
których byłaś z jakimś facetem. Widać było, że się dobrze
bawicie. A później , Winiar powiedział mi, że mnie zdradzasz.
Połączyłem te dwie rzeczy ze sobą, i straciłem panowanie. Dziś
jednak wiem, że to był tylko twój kuzyn.- mruknął, spoglądając
w moje oczy.
-Ja za to wiem, że jesteś
kretynem. - burknęłam, wstając z miejsca. - Pójdę już. Nie
mamy o czym rozmawiać. - odszukałam wzrokiem Oliwiera , po czym
przywołałam go do siebie.
-Wujek Bąku! - krzyknął,
gdy tylko spostrzegł siatkarza. Przewróciłam jedynie oczami,
jednak widok przyjmującego z dzieckiem na rękach był ...słodki.
Widać, że oboje się uwielbiają. Podeszłam do nich, podając rękę
chłopcu. Szybko ją objął swoją małą rączką.
-Ciociu, wujek pójdzie z
nami na pizze,prawda?
-Nie Smyku, wujek nie ma
czasu. - odpowiedziałam, mając nadzieję, że tak właśnie jest.
-A właściwie, to mam
chwilkę. To co ? Gdzie idziemy ? - wiedziałam, że chciał jedynie
zrobić mi na złość, jednak nie dałam mu tej satysfakcji. Mały
od razu chwycił swoją drugą rączką Michała, ciągnąc nas , do
najlepszej pizzerii w Bełchatowie.
-Wyglądamy jak rodzina . -
rozmarzył się brunet.
-Byliśmy nią, jednak tylko
przez dwa miesiące. - przypomniałam mu, po chwili sama się
krzywiąc. Nie chciałam wracać do tych nie miłych wspomnień,
jednak od razu przypomniała mi się moja ciąża. Oczy zaszły mi
łzami, jednak szybko starałam się je odgonić.
-Sara... - spojrzałam nie
pewnie w jego oczy, pozwalając by wziął Oliego na ramiona. Wolną
ręką przygarnął mnie siebie, mocno tuląc.
-Nie wracajmy do tego nigdy
więcej,proszę . - szepnęłam, odsuwając się od niego, na co
jedynie skinął głową. Nie ma sensu wracać do tego,co było.
Trzeba nadal żyć, umiejąc radzić sobie z bólem. Uśmiechnęłam
się do swojego chrześniaka, który śmiał się radośnie, z
żartów, które opowiadał mu Bąkiewicz. Nasz synek, pewnie też by
był dziś tak duży...
&&
Jak dobrze, że już weekend, bo ten tydzień był baaardzo męczący. A już od jutra znów uczelnia... Gdyby nie to, że stęskniłam się za dziewczynami, chyba bym pozostała w domu :p
We wtorek chyba wybieram się do Ergo Areny, na mecz ,a właściwie dwa mecze. Stęskniłam się za ligą, i ten ' mini ' turniej będzie świetnym otwarciem :)
Ps. Przepraszam za błędy, jeżeli się takowe pojawiły, a pewnie są - cel niezamierzony :) + Wybaczcie mi wszystkie źle postawione przecinki, kropki, dwukropki,czy cokolwiek innego, po prostu nawet na to nie zwracam uwagi. Gorzej bym się czuła z błędem ortograficznym.:]
Pozdrawiam, i do usłyszenia za dwa tygodnie :*
pyska.
Oh ! Uwielbiam to ; DDD.
OdpowiedzUsuńWiniar zachował się jak drań!. Oh, tego bym chyba mojemu bratu nie wybaczyła ;P
pozdrawiam :)
Nie poznaje Winiarskiego tutaj, z resztą Bąkiewicza również, oboje maja tak odmienne role z jakim ja się spotykam na blogach że bardzo mi sie to podoba. A myślałam ze Sara się pogodzi z Michałem, przynajmniej z początku ta scena w salonie tak się zapowiadała, a potem rozpętała się kłótnia a do tego on ją jeszcze uderzył. Bąku za to mnie rozwala na każdym kroku chce grać twardziela którego niewiele rusza ale marnie mu to wychodzi.
OdpowiedzUsuńWspółczuje że już masz uczelnie. Mnie to czeka dopiero za 2 tygodnie :)
ja na uczelnie w dopiero w przyszły piątek, plan też mam niezły; piątki wolne, więc czterodniowy weekend <3
OdpowiedzUsuńkurcze, Winiar, Ty niedobry koteczek jednak jesteś. zamęciarz i damski bokser w jednym. mam jednak nadzieję, że w końcu się opanuje i będzie starał się naprawić to, co zniszczył.
Bąka kocham zawsze i wszędzie i kupuję go pod każdą postacią. nie ma co mu się dziwić, że zareagował tak, a nie inaczej, skoro nawet brat Sary był przeciwko niej.
dobrym duchem jest tu Dagmara i mam nadzieję, że przemówi mężusiowi, bratowej i szwagrowi do rozumu.
kończę już swoje wywody, buźka ;-*
Sara wiele w swoim życiu straciła - męża, dziecko, brata, rodziców.... . Myślę jednak, ze ucieczka do USA to nie było dobry pomysł. Nie zawalczyła o swoje małżeństwo - to był błąd!
OdpowiedzUsuńWiniar wow!! Dwa metry czystej szui!
Współczuje Sarę i pomimo całej sympatii do Bąkiewicza doskonale ją rozumiem. Dwie bliskie osoby - matka i brat zniszczyły jej małżeństwo, straciła dziecka. Nie miała niczego a w ramionach Jacka odnalazła zrozumienie i miłość. Ucieczka do USA z perspektywy czasu pomogła jej jednak powrót do Polski może wywrócić jej życie z powrotem do góry nogami.
OdpowiedzUsuńWiniar!? Co Ty najlepszego zrobiłeś - nigdy nie podnoś ręki na kobietę! Bo inaczej już ja się z Tobą rozprawię!
Ty już na uczelnie, a ja nawet nie wiem co ja będę miała bo planu jeszcze nie mam :D
P.S. Jeśli tylko będziesz miała czas i ochotę zapraszam na www.lost-to-you.blogspot.com , gdzie właśnie przed chwilą pojawił się nowy odcinek. Pozdrawiam
Ale tu się zadziało... dwa Michały i az się nie mogw połapać :P Strasznie źle wyszło, że tak krótko po ślubie sie rozstali i przyłożyli do tego ręce najbliżsi Sary... Nie mogę sobie czegoś takiego wyobrazić...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Winiarski to skończony dupek! Kobiet się nie bije! Ale on nie potrafi ich szanować i pokazuje to w stosunku do wszystkich.
OdpowiedzUsuńJeej, czyżby Oliwier miał na nowo połączy Michała i Sarę? :>
To jest tak odmienne, że cudowne. ^^ Takiego Winiara i takiego Bąkiewicza jeszcze nie było. No jak można uderzyć własną siostrę? Jak można w taki sposób zaprzepaścić tak piękną miłość? I jeszcze to dziecko. Buuu, smutne to, ale chyba teraz będzie zmierzać ku dobremu. Oliwier - kochany dzieciak. :) Powroty do przeszłości zawsze są trudne, a stara miłość nie rdzewieje, jak witać na załączonym obrazku. Pozdrawiam. ; * [short-volleyball-stories]
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga przez kompletny przypadek, ale od razu mi się spodobał. Ta historia jest inna, jest inny Winiar. Kompletnie inna sytuacja. No nie da się ukryć, że Sara łatwego życia nie miała. Miała wszystko - kochającego męża, brata, matkę... rodzinę, a skończyło się na tym, że przez moment nie miała nic, ale teraz jest już dobrze... Ma narzeczonego, ale czy on jest miłością jej życia? Nie sądzę.
OdpowiedzUsuńKażdy zasługuje na drugą szansę, prawda? Więc zarówno Michał B. jak i Michał W. na nią zasługują. Oby tylko Sara im ją dała, a oni ją dobrze wykorzystali.
Winiar! Twoje zachowanie jest karygodne...
Pozdrawiam.
Informuj mnie o nowościach na tym blogu, jeśli możesz. Mój numer gg to: 6386692
P.S. Zapraszam na http://niepowstrzymana-milosc.blogspot.com/